Wyczyniał cuda między słupkami

W zakończonym właśnie co sezonie ekstraklasy bramki jedenastki z Lubina strzegło aż trzech bramkarzy.


Po 18 spotkań rozegrali rywalizujący o miano golkipera numer 1 „miedziowych” Dominik Hładun i Konrad Forenc (w listopadowym meczu z Rakowem Forenc w II połowie zastąpił Hładuna), a dwa zaliczył ledwie 17-letni Kacper Bieszczad.

W sobotę bohaterem był 28-letni Forenc, który co ciekawe na boiskach pojawił się po długiej, bo pięciomiesięcznej przerwie. Doświadczony już bramkarz wyszedł na mecz z opaską kapitana i to co wyczyniał między słupkami, to było coś niesamowitego! Sobotni mecz Górnik – Zagłębie miał być show dla Igora Angulo, który żegnał się z Zabrzem i ekstraklasą, ale Forenc skradł mu przedstawienie. Szczególnie w pierwszej połowie wyczyniał cuda w bramce, z wyczuciem i często w niesamowitych okolicznościach broniąc piłkę po uderzeniach takich zawodników, jak Szymon Matuszek, Jesus Jimenez czy wspominany „Angulo-gol”.

Po meczu piłkarze górniczej jedenastki przyznawali, że to, że nie trafili do siatki, to głównie „zasługa” Forenca. Z kolei szkoleniowiec „miedziowych” Martin Szevela wspominał o „magicznych” obronach golkipera. Tak rzeczywiście było.

Wysoki bramkarz, to typ prawdziwego wojownika i sportowca. Pokonał walkę z chorobą, wrócił do profesjonalnego grania, a kto wie, co będzie w przyszłym sezonie? Z taką formą, jaką pokazał w starciu z „górnikami” na Stadionie im. Ernesta Pohla, to raczej nie odda pola w Zagłębiu. Póki co bilans Konrada Forenca w najwyższej klasie rozgrywkowej, to równo 50 gier. W tym sezonie czyste konto zachował w pięciu ligowych spotkaniach, w tym dwa razy w starciach z Górnikiem.

Fot. Tomasz Folta/PressFocus