A Barylski? Wrocławska sztuka lawirowania

Po Tadeuszu Pawłowskim, którego „zluzowano” po przegranym meczu z poznańskim Lechem, stery Śląska powierzono Pawłowi Barylskiemu, który był prawą ręką zwolnionego szkoleniowca. „Nowa miotła” ma gwarancję pracy w tym charakterze tylko do końca bieżącego roku kalendarzowego, potem pałeczkę ma od niego przejąć zagraniczny szkoleniowiec.

Musi wygrywać

– Jeżeli Paweł Barylski wygra dwa najbliższe mecze ligowe z Koroną Kielce i Pogonią Szczecin, to pozostanie na swoim stanowisku – przekonuje były piłkarz Śląska, Janusz Kudyba. – Nie będę wdawał się w dyskusję, na ile jest to prawdopodobny scenariusz, ale na pewno nie jest to misja niemożliwa. Barylski ma poparcie władz miejskich, a to w obecnej sytuacji klubu znaczy bardzo dużo. Z drugiej strony to żadna tajemnica, że władze klubu opowiadają się za zatrudnieniem zagranicznego szkoleniowca. Najbardziej prawdopodobna jest opcja czesko-słowacka.

Niewiele brakowało, by Śląsk miał już stałego trenera. Podobno 56-letni Holender Gertjan Verbeek był już nie tylko po słowie z klubem ze stolicy Dolnego Śląska, ale uzgodnił już z nim warunki umowy. Do skonsumowania małżeństwa nie doszło z powodu zbyt wygórowanych żądań menedżera trenera. Prowizja menedżerska wynosiła okrągłych 200 tysięcy euro!

Lubią tych zagranicznych

Kariera trenerska Verbeeka była dosyć burzliwa. Jego nazwisko wypłynęło na szerokie wody w grudniu 2011 roku, gdy w meczu Pucharu Holandii Ajaxu Amsterdam z AZ Alkmaar, prowadząc ten drugi zespół kazał swoim piłkarzom zejść z boiska z powodu incydentu z kibicem.

Janusz Kudyba stwierdził, że włodarze Śląska są zauroczeni trenerami zza naszej południowej granicy. Jednym z kandydatów do pracy we Wrocławiu jest (był?) 51-letni Słowak Roman Pivarnik, który po rozpadzie Czechosłowacji wybrał czeskie obywatelstwo. W tym sezonie był trenerem drugoligowej Zbrojovki Brno, z której został zwolniony po sześciu kolejkach (2 zwycięstwa, remis, trzy porażki). Zastąpił go były piłkarz Zbrojovki, Pavel Szustr.

Wysokie kwalifikacje

Jak już zauważyliśmy na wstępie, polscy trenerzy nie cieszą się nadmiernym zaufaniem władz Śląska. Przez giełdę przewinęło się kilka nazwisk, w tym Jacek Zieliński i Leszek Ojrzyński.

– Nie wiem dlaczego, ale szanse angażu polskiego trenera w Śląsku są minimalne, by nie powiedzieć żadne – powiedział Romuald Szukiełowicz, który kilka razy prowadził wrocławski zespół. – Paweł Barylski? Ma licencję UEFA Pro, lecz nikt nie ukrywa, że jest klasycznym strażakiem. Słyszałem, że jednym z kandydatów jest Holender Ricardo Moniz, który już pracował w Polsce z piłkarzami Lechii Gdańsk. Nie wierzę jednak w taki scenariusz, bardziej prawdopodobne wydaje mi się zaangażowanie trenera z Czech lub Słowacji. Ale ostatnie słowo i tak będzie należało do nowego prezesa Śląska.

 

Na zdjęciu: Czy Paweł Barylski zdoła przekonać swoich zwierzchników, że zasługuje na szansę poprowadzenia Śląska nie tylko na krótkim dystansie?