Władysław Waszczuk. 15 dni w piwnicy

Dramatyczna historia byłego reprezentanta Ukrainy i legendy Dynama Kijów Władysława Waszczuka.


Za wschodnią granicą zażarta walka z rosyjskim najeźdźcą, który dopuszcza się coraz gorszych zbrodni. Zabijani są ludzie, niszczone mienie, również te sportowe.

Rosjanie niszczą stadiony

Przykładem niech będą stadiony dwóch klubów z Czernihowa. Na stadionie miejscowej Desny, która gra w ukraińskiej Premier Lidze, jeszcze dwa lata temu gościły europejskie puchary. Drużyna stamtąd grała w eliminacjach Ligi Europy i mierzyła się m.in. z VfL Wolfsburg. Teraz stadionu praktycznie już nie ma. Został zrównany z ziemią przez rosyjskiego okupanta… Stadion miał pojemność 12 tys. miejsc, był oświetlony, a nosił imię pierwszego człowieka w kosmosie Jurija Gagarina. Co ciekawe ten sportowy obiekt bombardowali też Niemcy podczas II wojny światowej.

„Już trzeci raz (!!!) moskiewskie gnidy ostrzelały najniebezpieczniejszy obiekt infrastruktury wojskowej w mieście – stadion naszego klubu. Odbudujemy to wszystko, staniemy się silniejsi, a wy „przyjaźni sąsiedzi”, będziecie musieli z tym żyć już zawsze!” – podała Desna na swoim Instagramie.

Wcześniej zniszczony został też stadion FK Czernihów, mniejszego klubu (trzeci poziom rozgrywek ukraińskich), bardziej nastawionego na szkolenie młodzieży. „Pociski wbiły się w środek boiska, na którym zawodowcy walczyli o zwycięstwa, a amatorzy i dzieci – o niezapomniane emocje” – napisał klub. Dodajmy, że w leżącym na północy Ukrainy Czenihowie dalej trwają zażarte walki. „W większości dzielnic miasta nie ma prądu i wody. Trudna sytuacja panuje w podmiejskich wsiach, gdzie Rosjanie mają umieszczać swój sprzęt między domami, zastraszać ludzi i zabierać im jedzenie” – to informacja z piątku rana.

Rakiety nad głowami

Podobne ciężkie walki trwają w Hostomelu, który położony jest blisko Kijowa. Tam gehennę przeszedł Władysława Waszczuk. To 63-krotny reprezentant Ukrainy, który z Dynamem Kijów aż 9 razy wywalczył mistrzostwo kraju. Wystąpił m.in. na mundialu w Niemczech w 2006 roku, gdzie Ukraińcy zagrali w ćwierćfinale MŚ. W Hostomelu gdzie mieszka znajduje się lotnisko, które agresor z Rosji za wszelką cenę chciał zdobyć, żeby wysadzić desant na Kijów. Miasteczko kilkakrotnie przechodziło z rąk do rąk. Rosjanie atakując nie oszczędzali przy tym domów mieszkalnych. Waszczuk tak wszystko relacjonował w mediach społecznościowych.

„Rakieta przeleciała tuż nad ogrodzeniem, strzelali już czwarty dzień prawie bez przerwy. Nie piszcie o wyjściu, bo nie można stąd wyjechać. Bezpieczniej jest zostać w piwnicy. Liczę na szybki rozwój wydarzeń. Wszystko będzie dobrze. Pokój nam wszystkim” – pisał.

Teraz o wszystkim opowiedział portalowi FanDay.

– Pierwszego dnia zabrałem dzieci, syna i córkę, ale nie było czasu na ucieczkę, bo przeleciały helikoptery. Lotnisko jest niedaleko od nas. Myślałem, że poczekamy i pojedziemy. Jedzenia było na trzy dni, a trzeba było siedzieć w piwnicy 15 dni. Potem wyłączyli gaz, to co zostało do jedzenia trzeba było gotować na wolnym ogniu – opowiada ukraińskim reporterom Władysław Waszczuk. Córka z jego żoną i mamą wyjechały do Lwowa. On sam został na miejscu i czeka na rozwój wypadków.


Fot. dynamo.kiev.ua