Wojciech Kasiński: Victoria miała krętą i wyboistą drogę

Rozmowa z wiceprezesem Victorii Częstochowa.


Stulecie klubu i awans do IV ligi. Czy taki cel stawialiście sobie przed zakończonym sezonem?

Wojciech KASIŃSKI: Nie ukrywamy, że chcieliśmy zaakcentować obchody stulecia klubu poprzez awans. Nie był to jednak cel, który chcieliśmy realizować za wszelką cenę. Staraliśmy się zbudować zespół na tyle mocny, aby spróbować bić się o awans i na szczęście już na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu udało nam się go zrealizować.

Jednak nie obyło się bez problemów, gdyż po zakończeniu rundy jesiennej zespół opuścił trener Łukasz Tomczyk, który trafił do Resovii Rzeszów.

Wojciech KASIŃSKI: Łukasz Tomczyk Pracował u nas w klubie praktycznie od początku kadencji tego zarządu, czyli od roku 2018. Początkowo był koordynatorem grup młodzieżowych, a po pierwszym sezonie został trenerem pierwszej drużyny. Miał duże doświadczenie z pracą z młodzieżą w Rakowie Częstochowa. Zdobywał tam wysokie miejsca w mistrzostwach Polski, stąd postanowiliśmy dać mu szansę jako trenerowi seniorów po odejściu z klubu Damiana Nowaka, poprzedniego szkoleniowca. Pracował z naszą młodzieżą, gdyż w tamtym okresie nasza drużyna seniorska składała się głównie z młodzieżowców.

Ułożył to wszystko bardzo dobrze. W pierwszym sezonie jego pracy pandemia nie pozwoliła dokończyć ligi. Zajmowaliśmy wtedy trzecie miejsce z perspektywą walki o awans do okręgówki. W kolejnym sezonie Łukasz Tomczyk poprowadził już drużynę do pewnego awansu. W lidze okręgowej „dokoptowaliśmy” kilku doświadczonych zawodników do naszej młodzieży. Pierwszą rundę kończyliśmy na pierwszym miejscu. Właśnie wtedy Łukasz Tomczyk, dla nas trochę niespodziewanie, dostał „propozycję nie do odrzucenia” z Resovii Rzeszów.

Nie blokowaliśmy mu tej szansy, gdyż jako młody trener chce się gdzieś pokazać w wyższych ligach. Naturalnym następcą dla niego wydawał się Tomasz Sobczak, który był u nas w klubie i pracował z drużyną juniorów. Wielu chłopaków z jego drużyny grało już w drużynie seniorów, dlatego to była naturalna kandydatura. Trener Sobczak dokończył rundę jesienną, dokładniej pozostałe trzy mecze. Jako że je wygrał, postanowiliśmy dać mu szansę na dokończenie całego sezonu. Cel, jaki mu założyliśmy, czyli awans do czwartej ligi wypełnił, więc dalej będzie naszym trenerem.

Przeszedł więc podobną drogę jak trener Tomczyk, czyli od szkolenia młodzieży do pierwszej drużyny. Jak dobrze pamiętam, kiedy Victoria awansowała do klasy okręgowej, to zespół składał się praktycznie z samych wychowanków klubu. Można powiedzieć, że to jest taki stempel młodzieżowej jakości?

Wojciech KASIŃSKI: Nie do końca samych wychowanków, dlatego że część chłopaków trafiła do nas z innych klubów, prawdopodobnie największa część z Rakowa. W Victorii, w drużynach juniorskich kontynuowali swoje kariery. Później trafili do seniorów. Fakt faktem, że nasza drużyna jest oparta o młodych zawodników, gdzie większość z nich to roczniki 2001 do 2004, wsparta kilkoma doświadczonymi piłkarzami. Nasz kapitan Karol Tomczyk miał epizod w ekstraklasie.

