Wszystko na puchary

Nie trzeba być geniuszem, by zauważyć, że rywalizacja w ekstraklasie, jest – na razie – dla „Kolejorza” rozgrywkami drugiej kategorii.


Tylko cztery nazwiska powtórzyły się w wyjściowych zestawieniach Lecha Poznań, jeżeli chodzi o czwartkowe starcie w Lidze Konferencji z Djurgardens IF i w ligowym meczu z Piastem Gliwice. Zarówno przy Bułgarskiej, jak i przy Okrzei, wystąpili od pierwszej minuty: Filip Bednarek, Radosław Murawski, Michał Skóraś i Mikael Ishak. Ponadto na placu gry w niedzielę z ławki pojawił się Joel Pereira (zagrał od 75. minuty), a cały mecz wśród rezerwowych spędzili Jesper Karlostroem i Alfonso Sousa. Filip Dagerstal, Antonio Milić, Pedro Rebocho i Filip Szymczak w ogóle do Gliwic nie przyjechali. Takie decyzja trenera Johna van den Broma, to jasny sygnał, że w Poznaniu liczy się teraz tylko jedno. Wykorzystać wielką szansę i awansować do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy. W najbliższy czwartek Lech zmierzy się na wyjeździe z Djurgardens IF. U siebie „Kolejorz” wygrał 2:0.

Zespół poznański czeka w Sztokholmie trudne wyzwanie. Nie chodzi o to, że gracze Djurgardens po meczu w Poznaniu odgrażali się, że zadadzą u siebie Lechowi zabójczy cios. Tak mówił dyrektor sportowy szwedzkiej drużyny, Bosse Andersson. Ale o to, że w ciągu tygodnia Lech zagra na… trzeciej różnej murawie. W pierwszym meczu z Djurgardens boisko przy bułgarskiej było przygotowane bez zarzutu, choć w trakcie spotkania padał śnieg. W niedzielę w Gliwicach plac gry bardziej przypominał piaskownicę. Co zresztą bardzo zirytowało trenera Johna van den Broma. – Chcemy grać pozycyjny i techniczny futbol, ale na takim boisku było to niemożliwe – powiedział szkoleniowiec „Kolejorza”. W Sztokholmie rywalizacja odbędzie się na sztucznym boisku. I właśnie w tym swoją szansę upatrują Szwedzi. Przypomnijmy, że w pierwszym meczu 1/16 finału, przeciwko Bodoe/Glimt, również grano na sztucznej murawie. Z Norwegii zespół Lecha przywiózł korzystny, bezbramkowy remis, choć to rywal był w tym spotkaniu stroną przeważająca.

Z remisu w Gliwicach trener Van den Brom był zadowolony i jest to kolejny dowód na to, że obecnie rozgrywki ligowe mają dla Lecha znaczenie drugoplanowe. Trudno bowiem jest sobie wyobrazić podobną sytuację, gdyby zespół nie grał w europejskich pucharach. Wówczas opiekun drużyny walczącej w lidze o miejsce pucharowe na kolejny sezon raczej nie byłby zbyt szczęśliwy po remisie z drużyną, która gra o utrzymanie. – Jesteśmy usatysfakcjonowani wynikiem. Na gola zasłużyliśmy. Było nam bardzo ciężko grać w piłkę na takiej murawie. To było dla nas trudne, dlatego musieliśmy zmienić nasze założenia na ten mecz. Staraliśmy się zagrać inaczej, również przez to, że przegrywaliśmy. Myślę, że dobrze spisaliśmy się, gdy podjęliśmy większe ryzyko – podsumował starcie w Gliwicach Van den Brom.
To jeszcze nie wszystko. Szkoleniowiec Lecha pozwolił w niedzielę zadebiutować w ekstraklasie 17-letniemu Michałowi Gurgulowi. A do gry, po dłuższych przerwach, wrócili Lubomir Szatka i Barry Douglas. Pierwszy z wymienionych ostatni raz grał przed mundialem w Katarze, a drugi ostatnie spotkanie zaliczył… 1 października zeszłego roku. Wszystko po to, by oszczędzać tych środkowych obrońców, którzy zagrają w Sztokholmie, czyli Dagerstala, Karlstroema i Milicia. Bo warto też zwrócić uwagę, że Lech zagrał w dwóch różnych ustawieniach. Z Djurgardens 3-5-2, a z Piastem 4-4-2.

W niedzielę zespół Djurgardens IF rozegrał ćwierćfinałowe spotkanie Pucharu Szwecji z Malmoe FF. Na Tele2 Arena, a więc na stadionie, na którym zagrają z Lechem, „Stalowe piece”, awans do półfinału wywalczyły po rzutach karnych. Gola na 2:2 ekipa ze Sztokholmu strzeliła w 120. minucie spotkania, a następnie lepiej wykonywała jedenastki. Jeżeli chodzi o wyjściowy skład, to trenerzy szwedzkiej drużyny również dokonali kilku zmian, ale nie tak radykalnych. Od pierwszej minuty pojawiło się 5 nowych twarzy, ale warto zaznaczyć, że filary zespołu, czyli Marcus Danielson, Magnus Eriksson czy Gustav Wikheim, grały od początku.




Na zdjęciu: Mikael Ishak był jednym z zaledwie czterech graczy Lecha, który zagrał od początku zarówno przeciwko Djurgardens, jak i Piastowi Gliwice.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus