Włochy. Nieustająca tęsknota za mundialem

Były mistrz świata Fabio Cannavaro, którego włoskie media kreowały na selekcjonera reprezentacji Polski po zwolnieniu Paulo Sousy, jest kandydatem na następcę Roberto Manciniego.


Podobno nic nie zdarza się dwa razy, ale powiedzcie to Włochom. Drugi raz z rzędu nie zagrają w finałach mistrzostw świata i upadek po zdobyciu mistrzostwa Europy nastąpił szybciej niż ktokolwiek się spodziewał. Po przegranych barażach MŚ 2018 nowy selekcjoner Roberto Mancini miał być „wielkim odnowicielem”, szeroko otworzył drzwi do kadry powołując regularnie na zgrupowania ponad 30 zawodników. Miało to pokazywać, jak bogate rezerwy ma calcio, ale okazało się, że ilość nie idzie w parze z jakością.

Triumf na Euro 2020 miał być potwierdzeniem słuszności obranej drogi, a okazuje się, że był to radosny przerywnik w latach rozczarowań. Tydzień przed meczem z Macedonią Północną z Ligi Mistrzów odpadł ostatni włoski zespół i też była to nieoczekiwana katastrofa. W Turynie Juventus atakował i przegrał 0:3 z Villarrealem. Wszystkie bramki stracił w końcowym kwadransie, ostatnią w 92 minucie. Teraz reprezentacja przegrała w Palermo po bramce w… 92 minucie.

Miało być wielkie święto, „azzurri” zagrali przed kompletem widzów, stadion Renzo Barbera to szczęśliwy dla nich obiekt. Przytaczano stosowne statystyki, ale wszelkie liczby z historii na nic się zdają, gdy nie strzela się goli. Kadra na baraże liczyła 33 zawodników, w tym 10 napastników. Mancini wystawił „trójząb” i cała trójka Domenico Berardi, Ciro Immobile, Lorenzo Insigne została zmieniona w II połowie.

Selekcjoner był przed laty skutecznym napastnikiem, ale na skalę krajową. Przez 10 lat grania w reprezentacji Mancini w 36 meczach strzelił tylko 4 gole. Teraz ma do dyspozycji takich zawodników jak on. Immobile z Duszanem Vlahoviciem liderują klasyfikacji „marcatorich” Serie A, ale w reprezentacji zdobył tylko 15 bramek w 55 występach. Lorenzo Insigne 10 w 54, a Berardi 6 w 24. Selekcjoner przykazuje swoim piłkarzom strzelać z każdej nadarzającej się sytuacji i z Macedonią Północną były 32 próby., ale tylko 5 celnych i nie mogły zaskoczyć bramkarza. Rywale odpowiedzieli dwa razy i zadali cios, po którym włoskie dzienniki znów pisały o katastrofie, tragedii, końcu świata.

Ale ten świat istnieje dalej, znów bez Włoch i trafnie ujęła to „La Gazzetta dello Sport”, dając na pierwszej stronie tytuł „Poza światem” ze zdjęciem Chielliniego pocieszającego Donnarummę. Prasa włoska zastanawia się nad dymisją selekcjonera. Prezes FIGC Gabriele Gravina nie widzi takiej potrzeby. Mancini cieszy się nadal zaufaniem federacji, ma umowę do 2026 roku, do następnego mundialu. Sam ma podjąć decyzję w sprawie swojej przyszłości i ogłosić ją po jutrzejszym meczu z Turcją. Jednak zrezygnuje, Gravina będzie musiał poszukać jego następcy.

Pierwszym kandydatem jest Fabio Cannavaro, ten sam którego wpychali nam Włosi po zwolnieniu Paulo Sousy i nawet umieścili go już w Wikipedii na stronie internetowej naszej reprezentacji. „Cannavaro nie jest trenerem federacji, ale niewielu jest takich jak on (136 występów i ponad 13 lat w reprezentacji), identyfikuje się z „niebieskimi” i czuje się gotowy na inną karierę, po doświadczeniach zdobytych w Chinach” – uważa „La Gazzetta dello Sport”.

Fabio Cannavaro. Fot. PressFocus

Gdy pojawiła się jego kandydatura na nowego selekcjonera Polski napisałem w „Sporcie” o jego trenerskich „dokonaniach” i szybkich rejteradach ze szkoleniowych stanowisk. Mistrz świata z 2006 roku jako trener zupełnie się nie sprawdził i ciekawie byłoby się przekonać, jak ktoś podsuwany Polsce radziłby sobie z reprezentacją swojego kraju. Zapewne to jakaś tęsknota Włochów do byłych mundialowych triumfów, bo Cannavaro w jego pracy selekcjonera miałby wspierać Marcello Lippi, selekcjoner mistrzów świata sprzed 16 lat. Od 2020 roku jest dyrektorem technicznym w Federcalcio, Gravina mianował go nie pytając o zdanie Manciniego, który przebywał wtedy na wakacjach. Co dwie głowy to nie jedna?


Fot. PressFocus