Wrócił do życia

– Czekałem na tę szansę… 13 lat – powiedział po wygranym 4:0 spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec, Paweł Tomczyk, napastnik poznańskiego Lecha. Takie słowa, padające z ust 20-latka, mogą nieco dziwić, ale w tym przypadku jest inaczej. Dlaczego? Bo „Pawka” nie pomylił się nawet o rok.

Gdy miał siedem lat rodzice po raz pierwszy przyprowadzili go na trening trampkarzy Lecha i od tej pory zawodnik zdobywał szlify w coraz to starszych grupach „Kolejorza”. Sam piłkarz nigdy nie ukrywał tego, że klub z Bułgarskiej ma głęboko w sercu. Kiedy był już trochę starszy zajmował miejsce w sektorze najbardziej zagorzałych fanów. Jeździł na mecze wyjazdowe, a roczny pobyt w Podbeskidziu traktował jako odskocznię i nawet tego nie ukrywał. Po to, aby trafić w końcu do pierwszego zespołu Lecha. Wcześniej, grając jeszcze w Bielsku-Białej, wpadł w oko Czesławowi Michniewiczowi, selekcjonerowi reprezentacji U-21 i jest do niej regularnie powoływany.

Kiedy poprzedni sezon dobiegł końca stało się jasne, że urlop piłkarza nie będzie zbyt długi. Lech, ze względu na udział w kwalifikacjach Ligi Europy, rozpoczynał przygotowania szybko, a trener Ivan Djurdjević nie pozostawił wątpliwości, co do Pawła Tomczyka. Szkoleniowiec Lecha postanowił, że kolejni młodzi piłkarze, jak nieco wcześniej Robert Gumny czy Tymoteusz Klupś, dostaną swoje szanse. Dostał ją i Tomczyk.

W dwóch meczach pucharowych i w jednym spotkaniu ekstraklasy wchodził na boisko z ławki. Aż w końcu otrzymał okazję do zaprezentowania swoich umiejętności od pierwszej minuty i odwdzięczył się za nią w najlepszy możliwy sposób. W niedzielnym meczu przeciwko Zagłębiu zaczął od asysty, a następnie zdobył dwa gole. I to wszystko w pierwszej połowie spotkania!

– Dzięki tym bramkom Paweł wrócił do życia. Wiem, że bardzo przeżywał swoje poprzednie pudła – powiedział po meczu opiekun „Kolejorza”. Istotnie, chociaż napastnik w poprzednich spotkaniach nie grał zbyt wiele, to miał kilka bramkowych okazji, ale nie był w stanie skierować piłki do siatki. Teraz skorzystał ze swoich najważniejszych atutów, którymi są szybkość i siła fizyczna.

– Myślę, że zagrałem poprawnie. Drużyna wygrała i tylko to się liczy. Początek sezonu nie był dla mnie łatwy. Przepracowałem z zespołem cały okres przygotowawczy, ale u progu rozgrywek przyplątała mi się drobna kontuzja. Byłem zły, ale to już za mną i uważam, że teraz może być tylko lepiej. Była szansa na hat tricka, ale to też pokazuje, że przede mną jeszcze dużo pracy. Mam nadzieję na kolejne, jeszcze ładniejsze gole – podsumował Paweł Tomczyk, a mecz z Zagłębiem pokazał kibicom Lecha, że o formę napastników martwić się już nie muszą.