Wydaje się, że Legia odzyskuje wigor

Mateusz Wieteska dał Legii ważną wygraną w starciu z „Białą gwiazdą”.


Mecz przy Łazienkowskiej zaczął się od wyzwisk w kierunki prezydenta Rosji. „Je… Putina!” skandowało kilkanaście tysięcy kibiców na trybunach.

Piłkarze obu najbardziej utytułowanych klubów w ekstraklasie w XXI wieku stanęli też razem z transparentem z napisem: „Nigdy więcej wojny”. Potem było kolejne wyzwiska, tyle że już nie pod adresem Putina, a właściciela Legii Dariusza Mioduskiego, który jest na cenzurowanym fanów mistrza Polski.

Jeśli chodzi o boisko, to spotkanie ułożyło się dla legionistów znakomicie. Już jedna z pierwszych akcji przyniosła im gola. Z lewej strony doskonale dośrodkował Maciej Rosołek, a Tomas Pekhart uderzeniem głową w swoim stylu zdobył efektownego gola. Dla króla strzelców poprzedniego sezonu, była to dopiero 4 bramka w bieżących rozgrywkach. Dziesięć minut później powinno było być 1:1, kiedy po znakomitym podaniu Stefana Savicia w sytuacji sam na sam znalazł się Zdenek Ondraszek, ale fatalnie chybił, w przeciwieństwie do swojego rodaka z drugiej strony. Zaraz potem po uderzeniu Pawła Wszołka piłka zatrzymała się na słupku. Mecz zespołów znajdujących się w dole tabeli był szybki i emocjonujący, przynajmniej w pierwszej fazie. Potem było już gorzej.

Po przerwie szansę miał Wszołek, uderzył z kilkunastu metrów mocno, ale piłka minęła cel i młody Mikołaj Biegański mógł odetchnąć z ulgą. „Biała gwiazda” choć starała się, to nie miała argumentów z przodu, żeby trafić do bramki „Wojskowych”. Goście nie potrafili oddać celnego strzału w kierunku bramki strzeżonej przez Cezarego Misztę. W 66 minucie kolejna dobra interwencja Biegańskiego, który wygrał pojedynek sam na sam z Pekhartem.

Kiedy wydawało się, że nic się nie zmieni, to do siatki trafiła Wisła! Dobrze w pole karne gospodarzy dośrodkował Ondraszek, tam nie popisał się Miszta, który nie utrzymał futbolówki w rękach. Tą „wyszarpał” mu nogami prawy obrońca wiślaków Konrad Gruszkowski i wepchnął pikę do siatki. Koniec emocji? Gdzie tam! Już w doliczonym czasie trafił Mateusz Wieteska, dzięki czemu Legia wygrała, zdobyła trzy punkty, wyszła ze strefy spadkowej, spychając tam wiślaków. Dodajmy, że wczorajsze spotkanie przy Łazienkowskiej obserwował selekcjoner kadry Czesław Michniewicz.


Legia Warszawa – Wisła Kraków 2:1 (1:0)

1:0 – Pekhart, 8 min (głową, asysta Rosołek). 1:1 – Gruszkowski, 79 min (asysta Ondraszek), 2:1 – Wieteska, 90+4. min (głową, asysta Josue)

LEGIA: Miszta – Rose, Wieteska, Nawrocki – Wszołek (90+2. Kastrati), Sokołowski, Celhaka, Josue (90+9. Skibicki), Mladenović – Rosołek (71. Ciepiela), Pekhart. Trener Aleksandr VUKOVIĆ. Rezerwowi: Strebinger, Hołownia, Kharatin, Muci, Włodarczyk.

WISŁA: Biegański – Gruszkowski, Colley, Frydrych, Hanouszek – Starzyński (57. Hugi), Żukow, Fazlagić (88. Szkvarka), Savić (88. Kuveljić), Cisse (73. Młyński) – Ondraszek (88. Kliment). Trener Jerzy BRZĘCZEK. Rezerwowi: Rosa, Sadlok, Kliment, Szota, Szot.

Sędziował Piotr Lasyk (Bytom). Widzów: 15000. Żółte kartki: Josue (85. faul) – Colley (35. faul), Hugi (77. faul). Czerwona kartka: Frydrych (101. niesportowe zachowanie).

Piłkarz meczu – Mateusz WIETESKA


Fot. Adam Starszyński/PressFocus