Wrzesiński: Nie poddamy się – to mogę obiecać

Łukasz ŻUREK: Przed startem rozgrywek dominował respekt przed krajową elitą czy raczej wiara w rolę czarnego konia sezonu?

Konrad WRZESIŃSKI: – Szczerze? Była wiara. Byliśmy wszyscy bardzo podekscytowani awansem do ekstraklasy i wydawało się, że siłą rozpędu pomkniemy na euforii dalej. Liga szybko nas jednak zweryfikowała. O ile w I lidze błędy popełniane na boisku często uchodziły nam bezkarnie, o tyle szczebel wyżej każde nasze potknięcie było przez rywali bezlitośnie wykorzystywane.

W pierwszych tygodniach tłumaczono, że beniaminek płaci frycowe. Ale z czasem zaczęło to wyglądać jak haracz ściągany w biały dzień…

Konrad WRZESIŃSKI: – Najpierw rzeczywiście płaciliśmy przede wszystkim za brak doświadczenia. Nasza gra nie wyglądała źle, ale w końcowym rozrachunku to zwykle drużyna przeciwna okazywała się lepsza. A potem… wyrósł przed nami problem mentalny. Traciliśmy pierwszą bramkę i pojawiał się strach, że to może być gol, który rozstrzyga losy spotkania. To nas usztywniało i nie pozwalało na skuteczne odrobienie strat. Jednocześnie cały czas mieliśmy świadomość, że przegrywamy „w głowach”.

Prezes Marcin Jaroszewski powiedział, że kadrowo wcale nie jesteście jedną z dwóch najsłabszych ekip ekstraklasy. Z dobrych zawodników nie udało się po prostu zbudować drużyny…

Konrad WRZESIŃSKI: – I coś w tym jest. Prezes widzi wszystko z boku i ocenia sytuację na chłodno. My do wszystkiego podchodzimy bardziej emocjonalnie. Czego zabrakło, żeby zbudować drużynę zdolną do wygrywania? Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo przecież szukaliśmy odpowiedzi przez całą jesień i nie zdążyliśmy jej znaleźć.

Mówiono, że tak dobry zawodnik, jak Konrad Wrzesiński, w Zagłębiu spędzi tylko rundę…

Konrad WRZESIŃSKI: – Docierały do mnie takie głosy, że ktoś jeździ i interesuje się moją osobą. Miałem tego świadomość, ale ustaliłem z menadżerem, że będziemy rozmawiać tylko o konkretach – jeśli się pojawią. Chciałem skupić się jedynie na grze.

Co przemawia za tym, że wiosna będzie stała w Sosnowcu pod znakiem renesansu?

Konrad WRZESIŃSKI: – Wzmocnienia kadrowe. Kierownictwo klubu zapowiadało je jeszcze w trakcie rozgrywek. Przyjdą nowi zawodnicy i spróbujemy to poukładać po nowemu. Nie poddamy się – o tym mogę zapewnić bez wahania.

Na pewno znajdzie się przynajmniej jeden mecz z jesieni, który chciałby pan dublować co kolejkę w rundzie rewanżowej…

Konrad WRZESIŃSKI: – Były dwa takie spotkania, oba na Stadionie Ludowym. Z Pogonią Szczecin wygrane 3:0 i potem jeszcze z Miedzią Legnica zakończone zwycięstwem 3:1. Nie mówię, że w innych meczach nic nie graliśmy. Raz mieliśmy udane pół godziny, innym razem dobrą połówkę. Ale na ekstraklasę to za mało.

Jakieś postanowienia na nowy rok?

Konrad WRZESIŃSKI: – Nie projektowałem nic w tym temacie.

Może pora na prawo jazdy?

Konrad WRZESIŃSKI: – Racja, najwyższa pora. Jestem w trakcie kursu. Egzamin jeszcze w styczniu, czyli za moment…

 

Na zdjęciu: Konrad Wrzesiński jesienią należał do czołowych postaci beniaminka z Kresowej…