Wisła Kraków. Z trzema trafieniami

Luis Fernandez wyrasta na pierwszego strzelca „Białej gwiazdy”.


O tym jak wielką wagę dla układu w dolnych rejonach tabeli ma poniedziałkowym mecz Śląsk Wrocław – Wisła Kraków kibicom „Białej gwiazdy” nie trzeba tłumaczyć. Zdają sobie oni bowiem doskonale sprawę, że po pokonaniu Górnika Zabrze podopieczni Jerzego Brzęczka są o krok od opuszczenia strefy spadkowej. Może się to już stać w 29. kolejce – oczywiście pod warunkiem, że krakowianie wygrają w stolicy Dolnego Śląska.

– Powodów do optymizmu przed meczem ze Śląskiem mamy sporo – mówi Luis Fernadez. – Z Górnikiem zagraliśmy niesamowity mecz, w którym strzeliłem swojego trzeciego gola w polskiej ekstraklasie, a nasza drużyna wygrała pierwszy raz w tym roku. Długo na ten moment czekaliśmy, pracując na treningach i walcząc w meczach. Czujemy, że nie jesteśmy sami, bo są z nami ci wszyscy ludzie, którzy nas wspierają zarówno z trybun gdy jesteśmy na murawie, ale także ci którzy pracują w klubie, w biurze, czy rozkładają stroje w szatni.

Nasza drużyna, i mamy tego świadomość, to nie tylko sztab szkoleniowy i zawodnicy, ale wielka wiślacka społeczność, która wspiera zespół. Dlatego wszyscy razem zapracowaliśmy i zasłużyliśmy na to pierwsze bardzo potrzebne zwycięstwo, które pozwala nam z nadzieją popatrzeć na przyszłość.

Napastnik pierwszego wyboru

28-letni Hiszpan zawodnikiem Wisły został 11 stycznia, ale początki miał trudne z powodów problemów zdrowotnych. Wchodził więc do zespołu z poślizgiem, ale od spotkania 24. kolejki, w której pojawił się na murawie w 46 minucie i w ostatnich sekundach meczu z Lechią w Gdańsku doprowadził do remisu 1:1, jest już napastnikiem pierwszego wyboru i za zaufanie odwdzięcza się trenerowi Brzęczkowi zdobywaniem ważnych goli.

– Mamy w swoim zespole wiarę w to, że nawet gdy coś się nam nie układa po naszej myśli to potrafimy to zmienić – dodaje hiszpański napastnik „Białej gwiazdy”. – Udowodniliśmy to także z zabrzanami, bo gdy nastąpiło wyrównanie to w tym bardzo trudnym momencie potrafiliśmy przezwyciężyć trudności i wygrać. To jest dowód na to nasz zespół może, że wierzy, że nie poddaje się i myślę, że wszyscy to zauważają i doceniają. Z takim nastawieniem będziemy walczyć do końca, żeby odwrócić sytuację, w której jesteśmy.

Oglądać się na innych

– Mentalnie i fizycznie nasz zespół zawsze był mocny, choć nie zawsze wszystko na boisku układało się po naszej myśli, ale wracamy i myślę, że to napełnia nadzieją nie tylko nas w drużynie, ale także naszych kibiców. Oczywiście, jesteśmy w takiej sytuacji, że musimy też oglądać się na innych, bo nie wszystko w tej chwili zależy od nas, ale to my najpierw musimy zrobić swoją robotę, a dopiero później patrzeć na inne wyniki z tym nastawieniem pojedziemy na mecz ze Śląskiem Wrocław, żeby zdobyć 3 punkty – kończy Luis Fernandez.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus