Współwłaściciel odda akcje

Wisła Kraków ma dziurę w budżecie na poziomie 8-12 milionów złotych.


Z jednej strony najwyższa w I lidze liczba kibiców na meczach domowych, bo spotkania na stadionie przy ulicy Reymonta oglądało średnio 15289 widzów. Z drugiej jednak strony tylko 10. miejsce z 24. punktami zdobytymi w 18 meczach, czyli zdecydowanie za mało, żeby pod Wawelem było spokojnie.

I nie chodzi bynajmniej o to, że piłkarze „Białej gwiazdy” będą trenować do 2 grudnia, a następnie rozpoczną indywidualne zajęcia według rozpiski sztabu szkoleniowego. Na pierwszy plan wcale nie wysuwa się także zaplanowany na piątek w Woli Chorzewskiej sparing ze Stalą Mielec i tydzień później mecz kontrolny z Górnikiem Łęczna, z którym zespół Radosława Sobolewskiego zmierzy się w Myślenicach.

Na pierwszy plan wysuwają się bowiem w tej chwili informacje z gabinetów klubowych władz i chyba na nich będzie się skupiać uwaga fanów Wisły Kraków aż do 3 stycznia, bo tego dnia rozpoczną się przygotowania do rundy wiosennej. Najgłośniej póki co o decyzji Jarosława Królewskiego, który posiada 26,84 procent akcji i to nie dlatego, że jeden z właścicieli 13-krotnego mistrza Polski ogłosił, że odchodzi z klubu. Zapowiedział to już w październiku, a doprowadził do skutku po zakończeniu rundy jesiennej.

Za złotówkę

– Układ w którym Wisła Kraków nie ma jednego lidera, nie ma właściciela dominującego w kontekście kapitału, decyzji, wyboru ludzi, wyboru trenerów, wyboru sportowego, nie będzie w stanie funkcjonować dobrze – wyjaśnił dziennikarzom swoją decyzję. – Myślę, że to jest zmiana, która jest potrzebna Wiśle Kraków. Kilka dni temu zaproponowałem moim współudziałowcom, by do konsolidacji kapitału doszło jak najszybciej. Zaproponowałem, że moje akcje mogą zostać przekazane inwestorowi za złotówkę

Dodał także, że wszystko powinno się wydarzyć do końca roku, a w razie braku chętnych do przejęcia udziałów, przekaże je Stowarzyszeniu Socios Wisła Kraków. Stwierdził wprost, że osoby, które rządziły klubem zawiodły i podsumował okres swojej działalności w Wiśle słowami: „Stworzyliśmy nijaki klub”.

Krytyka Bońka

Niespodziewanie decyzję i słowa człowieka, który w 2019 roku dołączył do Jakuba Błaszczykowskiego oraz Tomasza Jażdżyńskiego, żeby ratować „Białą gwiazdę” skomentował Zbigniew Boniek. Były prezes PZPN-u i znakomity przed laty piłkarz nie przebierał w słowach pisząc: „Trampkarz, chciał uczyć wszystkich nie mając żadnej wiedzy. Dołączy do grona tych co byli, krzyczeli, uczyli wszystkich i potem szybko zniknęli…”

Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać i Królewski na swoim Twitterze odpalił: „A jeszcze dosłownie chwilę temu przez Twittera proponował mi Pan założenie sklepu internetowego z okularami… Co do wiedzy, trzeba faktycznie ją mieć – w tym jak poruszać się w tym syfie, który latami w strukturach i wśród baronów piłki hodowaliście… ale do tego wrócę.”

Woda w balonie

Nie zabrakło jednak także bardziej merytorycznych uwag i zarzutów szczególnie dotyczących słów, że w momencie spadku do I ligi Wisła miała prawdopodobnie najwyższy budżet w dziejach klubu. Pojawiły się wprost oskarżenia o brak znajomości historii „Białej gwiazdy” oraz ludzi, którzy budowali jej potęgę w najpiękniejszych okresach.

Wywołany przez Jarosława Królewskiego szum medialny na razie przypomina balon napełniany wodą. Widać, że rośnie i w pewnym momencie pęknie, a wtedy zawartość wyleje się… niekoniecznie na tych, którzy go napełniali. Tym bardziej, że ani Jakub Błaszczykowski, ani Tomasz Jażdżyński, współwłaściciele klubu głosu nie zabrali. Nie ma też komentarza prezesa Stowarzyszenia Socios Wisła Kraków Piotra Leśkiewicza, który stwierdził: Nie będziemy na razie zabierać głosu w tej sprawie. Najpierw musi się odbyć dyskusja wewnątrz naszego stowarzyszenia.

Co więc wiemy? Że Wisła ma w tej chwili dziurę w budżecie na poziomie 8-12 milionów złotych i że pilnie potrzebuje 2-3 milionów, żeby dalej funkcjonować.


Na zdjęciu: Jarosław Królewski już w październiku zapowiedział, że odejdzie z Wisły Kraków.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus