Witaj w domu, Kuba. Zostań na dłużej

Wisła ma ostatnio szczęście do historii wyciskających łzy z oczu. Pamiętacie majowe pożegnanie z klubem Pawła Brożka? Joan Carrilo trzymał go na ławce pół roku, w końcu wpuścił na boisko tylko po to, by mógł na koniec pokazać się kibicom, a ten strzelił sensacyjnego gola Lechowi Poznań.

W rundzie jesiennej romantyczną historię pisała cała drużyna. Przez pół roku grali za darmo, a nie przeszkadzało im to, by jeździć po całej Polce i dawać lekcję futbolu. No i teraz on, Kuba.

Kradł piłkę kolegom

Jakub Błaszczykowski. Jedno z największych nazwisk w polskiej piłce. Piłkarz rozpoznawany w całej Europie. Gdy pytam o niego Zdenka Ondraszka ten tylko się uśmiecha. – To niesamowite, że ktoś taki jak Kuba porozmawiał ze mną, małym Zdenkiem – kręci głową.

Błaszczykowski też znalazł się w trudnej sytuacji, ale to zupełnie inne poziomy. On wciąż może wybierać kluby. A jednak wskazał w dół, na umierającą Wisłę. Czy zagra tu na wiosnę? Tego nie wiadomo. Do tego jeszcze daleko. Ale wczoraj pojawił się w jej szatni, a potem wyszedł na trening.

Gdy – w towarzystwie Pawła Brożka i Marcina Wasilewskiego – zajechał pod centrum treningowe w Myślenicach, oczy kibiców Wisły szeroko się otworzyły. Oni dawno nie zobaczyli czegoś tak pozytywnego związanego z ich klubem.

FOT BARTEK ZIOLKOWSKI / 400mm.pl

Ale na dziś to tylko mgnienie. Jeśli sytuacja Wisły szybko się nie zmieni, Błaszczykowski będzie musiał opuścić tę smutną bajkę, a na pamiątkę pozostanie tylko kilka zdjęć. Kuba chce tu grać i deklaruje pomoc. Informowaliśmy już, że ma zamiar grać w Wiśle nawet za darmo i jest też gotów do pomocy w odbudowie klubu.

Na razie więc tu jest, a jego obecność cieszy kolegów. Maciej Stolarczyk i Paweł Brożek znają go z pierwszego pobytu w Wiśle. – Pamiętam, że Kuba bardzo lubił wtedy dryblować. Gdy dostawał piłkę, traciliśmy ją z oczu na pięć minut – mówi trener Wisły.

– Kuba z pewnością nam pomoże na boisku, a klub może to wykorzystać z punktu widzenia marketingowego. Granie z Kubą zawsze było przyjemnością, dobrze pamiętam nasze wspólne mecze w Wiśle, w Pucharze UEFA, czy w reprezentacji – dodaje Brożek.

Piekący brak czasu

Te opowieści w dzisiejszej sytuacji Wisły jak jakieś legendy. Krakowski klub wciąż jest w dramatycznej sytuacji. Trwa akcja ratunkowa, która nadal jest daleka od finalizacji. W środę przed pierwszym tegorocznym treningiem zespół spotkał się z prezesem Rafałem Wisłockim, któremu towarzyszyli Jarosław Królewski i Bogusław Leśnodorski.

Ten ostatni jest ważnym rozgrywającym w tej historii. Podpowiada kierunki i podsyła nowe kontakty. Wciąż pojawiają się osoby twierdzące, że chętnie zainwestowałyby w Wisłę, ale musiałoby to zostać poprzedzone odpowiednim rozeznaniem, a na to teraz nie ma czasu.

FOT BARTEK ZIOLKOWSKI / 400mm.pl

Po godzinnym spotkaniu z zespołem Wisłocki, Leśnodorski i Królewski opuścili ośrodek treningowy, bez rozmowy z dziennikarzami. Gdy przejeżdżali obok grupki reporterów Leśnodorski pokazał kciuk w górę. Potem porozmawiał jedynie z portalem Weszło, ale i tam nie padło wiele konkretów.

– Na wiosnę Wisła raczej zagra w ekstraklasie. Trzeba szybko zorganizować jakieś pieniądze, ci piłkarze muszą z czegoś żyć. Nabrałem do nich wielkiego szacunku – powiedział po spotkaniu z zespołem Białej Gwiazdy. Na Twitterze napisał, że fajny jest zapach szatni w poważnym klubie.

4 mln na największe potrzeby

W szybkim znalezieniu pieniędzy ma pomóc podniesienie kapitału spółki akcyjnej z 74 do 78 milionów. – Niedługo suma 4 mln wpłynie a konto Wisły i zostanie rozdysponowana na najważniejsze potrzeby – dodał Leśnodorski w Weszlo. Nie udało nam się ustalić, czyje pieniądze mają stać za tą transakcją.
Piłkarze podchodzą do tych deklaracji z ostrożnością. Niektórzy już się żegnają. Jak Jakub Bartkowski, który złożył już w PZPN wniosek o rozwiązanie kontraktu. – Zmusiła mnie do tego sytuacja materialna i zdania nie zmienię – mówi.

– Mamy wiarę i nadzieję na kilka najbliższych dni – dodaje Rafał Boguski. On też złożył już wezwanie do zapłaty. Wisła jest taka biedna, że ucieka kapitan, a i tak nie już nikt nie ma do niego pretensji.

* * *

Zawał Vanny to był koniec

Dość deklaracji bez pokrycia. Paweł Brożek liczy, że Wisła wreszcie wyjdzie na prostą.

– Prosimy o konkrety, a nie tylko o słowa – mówi Paweł Brożek po rozmowie z Rafałem Wisłockim, Bogusławem Leśnodorskim i Jarosławem Królewskim. – Wierzymy, że ci ludzie nie będą rzucać słów na wiatr, choć dziś nie dostaliśmy konkretnych terminów – dodaje.

On jako jeden z nielicznych piłkarzy Wisły nie złożył jeszcze wezwania do spłaty zaległości, co jest wstępem do procedury rozwiązania kontraktu z winy klubu. – Cały czas wierzę, że Wisła wyjdzie na prostą. Wiadomo, że jesteśmy w trudnej sytuacji, ale normalnie przygotowujemy się do nowego sezonu – zapewnia.

Wczorajszą rozmowę w sprawie przyszłości klubu porównał ze spotkaniem z Vanną Ly i Matsem Hartlingiem. – Tamta była krótka i mało treściwa, za to w środę padło parę konkretnych zdań, ale czekamy na to, co się wydarzy w przyszłości.

Dziś z niedoszłej transakcji z panem Vanną można tylko żartować. – W szatni puściliśmy sobie piosenkę na temat tego pana, która niedawno pojawiła się w internecie. Śledziłem doniesienia na ten temat, w końcu jestem piłkarzem Wisły. Z każdym dniem optymizm spadał coraz bardziej. Kiedy zrozumiałem, że nic z tego nie będzie. Chyba wtedy, gdy pojawiła się informacja o zawale – mówi.

Brożek pamięta Wisłę bardzo bogatą i taką, która miała problemy. Teraz jest w takiej, która upada. Trzeba to szybko zmienić.

* * *

Trener Wisły Kraków wciąż czeka na konkrety w sprawie przyszłości klubu.

Jak wrażenia po spotkaniu z panami Wisłockim, Leśnodorskim i Królewskim?
Maciej STOLARCZYK: – Czekamy na konkrety. Cieszymy się, że jest z nami Kuba. Dołączył do nas i zobaczymy, jak się sytuacja rozwinie. Moją rolą nie jest podawanie konkretów, ale dostaliśmy nowe tchnienie. Bogusław Leśnodorski pomaga nam w kontakcie z ekstraklasą i PZPN. To osoba, która gwarantuje przepływ informacji.

Na pierwszym treningu brakło kilku zawodników.
Maciej STOLARCZYK: – Nie było Rafała Boguskiego, który jest w trakcie rehabilitacji po pękniętej kości. W trakcie rehabilitacji są też Maciej Sadlok i Jesus Imaz.

Kiedy możecie doczekać konkretów?
Maciej STOLARCZYK: – Nie moja rola, żeby mówić o takich rzeczach. Czekamy na rozwój wypadków w najbliższych dniach i to jest dla nas kluczowe. Liczymy, że to – tak nazwę – pospolite ruszenie da Wiśle jakąś stabilizację i odpowiedni program do wyjścia z tej trudnej sytuacji. Dla zawodników ważne są rzeczy związane z kwestiami materialnymi, ale czekają też na konkretny plan na klub. Wcześniej ich zaufanie zostało mocno nadszarpnięte. Dziś piłkarze nic nie deklarowali. Oni to wszystko muszą przetrawić. To proces decyzyjny. Są na treningu, w szatni, z zespołem. Liczę na to, że będziemy jak najdłużej w takiej formule.

Jak wygląda plan przygotowań?
Maciej STOLARCZYK: – Zostajemy tutaj na miejscu, nic innego nie mogliśmy zaplanować. Mamy zaplanowany sparing, ostatni przed ligą z Żiliną, wcześniej gramy ze Stalą Mielec. Pozostali sparingpartnerzy są do ustalenia, do tej pory trudno było to umawiać, bo nie znaliśmy naszych planów i nie chcieliśmy nikogo blokować.

Jakub Błaszczykowski na razie trenuje tylko gościnnie?
Maciej STOLARCZYK: – Na razie tak.. Dołączył do zespołu, ale jak to będzie formalnie wyglądało tego jeszcze nie wiemy.

Pan już wie, że zostaje w Wiśle na wiosnę czy uzależnia to od tego co się będzie działo z klubem?
Maciej STOLARCZYK: – Uzależniam od tego co się będzie działo z klubem, bo chciałbym mieć kogo trenować. Dla mnie istotne jest to, żeby zapanował spokój w szatni, a jedynem tematem który się pojawia były kwestie piłkarskie, a nie kwestie pozasportowe.

Szymon Michlowicz powiedział, że sztab szkoleniowy naciskał na zarząd, by przyjął ofertę sprzedaży klubu Vannie i Hartlingowi.
Maciej STOLARCZYK: – Jesteśmy od trenowania, a nie od wywierania nacisków. My mogliśmy wyrazić swoje zdanie, a to był jedyny inwestor na tę chwilę. Paradoksalnie, dzięki tej ofercie zespół dłużej utrzymywał się przy życiu. Piłkarze wierzyli, że coś pozytywnego się wydarzy. Ta kuriozalna oferta dała nam jeszcze trochę energii w szatni, a dla nas trenerów było szalenie istotne by zespół był cały czas gotowy do gry.

Co z Kolarem, Haliloviciem, Arseniciem i Bashą?
Maciej STOLARCZYK: – Jesteśmy z nimi w kontakcie, ale to już rola prezesa, bo to kwestie formalne, za które ja już nie odpowiadam.

Udało się odpocząć?
Maciej STOLARCZYK: – Trochę dało się, chociaż telefon był gorący każdego dnia i w jednym tylko kierunku dzwonił. Cała Polska żyje tym co się dzieje w Wiśle Kraków i nie ma co ukrywać, że wakacje też były pod tym tematem.