Wybitni ligowcy. Cień na Mariusza

Karol Kłos niedawno świętował swój 400. występ w PlusLidze. Zdecydowaną większość rozegrał w barwach jednego klubu.


Jubileuszowe występy zazwyczaj kojarzą się z zawodnikami, którzy są już u schyłku swojej kariery. Mają po 36 lat lub więcej i powoli żegnają się z profesjonalnymi rozgrywkami. W tym gronie są też jednostki wybitne, jak chociażby ostatnio wspominany na naszych łamach Mariusz Wlazły, który świętował swój 500. mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej, a który jeszcze – przynajmniej oficjalnie – nie zapowiada zakończenia kariery. W tym gronie wybitnych ligowców wyróżnia się jeszcze jeden, niezwykle sympatyczny gracz, który ostatnio wystąpił na polskich parkietach po raz 400. Jest nim Karol Kłos. To zawodnik wyjątkowy z wielu względów, m.in. dlatego, że niemal przez całą karierę związany jest z PGE Skrą Bełchatów, i że swój 400. mecz w PlusLidze świętował mając dopiero 33 lata. Jeszcze więc kilka sezonów grania przed nim i kto wie, może dogoni swojego byłego klubowego kolegę w liczbie występów na najwyższym szczeblu.

Przestraszony dzieciak

Karol Kłos urodził się w Warszawie i jest wychowankiem stołecznego KS Metro, w którym swą przygodę z siatkówką zaczynało kilku znakomitych zawodników. W ostatnim sezonie kariery juniorskiej występował jeszcze w Legii Warszawa, by następnie przenieść się do innego klubu ze stolicy – AZS Politechniki Warszawskiej występującej już w PlusLidze. W najwyższej klasie rozgrywkowej zadebiutował w meczu przeciwko zespołowi z Jastrzębia Zdroju. Jego drużyna przegrała na Śląsku 2:3, a 19-letni środkowy zdobył 12 punktów, z czego trzy blokiem.

– Pierwszego wejścia na boisko nie pamiętam, nawet nie zapamiętałem dobrze tego pierwszego meczu, ale w pamięci zostało wiele śmiesznych sytuacji z tego okresu. Byłem bowiem bardzo cichym, przestraszonym dzieciakiem – wspominał [Karol Kłos].

Wierny Skrze

Mierzący niewiele jak na środkowego, bo zaledwie… 201 cm zawodnik, rzeczywiście był cichym, ułożonym i bardzo sympatycznym zawodnikiem, który bardzo szybko zaskarbił sobie sympatię całego środowiska siatkarskiego. I tak jest do dzisiaj.

Po dwóch sezonach spędzonych w stolicy zawodnik przeniósł się do Bełchatowa, do wielkiej wówczas PGE Skry. Z całą pewnością nikt nie sądził wtedy, że jego przygoda z tym klubem będzie trwała aż tyle sezonów. Karol Kłos występuje w barwach bełchatowskiego zespołu nieprzerwanie od 2010 roku do dnia dzisiejszego.

– Przychodząc do Bełchatowa wiązałem ogromne nadzieje z tym klubem, bo był on w polskich realiach po prostu świetny i taki jest zresztą do dzisiaj. Jak znalazłem się w nim, to zdobył sześć mistrzostw Polski z rzędu. Nie było od niego lepszych, więc chciałem tu zostać, a potem zadomowiłem się na troszkę dłużej. Długo jednak czekałem, żeby zacząć poważnie grać w tym zespole gwiazd. Swoje wyczekałem, więc może dlatego zostałem sobie jeszcze dłużej, żeby pograć i nacieszyć się atmosferą – opowiedział środkowy.

