Wspomnienia… takie sobie

W meczu Piasta Gliwice z Widzewem Łódź przy Okrzei pokazać się będzie chciał pomocnik gości Patryk Lipski.


Popularny „Lipa” przez wielu kibiców Piasta wspominany jest jako spore rozczarowanie. Choć notowania tego piłkarza po okresie gry w Ruchu Chorzów zamiast rosnąć, raczej malały, to wydawało się, że tylko trener Waldemar Fornalik może wydobyć z niego pokłady talentu, które zostały uśpione. Szkoleniowiec gliwiczan pracował z nim przy Cichej i bardzo go chciał mieć w Piaście.

Po wielu podejściach w końcu się udało i… były tylko momenty, bo tak naprawdę Lipski został zapamiętany z dwóch bramek z rzutów wolnych – jednej w europejskich pucharach, a drugiej w lidze. Choć pomocnik dostawał dużo szans, w końcu w klubie z Okrzei zdecydowano się rozstać z zawodnikiem.

Ma coś do udowodnienia

W sumie Patryk Lipski dla Piasta rozegrał 48 meczów, zdobył 2 bramki i zanotował 7 asyst. Choć nie są to najgorsze liczby, to jednak mogło być zdecydowanie lepiej. Pomocnik po okresie gry w Piaście zdecydował się na ofertę Widzewa. Wiosną w I lidze zanotował 11 występów, ale gola nie strzelił. Na premierowe trafienia Lipski musiał poczekać do awansu do ekstraklasy. W sierpniu „Lipa” przeżywał, jak do tej pory, najmilsze momenty w Łodzi, gdy dwukrotnie strzelał w 90 minucie gole, najpierw z Legią, a potem z Wartą.

Wydawało się, że od tego momentu kariera piłkarza w Widzewie nabierze rozpędu, ale znów tak się nie stało. Pod koniec sierpnia Lipski po raz ostatni w lidze zagrał w wyjściowym składzie i od tamtej pory jest żelaznym rezerwowym. Być może jednak trener beniaminka zdecyduje się go wypuścić do boju w dzisiejszym meczu z Piastem, bo „Lipa” przy Okrzei bardzo będzie chciał się pokazać.

Niespodziewana ulewa

Wspomnienia piłkarz ma takie sobie, podobnie jak kibice Piasta z meczów z Widzewem. Na pięć rozegranych w ekstraklasie, gliwiczanie wygrali tylko raz. We wrześniu 2013 roku Piast u siebie wygrał 3:0 po dwóch golach Csaby Horvatha i trafieniu Rubena Jurado. W tamtym meczu grał Kamil Wilczek, który obecnie walczy z czasem by zagrać i w poniedziałkowym meczu.

Najdziwniejszym meczem pomiędzy obydwoma drużynami był ten z maja 2014 roku. Było to też ostatnie spotkanie o punkty tych zespołów. 27 maja mecz w Łodzi trwał jedynie 12 minut, bo ulewa sprawiła, że sędzia postanowił nie kontynuować meczu. Po rozmowach i ustaleniach mecz dokończono… 24 godziny później. Ostatecznie Widzew wygrał 2:1.

Z pewnością taki wynik w dzisiejszym meczu ucieszyłby łodzian, którzy jako beniaminek prezentują się coraz lepiej. Ich zdobycz punktowa i miejsce w tabeli jest więcej niż satysfakcjonujące. Odwrotne nastroje panują w ekipie Piasta, dla którego kolejny mecz domowy jest okazją do oderwania się od ligowego dołu tabeli.


Na zdjęciu: Patryk Lipski (z lewej) w gliwickim klubie spędził półtora roku.

Fot. Rafal Rusek/PressFocus