Wsparcie z Goczałkowic

Prawie 60 tysięcy widzów na Stadionie Narodowym pożegna dzisiaj Łukasza Piszczka jako reprezentanta kraju. Oczywiście wśród nich będzie liczna grupa z Goczałkowic-Zdroju.

– Na mecz jedzie cała drużyna, Akademia, zarząd… W sumie ponad sto osób. Ja jadę z najbliższymi Łukasza, w tym z jego ojcem – mówił Damian Baron, przyjaciel Piszczka i trener lidera drugiej grupy IV ligi śląskiej, LKS-u Goczałkowice-Zdrój.

– Nie rozmawiałem z nim na temat jego pożegnania, choć na pewno będzie to wzruszający moment. Fajnie, że coś takiego się wydarzy, bo będzie to zwieńczenie jego reprezentacyjnej kariery. My się z tego powodu cieszymy, bo jeszcze raz zobaczymy go w akcji i będziemy mu mogli w tym towarzyszyć. Nadal jest czynnym zawodnikiem, więc widocznie PZPN czekał na odpowiedni moment i taki się w końcu trafił. Dla nas najważniejsze, że w końcu ten mecz jest, a kibice będą mogli go pożegnać – przyznał Baron.

Pewnego rodzaju tradycją stało się to, że od czasu do czasu czwartoligowy LKS, w którym Piszczek rozpoczynał swoją karierę, na jego zaproszenie udaje się do Dortmundu, gdzie ogląda spotkanie Borussii i rozgrywa przy okazji sparing z niemieckim przeciwnikiem.

– W najbliższy piątek wylatujemy do Dortmundu, BVB gra wtedy z Paderbornem. W sobotę o 15.00 my z kolei zagramy sparing, ale… nie pamiętam teraz, jak nasz rywal się nazywa! W niedzielę z samego rana wracamy do Polski – śmiał się trener Baron.