Wybitny rozgrywający, czy Górnik go straci?

Jeśli nie teraz, to wkrótce kibice Górnika Zabrze powinni się przygotować na to, że z ich drużyny odejdzie Alasana Manneh.


Do górniczego klubu właśnie przyszło powołanie dla 22-letniego pomocnika. W połowie listopada Gambijczyka czekają dwa mecze w eliminacjach Pucharu Narodów Afryki z Gabonem. Pierwsze spotkanie 12 listopada, rewanż cztery dni później.

Grał rewelacyjnie

Alasana Manneh to w ostatnim czasie kluczowa postać w drużynie prowadzonej przez Marcina Brosza. Choć nie jest tak efektywny, jak pozyskany latem Bartosz Nowak, który w pierwszych siedmiu kolejkach strzelił dla „górników” trzy gole i zanotował dwie asysty, to jednak dokłada swoje do dobrych wyników 14-krotnego mistrza Polski, który pomimo ostatniej zadyszki (zaledwie punkt w trzech spotkaniach) nadal jest w czołówce ekstraklasowej tabeli. Manneha chwalą kibice, chwalą też piłkarscy eksperci, w tym Hubert Kostka, jedna z najbardziej zasłużonych postaci w historii Górnika, który mistrzostwo Polski z zabrzańskim klubem zdobywał jako zawodnik i szkoleniowiec.

– To jest talent niesamowity. Tylko to jest jeszcze młodych chłopak, który ma wahania formy i w ostatnim meczu z Rakowem nie było go widać. W poprzednich meczach, to że Górnik wygrywał, to w 90 procentach było do zawdzięczenia Mannehowi. Grał rewelacyjnie! – podkreśla pan Hubert, który z uwagą obserwuje poczynania swojego byłego klubu w tym sezonie.

Usłyszeć takie słowa od kogoś takiego, jak Hubert Kostka, to nie lada komplement. Manneh w bieżącym sezonie wystąpił we wszystkich 7 ligowych spotkaniach. Zdobył efektownego gola w meczu ze Stalą w Mielcu, jednego z najładniejszych w bieżących rozgrywkach, kiedy uderzeniem zewnętrzną częścią stopy zaskoczył bramkarza przeciwnika. We wspomnianym meczu w Mielcu reprezentant Gambii miał aż 95 kontaktów w piłką! Koledzy w każdej minucie szukali go na boisku i adresowali piłkę do niego.

Górnik go nie utrzyma

A przecież Manneh pojawił się w Zabrzu właściwie znikąd. Treningi w Górniku rozpoczął w czerwcu zeszłego roku, razem z dwójką innych zagranicznych zawodników: Arthurem Njo-Lea i Kempesem Waldemarem Tekielą. Dwóm ostatnim szybko podziękowano, Manneh został szybko przekonując do siebie sztab szkoleniowy. Nie jest to przypadkowy zawodnik, bo piłkarskiego abecadła uczył się w cieszącej się dobrą renomą katarskiej Aspire Academy. Stamtąd trafił do rezerw Barcelony, skąd potem był wypożyczony do Sabadell FC i bułgarskiego Etyr Wielkie Tyrnowo, gdzie w 2018 i 2019 rozegrał 31 meczów, w których zdobył trzy gole. Teraz wyrasta na gwiazdę górniczego zespołu.

– Jest satysfakcja i radość, że młody sprowadzony chłopak, bez jakiegoś nazwiska, choć oczywiście ze świetniej szkółki, wypalił i gra coraz lepiej – podkreśla prezes Dariusz Czernik, a Hubert Kostka dodaje:

– Prawdę powiedziawszy to myślę, że Górnik go nie utrzyma. Jest opinia, i nie jest to tylko moje zdanie, że jest to wybitny rozgrywający. Ci ludzie, którzy szukają zawodników do swoich klubów, na pewno na kogoś takiego jak on zwrócą uwagę – mówi były świetny szkoleniowiec zabrzan.


Czytaj jeszcze: Górnik Zabrze zamiast Sheriffa

Wyjazdy zaszkodziły

Rynkowa wartość Manneha z kolejki na kolejkę idzie do góry. Jeśli zabrzanie znowu wejdą na właściwe tory i będą wygrywali, to będzie też miało przełożenie na poszczególnych graczy, w tym młodego Gambijczyka. W listopadzie grę w lidze będzie musiał pogodzić z dalekim wyjazdem, podróżami i grą w kadrze. Oby, jak to było w zeszłym roku późną jesienią, nie odbiło się to na jego dyspozycji, bo wtedy te częste wyjazdy do Afryki sprawiły, że pomiędzy październikiem a grudniem mało co grał. W ekstraklasie wystąpił wtedy w ledwie dwóch ligowych grach, raptem wszystkiego uzbierało się niespełna 90 minut. Bogatszy o doświadczenia zawodnik i trenerzy Górnika pewnie zrobią wszystko, żeby dobrą formę utrzymać do końca roku, bo bez dobrej gry Manneha – jak to było na początku rozgrywek – nie będzie kolejnych wygranych Górnika.


Na zdjęciu: Alasana Manneh to jedna z kluczowych postaci w górniczej jedenastce.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus