Wszyscy (prawie) zdrowi

Skrócono dyskwalifikację Michała Janoty, a wszyscy reprezentanci wrócili do klubu zdrowi. Wciąż grać nie może Tomasz Jodłowiec.


Michał Janota, pomocnik Podbeskidzia Bielsko-Biała, zachował się bardzo źle w starciu ze Skrą Częstochowa. Pod koniec meczu, który „górale” przegrali 0:1, wylał swoją frustrację na rywalu, obejrzał czerwoną kartkę, a następnie został surowo ukarany przez Wydział Dyscypliny PZPN-u. Nałożono na niego karę czterech spotkań dyskwalifikacji. Bielski klub od razu jednak złożył od tej decyzji odwołanie, które zostało uwzględnione. Karę skrócono do dwóch spotkań, a dwa kolejne pozostały w zawieszeniu. Janota nie wystąpił już w dwóch spotkaniach – z Chrobrym Głogów i Puszczą Niepołomice – a zatem będzie mógł wystąpić w starciu przeciwko Stali Rzeszów, które bielszczanie rozegrają w najbliższą niedzielę. Warto podkreślić, że zawodnik, który w tym sezonie wystąpił w 16 meczach I ligi, wystąpił w ubiegłą sobotę w meczu sparingowym przeciwko Piastowi Gliwice i był jednym z nielicznych zawodników, który zagrał pełne 90. minut. Pewnie dlatego, by z uwagi na dyskwalifikację, zachować rytm meczowy.

We wspomnianym sparingu, a także podczas zajęć, trener Dariusz Żuraw nie mógł skorzystać z kilku zawodników, którzy znajdowali się na zgrupowaniach drużyn narodowych. Iwałjo Markow, Matvei Igonen i Jeppe Simonsen przebywali z pierwszymi reprezentacjami swoich krajów. A Tomasz Neugebauer i Marcel Misztal otrzymali powołania od trenera Miłosza Stępińskiego na mecz Elite League U-20 z Czechami. Trzeba przyznać, że jak na klub pierwszoligowy powołań było sporo, choć tym razem na kadrę nie udał się Litwin Titas Milaszius.

Dla opiekuna bielskiego zespołu najważniejsze jest jednak to, że wszyscy wrócili w pełni sił, a dwóch młodych Polaków trenowało z drużyną już w ubiegłym tygodniu. Misztal zdobył nawet bramkę w meczu kontrolnym z Piastem. Ostatnim, który dotarł pod Klimczok był, ze zrozumiałych względów, Simonsen. Jego reprezentacja Haiti mecz z Bermundami rozgrywała w nocy z wtorku na środę polskiego czasu. Do pokonania urodzony w Danii piłkarz miał w drodze powrotnej 9000 kilometrów. Ale w czwartek zameldował się w Bielsku-Białej i będzie do dyspozycji na mecz niedzielny ze Stalą Rzeszów.

Ciągle poza grą znajduje się Tomasz Jodłowiec i wszystko wskazuje na to, że będzie to jedyna absencja na najbliższe spotkanie. Przypomnijmy, że jego problemy z kolanem zaczęły się jeszcze jesienią. Zimowy okres przygotowawczy rozpoczął już jednak z drużyną. Grał w sparingach, był na obozie w Turcji, a także wystąpił w pierwszym meczu rundy wiosennej, w którym „górale” mierzyli się z Odrą Opole. Na boisku spędził pełne 90 minut, ale po meczu pojawiły się problemy. Otóż w kolanie byłego reprezentanta Polski zaczęła zbierać się woda. Zawodnik musiał poddać się zabiegowi ściągnięcia płynu. Nadal nie może trenować i grać. Opuścił mecze z GKS-ami z Katowic i Tychów, Skrą Częstochowa, Chrobrym Głogów i Puszczą Niepołomice. Na razie nie wiadomo, kiedy doświadczony, 38-letni zawodnik będzie gotowy do gry.

Jesienią „Jodła” zagrał w starciu z rzeszowską Stalą na wyjeździe. Wtedy „górale” chcieli o tym meczu jak najszybciej zapomnieć. Teraz – mają coś rywalowi do udowodnienia. Przypomnijmy, że beniaminek rozbił Podbeskidzie aż 5:0 i był to ostatni ligowy mecz bielszczan pod wodzą Mirosława Smyły. Później zespół przegrał jeszcze z Lechią Zielona Góra w Pucharze Polski, a następnie szkoleniowiec został zwolniony. Stal jest przedostatnim zespołem w pierwszoligowej stawce, z którym trener Dariusz Żuraw się jeszcze nie mierzył.


Na zdjęciu: Jeppe Simonsen wrócił z gier reprezentacyjnych bez urazu i jest gotowy do walki o ligowe punkty.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus