Wspomnienie po najlepszej defensywie

Po pierwszej rundzie GieKSa mogła pochwalić się zaledwie 13 straconymi bramkami i był to topowy wynik w I lidze. Wystarczyło sześć kolejek, by podwoiła tę liczbę. Co się stało?


Na półmetku sezonu Fortuna 1 Ligi o GieKSie można było powierzchownie powiedzieć, że legitymuje się najlepszą w stawce defensywą. Po 17 kolejkach miała na koncie zaledwie 13 straconych goli i pod tym względem nie było równych jej rywali. Wystarczyło jednak zaledwie sześć kolejek rundy rewanżowej, by straciła kolejnych 13 goli i podwoiła ten dorobek. Na zakończenie roku przyszła domowa klęska 1:5 z ŁKS-em Łódź, od której zaczął się zjazd. Dziś statystycznie szczelniejsze defensywy mają nie tylko lider z Łodzi i wicelider z Chorzowa, ale też Bruk-Bet Termalica Nieciecza i Puszcza Niepołomice. Nie ma też innego zespołu obok katowiczan, który wciąż wypatruje pierwszego zwycięstwa w 2023 roku.

Przygotowania z satysfakcją

Gdy w październiku przy Bukowej bezbramkowo zremisowała Stal Rzeszów, zapytaliśmy jej trenera Daniela Myśliwca – wiedząc, jak ładnie potrafi opowiadać o piłce – czy w prostych słowach potrafi opisać, na czym polega siła defensywy GKS-u.

– Ma dobrze zbilansowaną kadrę pod grę w takim ustawieniu i żelazną obronę. Jest zorganizowany w każdej fazie gry defensywnej. Intencją GieKSy jest zablokowanie pola karnego, dośrodkowań, w meczu z nami dobrze sobie z tym radziła. Przy każdym strzale przynajmniej jeden piłkarz „kładzie” się, by bramkarz wiedział, których sektorów bramki bronić. GKS blokuje przeciwnikowi możliwości gry w kierunku bramki, zabezpiecza środek, wypycha i przechodzi do pressingu. To elementy bardzo powtarzalne, które powodują, że do takich meczów przygotowuje się z dużą satysfakcją. To właśnie piłka nożna, nie ma chaosu i kombinowania, by jakoś przetrwać – opisywał Myśliwiec.

O „przygotowaniach z dużą satysfakcją” w kontekście rywalizacji z GieKSą wspominał też kilkanaście dni temu szkoleniowiec Wisły Kraków Radosław Sobolewski. Traf chciał, że obok tych właśnie dwóch rywali – Wisły i Stali – jeszcze tylko Ruch Chorzów potrafił w meczu z katowiczanami wypracować współczynnik goli oczekiwanych (xG) wyższy niż 2. Ruch uzbierał 2,67, Stal – 2,07, zaś Wisła – aż 3,03. Pod tym względem, niedawna konfrontacja z „Białą gwiazdą” była dla GKS-u najgorsza w sezonie.

Równe liczby

Przy współczynniku „xG” warto się na chwilę zatrzymać. Owszem, trudno traktować te dane wyliczane przez piłkarskie algorytmy (na podstawie sytuacji stworzonych przez drużynę w meczu) jak wyrocznię i przywiązywać szczególnie dużą wagę, niemniej jest to jakaś wartość w prosty sposób ilustrująca i w pewnym – raz większym, raz dużo mniejszym – stopniu pozwalająca zrozumieć niektóre kwestie.

Biorąc pod lupę całą jesień w wykonaniu GieKSy, wartości oczekiwanych goli strzelonych xG oraz oczekiwanych goli straconych xGa były niemal równe, wynosząc 25,43 do 25,16. Średnio w czasie meczu katowiczanie wypracowywali zatem okazje na zdobycie 1,41 bramki, a ich rywale – na zdobycie 1,39 bramki. Jesienny bilans goli drużyny trenera Rafała Góraka wyniósł 21:18, będąc nieco pod „kreską” jeśli chodzi o skuteczność finalizacji działań ofensywnych (ponad cztery bramki na minusie), ale już mocno ponad stan – w defensywie (ponad 7 bramek na plusie). To ostatecznie pozwoliło spędzić zimę na 8. pozycji w tabeli z ledwie 1-punktową stratą do zamykającej czołową szóstkę Arki Gdynia, co dawało wielkie nadzieje podjęcia walki o udział w barażach.

Dziś GieKSa ma na koncie 6 meczów bez wygranej, w tym roku jeszcze nie sięgnęła po pełną pulę i jest najgorzej punktującym pierwszoligowcem, a strata do szóstego miejsca – wciąż okupowanego przez Arkę – to już nie jedno, a aż 7 „oczek”, znacznie ograniczająca wyobraźnię i marzenia. Co się stało?

W przodzie – lepiej niż było!

Odpowiedź jest bardzo złożona, a jedną z jej drobnych składowych może być to, co wynika ze współczynników xG i xGa. W pięciu tegorocznych spotkaniach GKS wypracował łącznie xG w wysokości 8,28. Średnio – 1,65 na mecz, czyli pod tym względem jest lepiej niż było! Jesienią średnie xG wynosiło bowiem 1,41. Rywale zaś w starciach z katowiczanami uzyskali dotąd w lutym i marcu 7,39 xG, czyli średnie xGa katowiczan za ten okres to 1,48 – nieco wyższe niż jesienią (1,39). Mocno wpłynął na to wspomniany mecz z Wisłą (xGa 3,03, na boisku 1:3), ale różnica na niekorzyść defensywy nawet mimo niego jest mniejsza niż różnica na korzyść ataku. W remisowych 1:1 meczach z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza, Podbeskidziem Bielsko-Biała oraz Sandecją Nowy Sącz podopieczni Rafała Góraka kręcili się w okolicach xG równego 2 (odpowiednio 1,97, 2,02 i znów 1,97). Jesienią lepsze pod tym względem mieli tylko cztery występy, na czele z ostatnim zwycięstwem (3:0) z Chojniczanką, z rekordowym dla obecnego sezonu xG wynoszącym ponad 4.

