Wnyki przy Roosevelta

Zdecydowanym faworytem konfrontacji pod Jasną Górą są legioniści. Nie tylko dlatego, że bronią mistrzowskiego tytułu, po który sięgali trzy sezony z rzędu. Rozgrywki o krajowy puchar uchodzą za ich specjalność. W tej chwili są na szlaku po 20. takie trofeum.

Naprzeciw podopiecznych Ricado Sa Pinto staje jednak drużyna, która na 26 meczów rozegranych w tym sezonie przegrała tylko jeden. Miało to miejsce 3 sierpnia ubiegłego roku, gdy lepsza od Rakowa okazała się na własnym obiekcie Chojniczanka Chojnice.

Co ciekawe, na tym samym stadionie warszawianie rozpoczęli przygodę z bieżącą edycją Pucharu Polski. Po pokonaniu Chojniczanki, z kwitkiem odprawili również Piasta Gliwice (zacięty bój z rzutami karnymi) oraz Chrobrego Głogów. Dziś znów wracają na teren województwa śląskiego, które nie kojarzy im się najprzyjemniej – nie tylko z powodu ostatniej wizyty przy Okrzei. Z ośmiu ostatnich cyklów PP legioniści wygrali aż sześć. Polegli tylko dwukrotnie – za każdym razem w Zabrzu. Najpierw w roku 2013 (1:3), potem w 2016 (2:3 po dogrywce). Czy częstochowianie również zdołają zastawić na hegemona wnyki?

– Wiemy, że Raków to zdecydowany lider I ligi – mówi defensor Legii, Mateusz Wieteska. – Choć ten zespół gra w niższej klasie rozgrywkowej, to widać, że jest w wysokiej formie. Seria ośmiu ostatnich zwycięstw robi wrażenie. Dlatego musimy być bardzo skoncentrowani na tym meczu. Nie możemy zlekceważyć przeciwnika. Jesteśmy mistrzem Polski i musimy wrócić do Warszawy z awansem do kolejnej rundy. Myślę, że czołówka I ligi prezentuje zbliżony poziom do zespołów z dolnej części tabeli ekstraklasy. Raków ma dużą przewagę nad pozostałymi zespołami i pokazuje, że jest drużyną, która od dawna budowana jest na grę w elicie. Moim zdaniem w przypadku awansu ta ekipa wzmocni rozgrywki ekstraklasy i zagości w niej na dłużej.