Wojownik Konczi

Popularny „Konczi” ma za sobą najgorszą rundę w Ekstraklasie. I nie chodzi o wyniki drużyny czy prezentowaną formę. Chodzi o uraz stawu skokowego, który najpierw wyeliminował piłkarza na kilka tygodni, a brak treningów odbił się czkawką w dalszej części piłkarskiej jesieni. Z tego powodu Konczkowski w poprzedniej rundzie grał nieregularnie, czasem wchodził z ławki, w dodatku przyplątały się kolejne, co prawda mniejsze, problemy z kostką. W sumie w pierwszej części obecnych rozgrywek 26-latek opuścił aż dwanaście meczów.

Ciągle ta kostka

Piłkarz Piasta wraz z nastaniem nowego roku postanowił grubą kreską oddzielić to, co za nim i pozytywnie spojrzeć w przyszłość. Energii i nadziei dodały także narodziny pierwszego syna, Mikołaja. Podwójnie zmotywowany „Konczi” rozpoczął walkę o odzyskanie miejsca w składzie. W Turcji los znów przetestował prawego pomocnika.

– Miałem małe problemy z kostką, ale na szczęście dwa dni odpoczynku podziałały i wróciłem do treningów oraz gry. Teraz jestem gotowy na ligę – mówi nam były zawodnik Ruchu Chorzów. Doświadczenia budują nowego „Koncziego”, który musi nauczyć sobie radzić w nowej sytuacji, w której on goni, a nie ucieka. Obecnie bowiem Konczkowski walczy o miejsce w składzie Piasta. I nie jest to prosta walka. Dużo wiosną będzie zależało oczywiście od formy zawodnika, ale także… od ustawienia i zestawienia drużyny.

Kolejka do składu

Tureckie sparingi nie przyniosły żadnej odpowiedzi, bo Martin grywał zarówno w pierwszym składzie, jak i wchodził z ławki rezerwowych. Teoretycznie idealne zestawienie prawej strony Piasta to Bartosz Rymaniak na prawej obronie i Martin Konczkowski na prawej pomocy. Problem w tym, że zimą na Okrzei trafił młodzieżowiec i też prawy pomocnik Tymoteusz Klupś, a sztab szkoleniowy gliwiczan na boku grywał Gerardem Badią i Jorge Felixem. Konkurencja jest więc spora, ale zdrowy Martin z pewnością będzie otrzymywał swoje minuty i jeśli je wykorzysta, grać będzie coraz więcej. Żadną przeszkodą nie mają być… nieprzespane lub mniej przespane noce. „Konczi” to bowiem szczęśliwy ojciec małego Mikołaja.

– W Turcji tęskniłem z synkiem i żoną – nie ukrywa piłkarz. Po powrocie byłem niezwykle szczęśliwy i nie spałem… z ekscytacji! – śmieje się Konczkowski, który z początkiem stycznia przedłużył kontrakt z mistrzem Polski. Nowa umowa obowiązuje do lata 2020 roku. Poprzedni sezon był najlepszy dla Konczkowskiego nie tylko z powodu zdobytego tytułu, ale pod względem liczb. Piłkarz jest więc zmotywowany, aby zamazać słabą pierwszą część sezonu.

Na zdjęciu: Martin Konczkowski (z prawej) liczy, że runda wiosenna będzie zdecydowanie lepsza niż jesienna.