Kilku innych grało w trzecich ligach. Ta mieszanka rutyny z młodością dała dobry efekt w postaci awansu. Nie ukrywamy, że będziemy szli tą drogą dalej. Chcemy stawiać w klubie na młodych chłopaków, aby zawodnicy z okręgu częstochowskiego wiedzieli, że w naszym klubie jest możliwość gry, pokazania się tutaj. Na mecze czwartej ligi zaglądają skauci z wyższych lig. Jeżeli dostrzeżono by naszych zawodników, to nie będziemy robili problemu z odejściem, by mogli zagrać i kontynuować karierę na najwyższym poziomie.

Jakie są plany klubu, jeżeli chodzi o budowanie zespołu? Dalej bazą ma być młodzież z dokooptowanymi, doświadczonymi zawodnikami, czy postaracie się go jeszcze dołożyć?

Wojciech KASIŃSKI: Będziemy dokładać młodych zawodników, ale i tych doświadczonych. Jesteśmy po wstępnych rozmowach. Na ten moment nie będę operował nazwiskami, gdyż nie mamy jeszcze wszystkiego dopiętego do końca. Staramy się o kilku zawodników już z większym doświadczeniem. Nie są to zawodnicy wiekowi, mają niewiele ponad 20 lat. Wiadomo, że poziom sportowy w czwartej lidze jest dużo wyższy niż w klasie okręgowej. Nie chcemy podzielić losu Unii Rędziny z poprzednich rozgrywek, gdzie nie udało jej się utrzymać w IV lidze. Wzmacniamy się na kilku pozycjach, aby później nie toczyć dramatycznej walki o utrzymanie, tylko spróbujemy się zadomowić w środkowej części tabeli.

Jak zapatruje się pan na rywalizację w czwartej lidze pod względem logistycznym? Będziecie rywalizować z zespołami z innych części Śląska.

Wojciech KASIŃSKI: Wyjazdy nie są aż takie dalekie. Od strony logistycznej wiele się nie zmieni. Natomiast strona finansowa wymaga większego zaangażowania. Wydaje mi się jednak, że budżet mamy na tyle zbudowany, że damy sobie radę. Oczywiście nie jest tak, że nie mamy jakiś problemów, ale te ma większość klubów i będziemy sie starać je pokonywać.

Pewnie część tych finansów jest przeznaczona na zmiany w infrastrukturze klubowej. Mamy choćby nowe boisko, w miejsce znanego wśród częstochowskich kibiców „Hasioka”. To znak, że Victoria z klubu historycznego „wyglądowo” zaczyna budować się także jako taki nowoczesny ośrodek, który będzie w stanie funkcjonować tak jak te zespoły czwarto, czy trzecioligowe?

Wojciech KASIŃSKI: Postawiliśmy sobie za cel rozbudowanie infrastruktury w klubie. Stąd budynek został odremontowany wewnątrz. Powstało kilka nowych szatni, sauna, siłownia, nowa szatnia pierwszej drużyny. To jest to, czego nie widać z zewnątrz. Duże zmiany zrobiliśmy także na zewnątrz. Je kibice widzą gołym okiem. To jest właśnie tak, jak pan wspomniał, nowe boisko pełnowymiarowe o sztucznej nawierzchni, które powstało w miejsce tak zwanego „Hasioka”. Był to projekt z budżetu obywatelskiego Częstochowy.

Ponadto powstało boisko treningowe, w tym momencie buduje się jeszcze jedno, trawiaste o wymiarach orlika. Będziemy chcieli w przyszłości powiększyć liczbę miejsc dla kibiców na stadionie. Na ten moment spełniamy wymogi czwartoligowe, ale nie ukrywamy, że liczymy na to, że kibiców będzie coraz więcej. Mamy nadzieję, że liczba miejsc, która jest obecnie nie będzie wystarczająca. Przez to będziemy musieli zadbać o nowe. Infrastruktura była dla nas takim podstawowym elementem do rozbudowy, jak i dalszych sukcesów sportowych Victorii. W chwili, gdy obejmowaliśmy zarząd w klubie, były w nim trzy drużyny młodzieżowe. W tej chwil jest ich 10. Widać więc skalę.

Ilości dzieci tutaj trenujących i chcących trenować jest spora. Powiem panu szczerze, że wiele osób dzwoni do nas. To są rodzice dzieci, które albo nigdzie jeszcze nie trenowały, albo trenowały w innych, ościennych klubach. Oni chcą do nas przychodzić, ponieważ widzą, że infrastruktura się poprawia, zarządzanie w klubie jest na dobrym poziomie. Dzieciaki mają dobre warunki do trenowania. Rozwój infrastruktury połączony z rozwojem akademii, ale również postęp sportowy drużyny seniorów, którą będziemy chcieli opierać na naszych wychowankach, będzie ich przyciągał.

Myśli pan, że jesteście w stanie zachęcić kibiców, aby przychodzili na stadion? Tak naprawdę Victoria, dzięki awansowi, a zarazem poprzez spadek Unii Rędziny stała się trzecią siłą okręgu częstochowskiego.

Wojciech KASIŃSKI: Jeżeli chodzi o piłkę nożną seniorów, to wręcz obowiązek, aby trzecia siła też miała ze sobą także siłę trybun. Na ostatnim meczu, który był rozgrywany u nas z rezerwami Skry, było około 300 widzów. To pokazuje, że jak na czwartą ligę to jest duża grupa. W czwartej czy trzeciej lidze na innych stadionach często nie przychodzi tyle ludzi. Oczywiście wiadomo, że to były derby, więc część kibiców przyjezdnych, zwłaszcza z Częstochowy miała blisko.

Było wielu fanów Skry, ale też dużo naszych, co mnie bardzo cieszy. Mamy też ostatnio wsparcie w postaci tak zwanych „szalikowców”. Nie ma ich na razie dużo, raptem kilkunastu, ale myślę, że zawodnikom zawsze miło się gra, jak jest zorganizowany doping podczas meczu.

Victoria w tym roku obchodzi stulecie istnienia. Jak patrzy pan na to wydarzenie?

Wojciech KASIŃSKI: Victoria miała kręte ścieżki historyczne. Awans jest takim ładnym zwieńczeniem jej 100-lecia. Udaje się ją powolutku wyciągać się z piłkarskiego dna. Chcieliśmy właśnie w takim sezonie awansować z uwagi na te obchody. Zrobiliśmy dwa awanse z rzędu. Gdzieś w naszych marzeniach właśnie taki był cel. Oficjalne obchody stulecia odbędą się na inaugurację sezonu czwartoligowego w niedzielę, 14 sierpnia. Victoria miała krętą i wyboistą drogę.

Sam byłem jej częścią, bo grałem tutaj w tym klubie. Jako zawodnik przeżywałem kilka spadków, kilka awansów. Na przestrzeni tych stu lat były takie czasy, że Victoria była pierwszą siłą w Częstochowie. W latach 50. graliśmy w ówczesnej drugiej lidze jako jedyna drużyna z Częstochowy na tym szczeblu. Byliśmy wyżej i od Skry i od Rakowa, które akurat w tym momencie są od nas wyżej sportowo i organizacyjnie. Mamy jednak wzorce w postaci tych klubów i będziemy starać się nawiązywać organizacyjnie i sportowo do tych klubów.

Jaki jest plan Victorii na przyszły sezon – bezpieczne utrzymanie czy może coś więcej?

Wojciech KASIŃSKI: Przeskok z ligi okręgowej na wyższy szczebel jest trudniejszy niż na przykład z A klasy do „okręgówki”. Stąd nie mamy aż takich planów, żeby w pierwszym sezonie bić o jakieś wyższe miejsce. Chcielibyśmy spokojnie się utrzymać i nie podzielić losów Unii Rędziny. Chcielibyśmy ten sezon zakończyć spokojnie w środku tabeli.


Fot. facebook.com/Victoria-Częstochowa