Błędy zamiast cudów

Tyle liczb i statystyk. A co mówią konkrety? Że GKS żadnego z wiosennych meczów nie wygrał, a łączny bilans bramkowy wynosi 5:8! Stracone gole są delikatnie powyżej stanu (xGa 7,39), za to strzelonych brakuje aż co najmniej trzech (xG 8,28). W ataku są zatem problemy ze skutecznością – o czym zresztą świadczy fakt, że w każdym z tegorocznych spotkań GKS zdobył tylko 1 bramkę – ale nic to przy wahaniach w defensywie. Patrząc na pierwszych 17 kolejek, GieKSa straciła 13 goli, co przy xGa wynoszącym w tamtym okresie 23,72 było wielkim wyczynem. Teraz w sześciu kolejkach rundy rewanżowej straciła 13 goli przy xGa 8,82. W tym okresie jest zatem na wielkim minusie. Dawid Kudła tej wiosny póki co nie dokonuje cudów w bramce, a mało tego – zdarzyły mu się proste błędy i o ile z Podbeskidziem uratowała go decyzja sędziego o spalonym, o tyle podanie piłki pod nogi Meika Karwota w meczu otwarcia stadionu w Sosnowcu (1:2) kosztowało już GKS stratę gola. Drugi padł zaś po bardzo złym zachowaniu Bartosza Jaroszka.

Nie najlepsze wejście do zespołu po uporaniu się z problemami zdrowotnymi notuje stoper Daniel Tanżyna, od którego złego wybicia wzięła się bramkowa akcja rywali w Niecieczy, a z Wisłą sprokurował karnego. Jesienią takich indywidualnych błędów nie było.

Spójrzmy szerzej

Ponadto można zauważyć, że w 6 kolejkach rundy rewanżowej GKS aż 4-krotnie miał inaczej skonstruowany blok trzech środkowych obrońców, stanowiony w różnych konfiguracjach przez Arkadiusza Jędrycha, Michała Kołodziejskiego, Bartosza Jaroszka, Grzegorza Janiszewskiego i Daniela Tanżynę, który w sobotę z Sandecją usiadł już na ławce, a katowiczanie zagrali w defensywie (xGa 0,68) najlepszy mecz tej wiosny. Nie da się jednak nie wspomnieć, że mierzyli się z zespołem zamykającym aktualnie tabelę, który średnio w spotkaniach w roli gospodarza wypracowuje najmniej okazji bramkowych w całej pierwszoligowej stawce.
Patrząc szerzej na cały sezon – i tak wciąż należy stwierdzić, że GieKSa straciła mniej goli niż powinna (26, przy xGa wynoszącym ponad 32). Podobnie, jak strzeliła mniej niż powinna (26, przy xG ponad 33). Gdy w ofensywie skuteczność nie wskoczyła na wyższy pułap, a defensywa przestała być tak solidna i dawać z siebie coś ekstra, na dodatek popełniając nieraz indywidualne błędy – natychmiast spowodowało to gorsze wyniki i trudniejszą sytuację w tabeli.

Po przerwie – prawie najgorsi!

Niezmiennie GieKSa ma też problem z drugimi połowami. W sobotę w Niepołomicach, gdzie mierzyła się z Sandecją, prowadziła do przerwy, a ostatecznie zremisowała. Taka sytuacja w tym sezonie miała miejsce już po raz piąty. Czterokrotnie też nie dała rady dowieźć do końcowego gwizdka rezultatu po pierwszej połowie remisowego. Gdyby ułożyć tabelę pierwszej ligi tylko za pierwsze połowy, od GKS-u lepsza byłaby jedynie Arka Gdynia i ŁKS Łódź. Raptem 3 razy (w Łęcznej, Sosnowcu i z ŁKS-em) katowiczanie schodzili na pauzę przegrywając, za to aż 9-krotnie – prowadząc. Zupełnie inaczej jest natomiast z ich postawą w drugich połowach. Przegrali aż 9 z nich. Gorsze w całej lidze są tylko pod tym względem zespoły Chojniczanki i Resovii, czyli najbliższego rywala GKS-u. Czy to problem fizyczny, taktyczny (trudność z reakcją na… reakcję przeciwnika) czy mentalny – odpowiedzi na to pytanie muszą poszukać już przy Bukowej.

Kibice tracą cierpliwość. Gdy w sobotę z sektora gości (zajętego przez blisko 400 kibiców GieKSy) zaczęły po końcowym gwizdku być wyrzucane żale, zawodnicy odwracając się na pięcie ruszyli w drogę do szatni.

– Zawsze chylę czoło przed ludźmi, którzy za nami jeżdżą. Oni zawsze będą mieli w sobie chęć wygrania meczu. Po remisie z Sandecją czujemy niedosyt, ale graliśmy mocno zdefiniowaną piłkę, byliśmy zespołem lepszym. Z samej gry, pomysłu, organizacji, jestem bardzo zadowolony. Zawodnicy pracują bardzo ciężko. Są świadomi, że wynikami zawodzą nie tylko samych siebie – nie kryje trener Górak.


Na zdjęciu: Jeśli GieKSa chce jeszcze włączyć się do walki o baraże, musi szybko uszczelnić defensywę, która w rundzie rewanżowej zaczęła mocno przeciekać.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus