Wszyscy żołnierze Nawałki gotowi na Rosję

Siedem miesięcy temu Robert Lewandowski przejął bezpańską piłkę, minął bramkarza i strzelił gola na 3:2, wyrywając publiczność na Stadionie Narodowym ze stanu osłupienia, w które wpadła po nagłym utraceniu prowadzenia. Chwilę później, Polska prowadziła z Czarnogórą już 4:2 i wiadomo było, że po raz ósmy w historii jedziemy na mistrzostwa Świata. Czas biegnie szybko i już wkrótce Polaków znów ogarnie mundialowe szaleństwo. Na 50 dni przed meczem z Senegalem w Moskwie, przyglądamy się, jak wygląda stan kadr Adama Nawałki.

Trójką czy czwórką z tyłu?

Nawałka nie jest trenerem, który lubi na siłę szokować. Przed EURO 2016 największym zaskoczeniem była obecność Pawła Dawidowicza w szerokiej kadrze, ale piłkarz rezerw Benfiki ostatecznie do Francji nie pojechał. Został odstrzelony w momencie ogłoszenia wąskiej kadry na turniej. Na ostatniej prostej, z powodu kontuzji, odpadli Paweł Wszołek i Maciej Rybus. Obaj z Arłamowa – zamiast do La Baule – musieli wyposażyć się w kule i pojechać do domu.

U Nawałki nie ma niespodzianek, tak jak 16 lat temu, gdy Jerzy Engel postanowił zabrać na mistrzostwa Świata Pawła Sibika z Odry Wodzisław (w miejsce Tomasza Iwana). Nie tak też, jak w 2006, kiedy Paweł Janas – ku zaskoczeniu nawet swoich współpracowników – nad ranem w dniu ogłaszania kadry wykreślił z listy Jerzego Dudka i Tomasza Frankowskiego. Nawałka ma swoje ulubione karty i nie ma zamiaru z nich rezygnować, nawet jeśli wszyscy mu to radzą (przypadek Sławomira Peszki). Na szczęście – przed rosyjskim turniejem rezygnować z nikogo nie będzie musiał.

Od zakończenia kwalifikacji, kadra rozegrała cztery mecze towarzyskie, wszystkie w ustawieniu z trójką obrońców. Nawałka testował to ustawienie do bólu. Do formacji obronnej szukał piłkarzy o wysokiej mobilności, stąd obecność w gronie środkowych obrońców Łukasza Piszczka, choć wydawał się naturalnym kandydatem do gry na wahadle. Niepodważalną pozycję ma Kamil Glik, a trio mógłby uzupełnić Michał Pazdan lub Thiago Cionek. Dla tego ostatniego gra trójką w obronie to nic nowego.

– W klubie gram w takim ustawieniu, bo we Włoszech to normalne. Gra trójką w obronie zwiększa możliwości zespołu – zapewnia. Polak z Kurtyby jest bliski składu jak nigdy wcześniej. Wywalczył mocne miejsce w klubie Serie A, a jego główny rywal w walce o miejsce w składzie (Pazdan) nie ma za sobą zbyt udanej rundy. Inna kwestia, czy biało-czerwoni faktycznie rozpoczną Mundial w ustawieniu 3-4-3. Typujemy, że selekcjoner wróci do sprawdzonego systemu 4-2-3-1, a ten drugi wariant będzie rozwiązaniem awaryjnym, choćby na potrzebę gonienia wyniku. Trzeba jednak przyznać, że w obecnym stanie kadrowym, ustawienie 3-4-3 ma swoje zalety. Maskuje problemy, takie jak niewielki wybór z lewej strony defensywy (przy grze czwórką z tyłu) czy problemy ze skrzydłowymi.

Największy problem Nawałki

Bo ci przez ostatnie miesiące gdzieś się pochowali, ale dziś wszyscy znów meldują się swojemu generałowi. Niektórzy wyglądają jak wojenni weterani, jeszcze coś ich pobolewa, ale już zgłaszają się do kolejnej misji. Jakub Błaszczykowski stracił prawie siedem miesięcy, ale w ten weekend wrócił wreszcie na boisko. Na razie musi ratować VfL Wolfsburg przed spadkiem, a potem wszystko podporządkuje mundialowi.

Podobnie jest u Kamila Grosickiego. W rozmowie z „Super Expressem” zdradził, że pracuje indywidualnie, by błyszczeć na rosyjskich stadionach. – Dwa razy w tygodniu po 1,5 godz. Paweł Choduń wykonuje ze mną ćwiczenia i masaże. Poprawiamy też moc i dynamikę, często kończymy przed 22.00 – powiedział piłkarz Hull City. Na szczęście w kwietniu wrócił po podstawowego składu swojej drużyny klubowej. Na obu mocno liczy Nawałka, a w przeszłości nie raz pokazywali, że kłopoty w klubie nijak nie mają się do ich dyspozycji w zespole narodowym. Pamiętacie postawę Grosickiego w meczu z Koreą? Pytanie, jak wygląda organizm Błaszczykowskiego po tak długiej przerwie. Czy w czerwcu będzie gotów, by grać po 90 minut co kilka dni.

Wrócił też Maciej Makuszewski. Pojawił się na boisku w końcówce meczu Lecha z Górnikiem i zaraz potem zaliczył asystę, a Adrian Gryszkiewicz musiał uciec się do faulu na żółtą kartkę, by go zatrzymać. Ani przez chwilę nie widać było po nim, że poza sobą półroczną przerwę i być może wróci jeszcze do walki o wyjazd na mundial, ale na dziś wydaje się, że Nawałka postawi na kogoś, kto od dłuższego czasu jest w rytmie meczowym.

Największy problem Nawałki nazywa się Grzegorz Krychowiak. Na EURO 2016 jechał jako gwiazda europejskiej piłki, szejkowie z PSG właśnie szykowali na niego wielką walizkę pieniędzy. Dziś jest rezerwowym w ostatniej drużynie angielskiej Premier League. Po raz ostatni w podstawowym składzie zagrał jeszcze w marcu (1:4 z Leicester). Gdy West Brom niespodziewanie wygrywał potem na wyjeździe z Manchesterem United czy Newcastle, Polak wchodził na boisko dopiero w końcówkach, jako zmiana taktyczna. To nie będzie spokojne lato dla Polaka, bo zacznie się zapewne od spadku z Premier League, a potem znów będzie musiał szukać nowego klubu. L’Equipe podało, że PSG pozbędzie się kilku zawodników, w tym Krychowiaka. Jego sytuacja jest niepokojąca, bo podczas EURO 28-letni piłkarz był centralną postacią zespołu. Mało powiedziane. Był jej trzonem, jego roli nie dało się przecenić. Niespodziewanie, w optymalnym dla piłkarza wieku, Krychowiak znalazł się na najostrzejszym zakręcie od sześciu lat, gdy trafił do Stade de Reims, a jego kariera nabrała rozmachu.

Jej dalszy przebieg w dużej mierze będzie zależeć od postawy na mundialu. Niepowodzenie w PSG można dość łatwo wytłumaczyć, nawet względami pozasportowymi, ale już potknięcie na angielskiej prowincji musi boleć. W maju, na zgrupowaniu kadry, znów będzie mógł poczuć się ważny. Czy to wystarczy, by szybko wrócić na międzynarodowy poziom, a potem przestawić zwrotnicę i znów skierować karierę na właściwe tory? To będzie wymagało wiele wysiłku.

Młode wilczki

Co ważne, Nawałka tydzień w tydzień może oglądać swoich piłkarzy w akcji. Nikt z jego faworytów nie wypadł na dobre z łask klubowych trenerów. Błaszczykowski ledwie wrócił do treningów po ciężkiej kontuzji i od razu zagrał w podstawowym składzie. Maurizio Sarri nie zapomniał o Arkadiuszu Miliku i polski snajper z pewnością strzeli na finiszu Serie A jeszcze kilka bramek. Być może na wagę mistrzostwa Włoch.

Nawet Jan Bednarek wywalczył już miejsce w podstawowym składzie Southampton i udowadnia, że transfer do Anglii nie dla każdego młodego piłkarza musi być skokiem na zbyt głęboką wodę. Tam, gdzie utonęli Bartosz Kapustka czy Jarosław Jach (obaj już bez szans na wyjazd do Rosji), Bednarek nie tylko zaczyna pływać, ale też macha do selekcjonera, by o nim nie zapomniał. Dla odmiany, w VfB Stuttgart nieco rzadziej gra ostatnio Marcin Kamiński – w kwietniu tylko dwa krótkie występy.

Ale pozytywów wciąż jest znacznie więcej. Maciej Rybus bije się z Lokomotiwem o mistrzostwo Rosji, Tomasz Kędziora wywalczył mocne miejsce w Dynamie Kijów. Nie gra tylko Łukasz Skorupski i zapewne przegra walkę o rolę trzeciego bramkarza z Bartoszem Białkowskim. Interesująco zapowiada się także walka o miejsce w ataku. Selekcjoner ma do wyboru kilku zawodników, każdy z nich strzela bramki i gra mniej lub bardziej regularnie. To komfortowa sytuacja i pozostaje podjąć właściwą decyzję.

A co jeśli jednak Nawałka będzie chciał zaskoczyć opinię publiczną? W ekstraklasie pojawiło się w tym sezonie kilku młodych piłkarzy, którzy z pewnością przyciągnęli uwagę selekcjonera. Robert Gumny i Kamil Jóźwiak z Lecha. Sebastian Szymański z Legii. Szymon Żurkowski z Górnika. Żaden z nich nie zadebiutował jeszcze w dorosłej reprezentacji Polski, wszystkim brakuje doświadczenia, ale mają coś, czego czasem brakuje starszym zawodnikom. Nie boją się żadnego rywala. Być może Nawałka zechce wziąć jednego z nich choćby na zgrupowanie do Arłamowa, by na własnej skórze poczuł mundialową adrenalinę. W połowie maja selekcjoner poda nazwiska zawodników, którzy znajdą się w szerokiej kadrze, natomiast 5 czerwca będzie musiał ostatecznie zdecydować, kogo zabierze do Rosji.