Włochy. Testy na zamożność

Od tygodni Włosi toczą bój z koronawirusem. Z jednej strony heroiczne poświęcenie służb medycznych, z drugiej przykłady skrajnej głupoty, lekceważenia zakazów i potęgowanie przez to wielkości pandemii. Przykłady? Codzienna wyprawa po paczkę papierosów to dla jednego z ukaranych rytuał, którego wyzbyć się nie może i nie chce. Zamknięte są lokale użyteczności publicznej, więc pani fryzjerka chodzi po domach i zalicza kilka klientek jednego dnia, być może roznosząc przy okazji wirusa. Bo przecież z czegoś musi żyć. Każdy ma jakieś swoje racje i na tym wygrywa koronawirus.

Dobrze, czyli… źle

Włosi do tego się nie przyznają, ale nietrudno zauważyć, że gdzieś gaśnie dawny entuzjazm i poczucie wspólnoty. Czas skrajnej próby, jaką jest zagrożenie zdrowia i życia, jest najpierw okazją do pokazania wielkiej jedności. Ale gdy fala początkowego optymizmu opada, postępów nie widać i skala zagrożenia rośnie, zaczynają się ujawniać podziały w społeczeństwie – na lepszych i gorszych. Wyznacznikiem podziału jest bogactwo. Polem do takiej konfrontacji stały się testy na koronawirusa. Kontrowersje wzbudziły informacje o tym, że Juventus zbadał nimi cały swój personel, ponad 130 osób, a nosicielami okazały się tylko trzy i nie zachorował nikt. Tam wykryto pierwszy przypadek u piłkarza w Serie A, Daniele Ruganiego, potem u Francuza Blaise’a Matuidiego i u Argentyńczyka Paulo Dybali. Zapewniali, że czują się dobrze i są bezobjawowi. To zdenerwowało wielu Włochów, bo tych testów często nie ma dla mających objawy, a tu przeprowadzono akcję profilaktyczną. Po negatywnych reakcjach na portalach społecznościowych Rugani stwierdził, że jednak aż tak dobrze się nie czuł. Po nim Dybala dodał, że miał poważne objawy, podobnie jak jego dziewczyna Oriana Sabatini.

Przypadek Maldinich

Potem w mediach pojawił się temat zarażenia dyrektora sportowego Milanu Paolo Maldiniego i jego syna Daniele, piłkarza tego klubu. Od razu przeprowadzono testy w całej rodzinie. „Dziękuję lekarzom, pielęgniarkom i służbom porządkowym. Sprawiają, ze czujemy się dumni z bycia Włochami” – stwierdził na Instagramie Paolo.

– Testy diagnozują nie tylko obecność COVID-19, ale także społeczne różnice w poziomie bogactwa – stwierdziła włoska dziennikarka i pisarka Selvaggia Lucarelli podczas audycji „Piazzapulita” w stacji La7.

– To historyczny moment, w którym uprzywilejowani mogą sobie pozwolić nie tylko na najlepsze leczenie, ale też na diagnozę. Maldini powiedział, że był testowany z synem, drugim synem i żoną. Dwie ostatnie osoby były bezobjawowe. Tymczasem jest wielu takich, którzy pomimo objawów, nie mają możliwości badania. Nie wiesz, czy masz wirusa czy nie, czy jesteś pozytywny. Z psychologicznego punktu widzenia jest to stresujące i działa destabilizująco na społeczeństwo.

„Stranieri” mogli wyjechać

Negatywnie odebrano przypadki opuszczania Włoch przez zagranicznych piłkarzy. Lotniska włoskie są oficjalnie zamknięte, ale bogaci mają swoje odrzutowce i odlatują. Początek zrobił Cristiano Ronaldo, jednak on udał się na Maderę tuż po ostatnim meczu ligowym i przed wykryciem koronawirusa w Juventusie, gdy nie było jeszcze ograniczeń. Zlatan Ibrahimović zrobił to już po ich wprowadzeniu, pod osłoną nocy uciekając do Szwecji. Gonzalo Higuain mógł udać się do Argentyny, bo podobno nie był poddany kwarantannie, ale… dobrowolnej izolacji domowej. Jego klubowi koledzy Douglas Costa, Miralem Pjanić i Sami Khedira otrzymali pozwolenie na wyjazd z Włoch tuż po zakończeniu w Juventusie kwarantanny. Podobnie w Interze Ashley Young, Viktor Moses, Christian Eriksen i Diego Godin.

90 milionów oszczędności

Włosi zastanawiają się, jak to jest – granice Unii Europejskiej są zamknięte, a robi się wyjątki dla zarabiających miliony piłkarzy. Nie wiadomo, kiedy włoska liga znów ruszy, ale po powrocie będą musieli poddać się dwutygodniowej kwarantannie i nie będą trenować z resztą grupy. Większość klubów Serie A zabroniła swoim zawodnikom opuszczania miejsca pobytu. Dla ocieplenia wizerunku po nieszczęsnych testach Juventus podał na swojej stronie internetowej, że jego piłkarze sami zaproponowali znaczną obniżkę poborów, co pozwoli mistrzom Włoch zaoszczędzić 90 milionów euro i zachować równowagę finansową. Ma to być sygnałem dla zawodników innych klubów.

Na zdjęciu: Piłkarze Juventusu zrezygnowali z części poborów, co poprawi finansową kondycję klubu.