Wisła Płock wygrywa w kategorii klub kolejnej szansy

Wisła Płock lubuje się w ściąganiu z zagranicy piłkarzy, którzy do Polski nie przychodzą, lecz wracają.


Wisła zaczęła szósty z rzędu sezon w ekstraklasie. Na szczyt „Nafciarze” powrócili w 2016 roku, awans wywalczając razem z Arką Gdynia. Wtedy właśnie wszystko się zaczęło.

Mistrzostwo z Lewandowskim

Najczęściej działa to w ten sposób, że jeśli piłkarz jest dobry, to wyjeżdża z Polski gdzieś za granicę. Nie każdy jednak radzi sobie tam tak dobrze, jak na naszym nadwiślańskim podwórku. Dużo karier „przejechało się” na marzeniach podboju świata, przez co wielu zawodników poszło w zapomnienie. W Płocku wpadli na pomysł, że skoro taki piłkarz grał kiedyś w ekstraklasie dobrze, to może warto go „odkurzyć”?

Siergiej Kriwiec w latach 2010-12 nieźle radził sobie w Lechu Poznań, co przypieczętował zdobyciem mistrzostwa Polski do spółki z Robertem Lewandowskim. Później jednak Białorusin zdecydował się na wojaże po Chinach, ojczyźnie oraz Francji, gdzie szło mu raz lepiej (BATE), raz gorzej (końcówka w Metz). Z wiadomych więc względów trafił do ekstraklasowego beniaminka, gdzie po odrestaurowaniu prezentował się co najmniej nieźle. Mówiło się jednak, że Kriwiec niespecjalnie chciał w Płocku zostać, więc jego (dobrze opłacany) kontrakt nie został przedłużony.

W środku sezonu do Wisły przyszedł Mateusz Piątkowski. Przed „Nafciarzami” napastnik zaliczył swój jedyny, kompletnie nieudany epizod zagranicą, gdzie dla APOEL-u Nikozja strzelił tylko jedną bramkę w 22 występach przez 1,5 roku. W Płocku też mu nie poszło. Miał dwa lepsze momenty, ale bez żalu oddano go do Miedzi Legnica.

Płoccy debiutanci

Pierwsze „odkurzenia” udały się średnio, ale mazowiecki klub się nie zraził. Przed kolejnym sezonem ściągnął wyszkolonego we Włoszech Igora Łasickiego, który wypłynął z Lubina, nie zaliczając w Zagłębiu debiutu. Pochodzący z Wałbrzycha obrońca był w Płocku podstawowym wyborem, ale jego rozwojowi nie pomogła kontuzja mięśnia dwugłowego. Mimo tego w trakcie dwuletniego wypożyczenia z Napoli reprezentował Wisłę 50 razy, a później został graczem Pogoni Szczecin.

Pół roku po Łasickim, tj. zimą 2018 roku, „Nafciarze” wzięli do siebie wyszkolonego w Niemczech Oskara Zawadę. Jak Łasicki, w polskich rozgrywkach Zawada dopiero debiutował i choć spodziewano się po nim wiele, nie spełnił oczekiwań. W 44 meczach dla Wisły zdobył 8 goli, z czego 5 na przestrzeni… niecałego miesiąca. Przez większość czasu był bezproduktywny, a obecnie szuka szczęścia w… Korei Południowej.

Strzeże do dzisiaj

W lipcu 2018 roku do Polski i do Płocka zarazem wrócił Ricardinho. Brazylijczyk zostawił po sobie dobre wrażenie i potem je podtrzymał, w pierwszym sezonie zdobywając w ekstraklasie 10 goli. W drugim forma była nieco słabsza, ale szansy na jej podniesienie nie miał. Zimą były gracz Łęcznej i Lechii wyjechał do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, choć od lutego ponownie występuje nad Wisłą, w ŁKS-ie Łódź. W tym samym czasie co Ricardinho do Płocka trafił młody bramkarz Bartłomiej Żynel, który nie przekonał do siebie słynnej akademii Red Bulla. Przez 3 lata zagrał dla „Nafciarzy” 9 razy, a od miesiąca pozostaje bez klubu. Żynel z Polski wyjechał w wieku 16 lat, jako wychowanek Jagiellonii.

Latem 2019 roku Płock „przywrócił do życia” środkowych obrońców. Jakub Rzeźniczak wrócił z Azerbejdżanu i z dobrym skutkiem reprezentuje Wisłę do dziś. Na sezon ściągnięty został też Michał Marcjanik, ale nie szło mu tak dobrze, jak oczekiwano. Gdy jego wypożyczenie z Empoli dobiegło końca, jego kolejnym przystankiem została I-ligowa Arka Gdynia. Pół roku później „Nafciarze” wzięli do siebie byłego snajpera Jagiellonii, Cilliana Sheridana, który w Białymstoku radził sobie świetnie, a w Płocku częściej był pośmiewiskiem. Zima 2020 nie była jednak całkiem zmarnowana, bo wracający z Japonii Krzysztof Kamiński wskoczył między płockie słupki i pewnie strzeże ich po dziś dzień.

Creme de la creme

Niezrażeni przykładem Sheridana „Nafciarze” na kolejny sezon wzięli do siebie napastnika Airama Cabrerę, który swego czasu był królem Kielc i Cracovii. W Wiśle przez rok zagrał… 6 razy, bez gola. Przed obecnym sezonem do Płocka przyszedł Marko Kolar, który w sezonie 2018/19 dobrze radził sobie w imiennicze z Krakowa, ale na razie za wcześnie na jego ocenę.

Oczywiście creme de la creme płockiego pomysłu jest prawdopodobnie najlepszy piłkarz Wisły ostatniej dekady. Dominik Furman dwukrotnie trafiał do klubu z zagranicy – pierwszy raz od razu po awansie w 2016 roku, z kapitalnym skutkiem nosząc błękitno-białą koszulkę aż do zeszłego lata. Co było potem, pamiętamy – rok w Turcji i tegoroczny powrót do Płocka, w którym na nowo musi sobie wywalczyć miejsce w składzie.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus