Wojciech Łaski: Jestem lepszym piłkarzem

 

Był pan zaskoczony, gdy trenerzy GKS-u zaprosili pana na treningi od początku okresu przygotowawczego, a potem klub skrócił pańskie wypożyczenie do III-ligowego Pniówka 74 Pawłowice?
Wojciech ŁASKI: – Nie było to dla mnie duże zaskoczenie. Po prostu dostałem wcześniej sygnały, że mam pojawić się na pierwszym treningu GKS-u. Bardzo się cieszę, że cały czas byłem obserwowany przez sztab trenerski Jastrzębia i że zostałem włączony do pierwszej drużyny.

Liczył pan na takie wyróżnienie? W rundzie jesiennej w Pniówku był pan głównie zawodnikiem wchodzącym na boisko z ławki rezerwowych, tylko trzy mecze tej drużyny zaczął pan od pierwszej minuty. Czy to zaspakajało pańskie ambicje sportowe?
Wojciech ŁASKI: – To prawda, wchodziłem na boisko z ławki rezerwowych. A czy taka rola zaspokajała moje ambicje? Byłem w Pniówku tylko pół roku, ale z każdym meczem czułem się coraz pewniej. Kilka meczów zagrałem w pierwszym składzie, ale myślę, że nawet te wejścia z ławki mi coś dały. Każda minuta w seniorskiej piłce była dla mnie bezcenna. Cieszę się, że teraz jestem w GKS-ie, bo jest to dla mnie fajna szansa.

W III lidze nie zdobył pan ani jednej bramki. Był pan z tego powodu trochę rozczarowany? Okazje ku temu były, chociażby w ostatnim meczu rundy jesiennej z chorzowskim Ruchem.
Wojciech ŁASKI: – Przychodziłem do Pniówka z IV ligi, konkretnie z Płomienia Połomia, więc był to dla mnie krok do przodu. To było zatem dla mnie coś nowego, ale z każdym tygodniem, z każdym rozegranym meczem byłem – tak myślę – lepszym zawodnikiem. Wyciągałem ze swoich występów wnioski, wyszło mi to chyba na dobre, bo wróciłem do GKS-u Jastrzębie. Na pewno jako lepszy piłkarz.

Wszyscy nowi zawodnicy GKS-u 1962 Jastrzębie podkreślają, że są bardzo dobrze przyjmowani przez „starych” piłkarzy i że atmosfera w szatni jest znakomita. Pana nowi koledzy też przyjęli pana z otwartymi ramionami?
Wojciech ŁASKI: – To prawda, atmosfera w szatni jest znakomita. Wielu kolegów znałem wcześniej, bo przyszedłem tutaj przed dwoma laty z drużyny juniorów Szkółki Piłkarskiej MOSiR, więc to nie jest dla mnie nowa ekipa. Wielu chłopaków jest z Jastrzębia, a ci spoza naszego miasta też są w porządku, więc dogadujemy się bez problemów.

Dobrze czuje się pan w systemie 4-3-3, który tej zimy wprowadził trener Jarosław Skrobacz?
Wojciech ŁASKI: – Myślę, że jest to coś fajnego, bo to wybitnie ofensywne ustawienie. Przede wszystkim chcemy grać w piłkę i wydaje mi się, że nasz sposób gry będzie fajny dla oka dla kibiców. Widać nawet po wynikach, że strzelamy dużo bramek. Powinno być ciekawie.

Pańskie występy na prawej obronie w sparingach z GKS-em Bełchatów i Garbarnią Kraków to eksperyment, nowe doświadczenie?
Wojciech ŁASKI: – To była decyzja trenera Skrobacza. Przez pewien czas kontuzjowany był Dominik Kulawiak, więc ja wskoczyłem na jego miejsce. To dla mnie zupełna nowość, bo wcześniej nigdy nie grałem na prawej obronie. Trener powiedział, że mam spróbować, bo on wierzy, że dam radę. Myślę, że przyzwoicie wywiązałem się z powierzonych mi zadań.

Oswoił się pan z myślą, że w Jastrzębiu będzie zaczynał mecze na ławce rezerwowych? A może liczy pan na to, że przebije się do podstawowej jedenastki?
Wojciech ŁASKI: – Na razie nie liczę na to, że – przynajmniej na początku – będę w zespole GKS-u Jastrzębie kluczowym zawodnikiem. Jest to dla mnie stosunkowo nowa drużyna, bo za mną wprawdzie dwa obozy, ale dopiero pierwszy wspólny okres przygotowawczy. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać, ale ja zawsze z siebie daję sto procent. Liczę na to, że będzie z tego coś fajnego i może wskoczę do składu na dłuższy czas.

 

Na zdjęciu: Wojciech Łaski po półrocznym pobycie w III-ligowym Pniówku 74 Pawłowice znalazł się w kadrze GKS-u 1962 Jastrzębie.

***

Świadomy wybór

Jarosław Skrobacz: – Czy występy Wojtka Łaskiego na prawej obronie to wariant awaryjny? Przeciwnie, myślę, że dla niego to niezła pozycja dla niego. To przecież chłopak wybiegany, szybki, a my chcemy, by skrajni obrońcy włączali się kilkanaście razy w ciągu meczu do akcji ofensywnych. Taki zawodnik musi przebiec za każdym razem kilkadziesiąt metrów, więc dla Wojtka to bardzo fajna pozycja. Na razie ogrywa się.