Wskoczyli na fotel lidera

 

„Wojskowi” rozpoczęli spotkanie z dużą pasją i od razu widać było, że chcą szybko strzelić gola. W kilka minut podopieczni Aleksandara Vukovicia zdążyli oddać aż pięć strzałów na bramkę Wisły Płock, która pewnie powinna spodziewać się takiego właśnie scenariusza.

Niemniej jednak piłkarze Radosława Sobolewskiego sprawiali wrażenie drużyny, która najzwyczajniej w świecie czeka na egzekucję. Bliski dania Legii prowadzenia był już w piątej minucie Jose Kante, który zdecydował się na strzał sprzed pola karnego. Znakomitą interwencją popisał się jednak Thomas Daehne, który sparował piłkę na rzut rożny. W 22. minucie spotkania niemiecki golkiper był już jednak bezradny.

Akcję bramkową gospodarzy zainicjował świetnym podaniem do Kante, Michał Karbownik. Młody obrońca Legii złamał do środka i popisał się przytomnym podaniem. Reprezentant Gwinei, z pierwszej piłki, uruchomił Jarosława Niezgodę, który futbolówkę przejął już w polu karnym, a następnie popisał się mocnym uderzeniem w długi róg i warszawska drużyna objęła prowadzenie.

By je podwyższyć zaledwie pięć minut później. Płocczanie zgubili piłkę w środku pola, a Andre Martins zdecydował się błyskawicznie na długą piłkę w kierunku Niezgody. Ten mknął w kierunku bramki Wisły w asyście trzech obrońców, których postanowił… przepuścić przodem, a następnie lekko wycofa piłkę do nadbiegającego Kante. 29-letni napastnik od razu zdecydował się na płaski strzał i trafił idealnie, tuż obok słupka i wobec bezradnego w tej sytuacji Daehne. Legia miała sytuację pod kontrolą i pewnie nie stałoby się jej nic złego, gdyby nie nieodpowiedzialne zachowanie Domagoja Antolicia. Chorwat nadepnął na stopę próbującego go okiwać Giergi Merebasziliego.

Sędzia Jarosław Przybył był bardzo blisko całej sytuacji i widział ją, jak na tacy. Pomimo to postanowił skorzystać z VAR-u i dopiero po obejrzeniu wideo wskazał na 11 metr. W momencie, kiedy arbiter oceniał sytuację doszło do wręcz kuriozalnej sytuacji, bo o tym, czy rzeczywiście był faul usiłował przekonać się również Thomas Daehne. Nie uszło to uwadze sędziego, który napomniał golkipera Wisły żółtą kartką.

Rzut karny na bramkę pewnym strzałem zamienił Dominik Furman, ale obraz gry nie za bardzo uległ zmianie. To Legia była ciągle stroną dominującą w tym spotkaniu, chociaż w drugiej połowie już tak często nie zagrażała bramce rywala. W 64. minucie wydawało się, że gospodarze powiększą swój kapitał, ale Daehne kapitalnie interweniował po uderzeniu Kante „szczupakiem”.

Niedługo potem znakomitą okazję bramkową zmarnował Niezgoda, który trafił w słupek. Kilkadziesiąt sekund później napastnik Legii się jednak zrehabilitował. Antolić posłał piłkę w pole karne, wprost na głowę kolegi z zespołu, który może nie zagrał futbolówki zbyt czysto, ale najważniejsze było to, że drugi raz w tym spotkaniu wpisał się na listę strzelców. Trzeci gol Legii przesądził sprawę, a pewne i zasłużone zwycięstwo 3:1 podopieczni Aleksandara Vukovicia dowieźli do końcowego gwizdka. Wskakując, wobec porażki Pogoni w Krakowie, na fotel lidera rozgrywek ekstraklasy.

 

Legia Warszawa – Wisła Płock 3:1 (2:1)

1:0 – Niezgoda, 22 min (asysta Kante), 2:0 – Kante, 27 min (asysta Niezgoda), 2:1 – Furman, 34 min (karny), 3:1 – Niezgoda, 74 min (głową, asysta Antolić).

LEGIA: Majecki – Veszović, Lewczuk, Jędrzejczyk, Karbownik – Andre Martins, Antolić (90. Cafu) – Wszołek, Kante (72. Gwilia), Luquinhas – Niezgoda 9 (85. Kostorz). Trener Aleksandar VUKOVIĆ. Rezerwowi: Cierzniak, Astiz, Rocha, Rosołek, Stolarski, Wieteska.

WISŁA P.: Daehne – Stefańczyk, Michalski, Uryga, Tomasik – Rasak, Furman – Sahiti (63. Ambrosiewicz), Szwoch (86. Angielski), Merebaszwili – Ricardinho (75. Nowak). Trener Radosław SOBOLEWSKI. Rezerwowi: Wrąbel, Garcia, Marcjanik, Milasius, Stępiński, Zawada.

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów 20485. Żółte kartki: Lewczuk (80. faul) – Daehne (34. niesp. zach.), Furman (72. faul).
Piłkarz meczu – Jarosław NIEZGODA.

 

Głos trenerów

Radosław SOBOLEWSKI: – Gratuluję Legii zasłużonego zwycięstwa. Nie ma co ukrywać, była zespołem lepszym. To drużyna poukładana, dobrze operująca piłką. Widać pracę trenera Vukovica, któremu też gratuluję. Jeżeli o nas chodzi, walczymy dalej. Za tydzień czeka nas mecz z mistrzem Polski, w którym będziemy chcieli dobrze się zaprezentować i przynajmniej odrobinę wynagrodzić naszym kibicom te ostatnie wynik.

Aleksandar VUKOVIĆ: – To był nasz kolejny dobry mecz. Pierwsza połowa – prawie idealna w naszym wykonaniu. Nie powiem, że doskonała, bowiem zawsze może być lepiej, patrząc choćby na fakt, że straciliśmy bramkę z rzutu karnego. Generalnie jednak zdominowaliśmy rywali, stwarzaliśmy okazje i mądrze broniliśmy dostępu do bramki. Brawa dla piłkarzy również za drugą połowę. Nie pozwoliliśmy Wiśle na zbyt wiele, kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń, strzeliliśmy trzeciego gola, a mogliśmy więcej.

 

Na zdjęciu: Dwa gole i asysta. Oto aktywa Jarosława Niezgody (w środku) za mecz przeciwko Wiśle Płock.