Wybrał Zagłębie, zawiesi buty na kołku?

 

Skorzystał z propozycji Dariusza Dudka i w zeszłym tygodniu dołączył do sztabu szkoleniowego Zagłębia. W Sosnowcu Marcin Malinowski, bo o nim mowa, pełni funkcję asystenta byłego kolegi z boiska. Kolejny krok w trenerskiej przygodzie może przyspieszyć decyzję o zakończeniu kariery zawodniczej. Mimo że 6 listopada „Malina” skończy 44 lata, wciąż biega po boiskach.

W ścisłej czołówce

Malinowski to były zawodnik m.in. Odry Wodzisław i Ruchu Chorzów. W obu śląskich klubach rozegrał aż 458 spotkań w ekstraklasie – odpowiednio 303 w Odrze i 155 w Ruchu. Taki bilans plasuje go w ścisłej czołówce piłkarzy z największą liczbą spotkań w elicie.

Marcin Malinowski
Marcin Malinowski. Fot. zaglebie.eu

Poza tym bronił też barw ROW-u Rybnik, Polonii Bytom, Porońca Poronin, a od stycznia tego roku Unii Turza Śląska, gdzie pełnił funkcję grającego trenera. Ostatni raz na boisko wybiegł 30 września, przy okazji zwycięskiego (2:1) meczu z Silesią Lubomia. Czy był to ostatni oficjalny występ Malinowskiego?

– Takie rozwiązanie coraz bardziej biorę pod uwagę. Co prawda ostatecznej decyzji jeszcze nie podjąłem, ale wiem, że trzeba będzie się jasno określić. Muszę o tym porozmawiać z trenerem Dudkiem. Z jednej strony, fajnie byłoby się jeszcze trochę poruszać i zadbać o formę, ale z drugiej, praca w Zagłębiu to już inny poziom. Wymaga czasu i pełnego poświęcenia, więc muszę się poważnie nad tym wszystkim zastanowić. Na razie wciąż jestem zarejestrowany jako zawodnik Unii, ale nie wiem czy jeszcze zagram w jej barwach. A może uda mi się zahaczyć w drugiej drużynie Zagłębia… – uśmiecha się Malinowski. – Coraz częściej zastanawiam się jednak, czy to wypada, bym wychodził jeszcze na boisko, a to chyba znak, że faktycznie czas pomyśleć o piłkarskiej emeryturze.

Adrenalina w górę

Debiut „Maliny” w roli asystenta trenera Dudka nastąpi w tę sobotę, kiedy Zagłębie zmierzy się na wyjeździe z Wartą Poznań. – Na pewno po 20 latach czynnego grania człowiek chciałby zostać przy tym na czym zna się najlepiej i chyba coraz bardziej przekonuję się do tego, aby zostać przy trenerce. Pracując w Unii, jako grający trener, nieraz myślałem, że fajnie byłoby wrócić na wyższy poziom, więc gdy pojawiła się oferta Darka, to szybko się na nią zdecydowałem. Trafiłem na zaplecze ekstraklasy i do klubu z tradycjami, więc adrenalina znów pójdzie w górę – podkreśla Malinowski.

Boiskowe doświadczenie to jeden z elementów, na który szczególną uwagę zwrócił Dariusz Dudek, zapraszając Malinowskiego do sztabu szkoleniowego. – Prawie 500 spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej musi robić wrażenie. To doświadczenie na pewno będzie pomocne w pracy szkoleniowej. Teoria to jedno, ale praktyka wyniesiona z boiska to wartość nieoceniona, a w tym przypadku mówimy o jednym z rekordzistów pod względem występów w naszej ekstraklasie – mówi trener trener Dudek.

 

Na zdjęciu: Marcin Malinowski jadł chleb z niejednego piłkarskiego pieca…