Wracają po 319 dniach

Na niedzielnym meczu z Podbeskidziem fanatycy GieKSy, którzy od kwietnia nie chodzili na Bukową, chcą wypełnić „Blaszok”.


To jest ten weekend! Kibice GieKSy wracają na „Blaszok”. Trybuna ta pozostawała pusta od 6 kwietnia i pamiętnego meczu z Widzewem. Po zadymie PZPN zamknął stadion na dwa mecze, potem kolejne dwa dorzucił wojewoda. Przez całą jesień zaś domowe spotkania bojkotowali fanatycy GKS-u – w geście protestu przeciw rządom prezesa Marka Szczerbowskiego. Teraz – po 319 dniach, po 14 meczach z pustym „Blaszokiem”, podczas których słychać było sporadycznie doping sprzed ogrodzenia, a na trybunie głównej zasiadało kilkuset widzów – wreszcie do Katowic wróci piłkarska atmosfera.

Choć fanatycy podkreślają, że protest trwa, to zawiesili bojkot, wrócili już do hokejowej „Satelity”, a tydzień temu w Niecieczy zaprezentowali się fantastycznie, jadąc na teren nieatrakcyjny kibicowsko w ponad 1200 osób i kulturalnie wspierając zespół. Teraz ma być podobnie. Stawiają sobie za cel, by w niedzielę wypełnić „Blaszok” w 1600 miejsc (całkowicie- 2400 – za 2 tygodnie z Wisłą ). Strony sporu, czyli prezes i grupy kibicowskie, mają po prostu nie wchodzić sobie w drogę. Dla zespołu mającego szansę walczyć o baraże powrót kibiców zamierzających zadbać o pozytywną atmosferę powinien stanowić wartość dodaną.

– Sport jest dla kibiców. Im większa ich liczba, tym lepiej. Jeśli będzie się to odbywało w takiej atmosferze, jak w Niecieczy, gdzie czuło się tylko i wyłącznie wsparcie, to satysfakcja będzie jeszcze większa i być może zachęci kolejne osoby do przychodzenia na stadion. O to chodzi, Katowice mają w sobie potencjał, a w świetle celów, które chce się realizować, kibice są bardzo istotni – przyznaje Robert Góralczyk, dyrektor sportowy GieKSy.

W jej obozie wprost nikt nie mówi o ekstraklasie, o chęci walki o awans, ale stabilność w budowaniu zespołu i sytuacja w tabeli definiują jasno, że można mierzyć wysoko. – Cel strategiczny czasem nie pozwala koncentrować się na małych krokach, wymusza irracjonalne decyzje. Chcemy zwyciężać, ale mamy świadomość, w jakiej stawce jesteśmy. Różne rzeczy mogą się wydarzyć, grając o ekstraklasę. Każdy tego chce, ale to nie tak proste, jak może się wydawać z innej perspektywy. Trzeba się do tego stopniowo przygotowywać, stawiając małe kroki, a nie milowe. Wiemy, że są miejsca, w których o takim celu mówi się jednoznacznie. My podkreślamy, że jak najszybsze zapewnienie sobie utrzymania otworzy przed nami nową przestrzeń. Przecież w poprzednim sezonie, gdybyśmy zaczęli punktować dwie kolejki wcześniej, to kto wie! Choć graliśmy o utrzymanie, finalnie do baraży brakło nam tylko 4 punktów – przypomina dyrektor Góralczyk.

W niedzielę przy Bukowej kibice zobaczą zespół różniący się w niewielkim stopniu od tego z jesieni. Zadebiutować przed katowicką publicznością mają szansę Daniel Tanżyna, Sebastian Bergier i Mateusz Marzec. – Rundę jesienną uznaliśmy za generalnie dobrą w naszym wykonaniu, a zimowe okno jest bardzo trudne. Spójrzmy na to, jak potoczyła się pierwsza wiosenna kolejka. Tylko w jednej drużynie nastąpiła wymiana trzech ogniw w wyjściowej jedenastce. W siedmiu drużynach: nie więcej niż jedna – zwraca uwagę dyrektor GieKSy, mówiąc o specyfice niewielkiej liczby zmian, do których dochodziło zimą u I-ligowców.

Ale zmieni się z pewnością skład, który wystawi trener Rafał Górak – porównując do jedenastki, jaka wybiegła przed tygodniem na remisową inaugurację roku w Niecieczy. Sytuację, w której GieKSie należał się rzut karny, przypłacił urazem barku Adrian Błąd i straci nie tylko najbliższy mecz z Podbeskidziem, ale też kolejne, jeszcze atrakcyjniejsze, z Zagłębiem na otwarcie stadionu w Sosnowcu, czy z Wisłą Kraków. Za kartki pauzować zaś muszą Bartosz Jaroszek i Rafał Figiel, co wymusi zmiany na środku obrony i w środku pola, ale w Katowicach są optymistami.

– Na wyjeździe zaczęliśmy średnio-dobrze, obyśmy na Bukowej zaczęli dobrze. Podbeskidzie w pierwszej kolejce zremisowało z Odrą, ale przez długie fragmenty dominowało, brakło mu bramki. Trudno szukać zespołów nieprzygotowanych do tej rundy. Niezależnie, czy spojrzymy w górę, czy dół tabeli, każdy zrobił wszystko, by realizować swoje cele – mówi Robert Góralczyk.


Na zdjęciu: Katowickie trybuny po 10 miesiącach wreszcie odżyją…
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus