Wrzesień już dawno zapomniał o skrzydle

Takiej regularności wielu innych napastników może mu tylko pozazdrościć. Mateusz Wrzesień z Rozwoju Katowice w 12 poprzednich meczach uzbierał łącznie 8 goli! Co istotne – nie złożył się na to żaden dublet ani hat trick. Od 22 września, bez zdobytej bramki zakończył tylko 4 występy. – Sekret tej skuteczności? Nie ma żadnego! Jest tylko ciężka praca, do tego lekka doza szczęścia – i to wszystko. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko się cieszyć, ale i podchodzić do tego dorobku z pokorą. Trzeba nadal nad sobą pracować – mówi snajper drużyny z ul. Zgody 28. Statystyki 25-latka mogą wzbudzać szacunek z dwóch powodów. Po pierwsze – od zawsze kojarzony był raczej z grą na boku pomocy aniżeli pozycją „9”. Po drugie – niemalże rok stracił z powodu ciężkiej kontuzji.

Zwykle był najszybszy

Rozwijając ten pierwszy wątek – gdy przed laty Wrzesień pukał do ekstraklasy po świetnych występach w II-ligowym wówczas Zagłębiu Sosnowiec, walcząc o angaż w Górniku Zabrze czy Jagiellonii Białystok, był skrzydłowym. Z takim też statusem trafił po raz pierwszy do Rozwoju. Działo się to latem 2016 roku. Posucha wśród katowickich atakujących była jednak tak duża, że ówczesny trener Mirosław Smyła podjął decyzję o przesunięciu go na szpicę.

– Teraz czuję się już napastnikiem. O skrzydle już zapomniałem, mimo że od zawsze była to moja pozycja. Pewnie dałbym sobie znowu na niej radę, ale raczej widzę siebie w ataku. Są to diametralnie różne pozycje. Tym bardziej cieszę się, że gdy dwa lata temu przestawiono mnie na „9”, całkiem dobrze dałem sobie radę – a przynajmniej takie mam wrażenie. Czy coś zostało mi ze skrzydła? W drużynach, w których grałem, zazwyczaj osiągałem najlepsze wyniki szybkościowe. Dawno nie przeszedłem konkretnych badań tego typu, ale podejrzewam, że wiele się chyba nie zmieniło. Inne może być wrażenie, jakie pozostawiam na boisku, ale pamiętajmy o zmianie pozycji. Na skrzydle sprintuje się tak naprawdę non stop. Gdy gra się w ataku, jest po prostu tego mniej – przyznaje Mateusz Wrzesień.

Wrócił na jesień

Wspomniana przez nas jesień 2016 przyniosła mu 5 bramek, co zaowocowało przenosinami do Odry Opole. Po awansie do I ligi Wrzesień nie utrzymał jednak miejsca w kadrze. Został wypożyczony do Rozwoju, ale szybko zerwał więzadła w kolanie. Wiosną tego roku notował tylko epizody. Na dobre do walki o punkty wrócił tak naprawdę we wrześniu. – Moim celem był powrót do formy na tę jesień. I tak się stało, za co mogę raz jeszcze podziękować doktorowi Marcinowi Domżalskiemu oraz Leszkowi Simiłowskiemu, który bardzo fajnie przeprowadził mnie przez rehabilitację. Teraz wszystko jest super. Już dawno zapomniałem o tym, że coś mi było, choć wiadomo, że o sprawy związane z prewencją trzeba dbać – podkreśla napastnik Rozwoju.

Śląski klimat mu sprzyja

Na poziomie zaplecza ekstraklasy występował w barwach Ruchu Radzionków i Floty Świnoujście. Czy zimną spróbuje zaatakować ten poziom raz jeszcze? Jego kontrakt przy Zgody 28 wygasa dopiero po sezonie, no i do tej pory najlepiej wiodło mu się w woj. śląskim…

– Różne kluby, różni ludzie, różne sytuacje… To chyba zbieg okoliczności, a nie fakt, że bliskość domu o czymś świadczy. Zresztą, przecież Opole nie jest tak daleko! Co jednak u siebie – to u siebie. Zawsze powtarzam, że na Śląsku jest potężny klimat do piłki, co chyba po prostu bardziej mi sprzyja. A co będzie zimą? Naprawdę nie zastanawiam się jeszcze nad tym. Wszystko samo się rozwinie. Najważniejsze, by grać jak najlepiej dla Rozwoju. Został nam jeszcze ligowy mecz w Siedlcach oraz pucharowy z Górnikiem Zabrze. Chcemy zapunktować, utrzymać miejsce poza strefą spadkową, bo to po prostu się naszej drużynie należy. Mam przekonanie, że jeśli każdy z nas zagra na swoim optymalnym poziomie, będziemy w stanie pokonać obu rywali – odgraża się Mateusz Wrzesień.

 

LICZBA

8

GOLI od 22 września strzelił Mateusz Wrzesień; 6 w lidze, 2 w Pucharze Polski.

20

BRAMEK na boiskach II ligi zdobył w swojej karierze Mateusz Wrzesień.

 

Na zdjęciu: Mateusz Wrzesień robi wszystko, by dogonić stracony przez poważną kontuzję czas.