Wszyscy są głodni gry

 

Z wyniku i gry w poprzednim meczu z GKS-em Bełchatów jest pan zadowolony?
Jarosław SKROBACZ: – Nie oszukujmy się, zawsze może być lepiej, chociaż remis w Bełchatowie jest dla nas cenny. Nie mam zastrzeżeń do naszych poczynań w defensywie, natomiast w ofensywie mogło być lepiej, chociaż gospodarze byli bardzo dobrze zorganizowani, przez co nadziewaliśmy się na kontry. Niemniej jednak kilka potknięć wytknąłem swoim zawodnikom.

Jaki przed tygodniem był wasz największy mankament w grze ofensywnej. Nie wypracowaliście żadnej stuprocentowej sytuacji…
Jarosław SKROBACZ: – Ściśle trzymając się faktów, Bełchatów nie miał nawet pół „setki”. Mieliśmy do siebie uwagi, że szukaliśmy nie wiadomo jakiej dogodnej sytuacji, zamiast decydować się na strzał. Chcieliśmy koronkowo wjechać pod bramkę przeciwnika i zabrakło nam jakości w poczynaniach ofensywnych.

W tym tygodniu do pańskiej drużyny dołączył Michał Mydlarz. Ma realną szansę zmieszczenia się w meczowej „20”?
Jarosław SKROBACZ: – Michał Mydlarz po ostatnim sparingu, który zagrał u nas, złamał rękę. Wrócił dopiero teraz do treningów, ale jeszcze nie może w nich uczestniczyć na sto procent. Jeżeli są to zajęcia bez udziału przeciwnika, trenuje ze wszystkimi. Gdy jednak jest inaczej, odchodzi na bok. Nie chcemy bowiem ryzykować odnowienia kontuzji.

Ważne wszystkie mecze

Bartosz Jaroszek powiedział przed kilkoma dniami, ze dwa najbliższe mecze – z Radomiakiem i Wartą Poznań – pokażą, na co stać pańską drużynę w rundzie wiosennej. Podziela pan pogląd swojego zawodnika?
Jarosław SKROBACZ: – Niekoniecznie. Każdy mecz jest ważny, podobnie punkty zdobyte z innymi przeciwnikami, nie tylko z Radomiakiem i Wartą. Poza tym do zakończenia sezonu musimy rozegrać jeszcze kilkanaście spotkań i nikogo nie można lekceważyć.

Można wygrać z każdym, ale również z każdym przegrać. Oczywiście wygrane z Radomiakiem i Wartą są bardzo ważne i prestiżowe, z pewnością podniosłyby nasze morale. Ale musimy wygrywać u siebie również z teoretycznie słabszymi przeciwnikami niż najbliżsi rywale, w przeciwnym wypadku nie dociągniemy do mety tej pozycji w tabeli, którą obecnie zajmujemy.

Czy Radomiaka uważa pan za wyjątkowo niewygodnego przeciwnika? Za pańskiej kadencji GKS 1962 Jastrzębie nie wygrał z tym zespołem żadnego meczu ligowego, dwukrotnie zadowalając się remisem i ponosząc jedną porażkę.
Jarosław SKROBACZ: – Dlaczego? Zapomniał pan chyba o tym, że jako trzecioligowiec wyeliminowaliśmy Radomiaka z rozgrywek Pucharu Polski, gdy drużynę tę prowadził trener Werner Liczka.

Nie zapomniałem, ale bierzemy „na tapetę” tylko rozgrywki ligowe…
Jarosław SKROBACZ: – Zgoda, w rozgrywkach ligowych jeszcze z nimi nie wygraliśmy, ale to wcale nie znaczy, że byliśmy w tych spotkaniach gorsi od Radomiaka. Przeciwnie, uważam, że w każdym z tych trzech meczów byliśmy bliżsi zwycięstwa.

Bliżsi zwycięstw

To kiedy byliście najbliżej wygranej? Wtedy, gdy graliście jeszcze w drugiej lidze i sędzia Marcin Szrek w Radomiu podyktował w końcówce spotkania przeciwko wam rzut karny, chociaż to Leandro faulował Kamila Szymurę, a nie odwrotnie?
Jarosław SKROBACZ: – Wspomniany mecz był pierwszym naszym starciem z Radomiakiem w rozgrywkach ligowych. Zagraliśmy bardzo fajnie, na początku II połowy bramkę dla nas strzelił Kamil Jadach, mieliśmy jeszcze okazje do podwyższenia prowadzenia.

Potem doszło do sytuacji o której pan już wspomniał. Po meczu sędzia przyznał się do błędu i nas przeprosił, ale straconych punktów i zwycięstwa nie odzyskaliśmy. Nawet w przegranym meczu prezentowaliśmy się korzystniej od przeciwnika. Gdyby „Carlos” wykorzystał rzut karny (jego strzał z „wapna” obronił Hubert Gostomski – przyp. BN), mecz ułożyłby się inaczej.

W ostatnim meczu powinniśmy zgarnąć komplet punktów. Po golach Kamila Adamka i Damiana Tronta prowadziliśmy 2:1, wyrównującego gola straciliśmy wprawdzie po rzucie karnym, ale w dziwnych okolicznościach. Nie ma jednak sensu rozpamiętywać tamtych potyczek, teraz jest nowe rozdanie i zupełnie inne drużyny.

Nieustanne wątpliwości

Przy obsadzie ilu pozycji w najbliższym meczu ma pan wątpliwości? A może żadnych?
Jarosław SKROBACZ: – Całe szczęście, że mam wątpliwości. Zresztą moi współpracownicy też je mają. To bowiem oznacza, że skład który rozpoczął mecz z Bełchatowem nie jest żelazny. Cała „20” zasługuje nie tylko na to, by być w kadrze meczowej, ale również w podstawowym składzie.

Do rozpoczęcia spotkania z Radomiakiem pozostało kilkadziesiąt godzin i jeszcze nie wiem, kto wyjdzie na boisko od pierwszej minuty. Wszyscy są – poza Wolniewiczem i Mydlarzem – do mojej dyspozycji i co najważniejsze, głodni gry.

Mecz z Radomiakiem będzie „okrągłym” spotkaniem ligowym w pańskim rozdziale pracy w Jastrzębiu. Wie pan, ile razy do tej pory zasiadał na ławce GKS-u 1962 jako szkoleniowiec?
Jarosław SKROBACZ: – Na pewno przekroczyłem setkę, bo z tej okazji otrzymałem od klubu upominek.

Do tej pory licznik wystukał 129 meczów ligowych, w których pańska drużyna odniosła 64 zwycięstwa, 38 meczów zremisowała i poniosła 27 porażek.
Jarosław SKROBACZ: – Nie najgorszy bilans, nie uważa pan?

 

Na zdjęciu: Trener GKS-u 1962 Jastrzębie Jarosław Skrobacz cały czas mobilizuje swoich piłkarzy do jeszcze lepszej gry.