U szczytu kariery

Dorobek Kłosa z PGE Skrą jest naprawdę imponujący – siedem medali mistrzostw Polski w tym trzy złote, trzy Puchary Polski i cztery Superpuchary, a do tego srebro Ligi Mistrzów i klubowych mistrzostw świata. Środkowy rodem z Warszawy szybko stał się pierwszoplanową postacią zespołu, który co roku sięgał przynajmniej po jakiś jeden laur. Nic dziwnego, że związał się w tym zespołem na dobre. Sukcesy z PGE Skrą były też dla tego sympatycznego zawodnika taką trampoliną do występów w reprezentacji Polski, w której zadebiutował już w 2009 roku. Musiało minąć sporo czasu, by wywalczył sobie miejsce w czołowej szóstce, ale gdy już to zrobił, to nie oddawał go nikomu. Pierwszy szczyt jego reprezentacyjnej formy przypadł na 2014 rok, gdy świętował z biało-czerwonymi mistrzostwo świata. Wówczas został wybrany do najlepszej szóstki turnieju – „drużyny marzeń”.

Medalowy powrót

Kolejne lata dla Karola Kłosa tak dobre w reprezentacji Polski już nie były, a i musiał też ustępować coraz częściej młodszym kolegom, jak Mateuszowi Bieńkowi czy później Jakubowi Kochanowskiemu. Z nimi przegrał choćby. rywalizację o wyjazd na mistrzostwa świata 2018 w Bułgarii i Włoszech. To jednak nie podziałało na niego deprymująco. Wręcz przeciwnie. Wrócił do kadry w 2019 roku i zdobył z nią brąz Ligi Narodów i… znów został z nią na dobre. W tym roku ponownie zagrał z biało-czerwonymi w finale mistrzostw świata, tym razem jednak nasza reprezentacja musiała uznać wyższość Włochów.

400 spotkań minęło…

Dla wielu młodych zawodników Karol Kłos może być przykładem doskonałej kariery. Od lat ustabilizowany w jednym klubie, nie schodzący sportowo poniżej pewnego, bardzo wysokiego poziomu. Skromność, uczciwość i ciężka praca to czynniki, które sprzyjają osiąganiu sukcesów i wspomnianych jubileuszy, jak właśnie 400. występ w PlusLidze.

– Czterysta meczów pękło, czterysta meczów w PlusLidze już w nogach. Czułem się świetnie, bardzo dobrze mi się grało. Naprawdę nie wiem, kiedy te czterysta spotkań minęło, ale pozdrawiam Mariusza Wlazłego, bo ja tylko rzucam cień na jego pięćset występów. Fajnie się to zbiegło, bo to krótki okres. Mariusz ma pięćset meczów… Dlaczego tak mało, jeśli ja mam już czterysta? Ale on wygrał dużo więcej ode mnie. Pozdrawiam i gratuluję Mariuszu – powiedział Karol Kłos żartobliwie, ale z wrodzoną i autentyczną skromnością po wygranym 3:0 meczu z LUK Lublin, który był tym okrągłym występem. Dodajmy, że jeszcze wiele przed nim, przecież kolejne jubileusze czekają.

Michał Kalinowski


Karol KŁOS

Data ur.: 8.08.1989 w Warszawie. Wzrost/waga: 201/87

Kariera klubowa: AZS Politechnika Warszawska (2008-10), PGE Skra Bełchatów (2010-)

Sukcesy reprezentacyjne: mistrzostwo świata (2014), wicemistrzostwo świata (2022), brąz mistrzostw Europy (2011, 2019), srebro Ligi Narodów (2021), brąz Ligi Narodów (2019), srebro Pucharu Świata (2019), brąz Pucharu Świata (2015).

Sukcesy klubowe: mistrzostwo Polski (2011, 2014, 2018), wicemistrzostwo Polski (2012, 2017), brąz mistrzostw Polski (2015, 2016), Puchar Polski (2011, 2012, 2016), Superpuchar Polski (2012, 2014, 2017, 2018), srebro Ligi Mistrzów (2012), srebro Klubowych Mistrzostw Świata (2012), brąz KMŚ (2012).


Na zdjęciu: Karol Kłos niezwykle profesjonalnie traktuje swoje obowiązki i jesteśmy przekonani, że przed nim jeszcze wiele sezonów ligowych oraz reprezentacyjnych.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus