Wydarzenie kolejki. Był „oklep”, czy nie było?

Policja twierdzi, że do rękoczynów nie doszło. Tymczasem doniesienia dziennikarskie wskazują na to, że więcej niż jeden gracz Legii Warszawa otrzymał fizyczną reprymendę.


„O godz. 19:45 w Książenicach pod ośrodkiem Legii zebrała się grupa kilkudziesięciu osób, które uniemożliwiły wjazd na teren ośrodka autokaru z piłkarzami. Na widok policjantów KSP osoby się rozbiegły. Na tę chwilę brak jest informacji wskazujących na użycie siły wobec piłkarzy.” – komunikat o takiej treści pojawił się w niedzielę wieczorem na twitterowym profilu Komendy Stołecznej Policji. Kilka godzin wcześniej Legia Warszawa rozgrywała w Płocku mecz z tamtejszą Wisła. Przegrała 0:1 i była to dwunasta porażka mistrza Polski w bieżących rozgrywkach ekstraklasy. Według informacji, które zamieścił dziennikarz Interii, Sebastian Staszewski, doszło do rękoczynów.

– Wściekli kibice Legii Warszawa pojechali za klubowym autokarem, który zmierzał do Legia Training Center. Tam – jak słyszę – mieli wedrzeć się do autobusu i wymierzyć piłkarzom „sprawiedliwość”. Kilku legionistów dostało po głowie. Na miejsce przyjechała policja – napisał na Twitterze Staszewski. Około godz. 21.30 dziennikarz zamieścił kolejny wpis.

– Udało mi się skontaktować z kilkoma piłkarzami. Są przerażeni, nie chcą rozmawiać o tym, co się stało (i nie ma się co im dziwić). Według ich relacji kibice uderzyli przynajmniej dwóch zawodników Legii: Mahira Emreliego i Luquinhasa – napisał Sebastian Staszewski. Skoro pojawiają się konkretne nazwiska, to trudno w takie doniesienia nie wierzyć. Do poniedziałkowego popołudnia klub w żaden sposób nie odniósł się do sensacyjnych doniesień. Być może doczekamy się oficjalnego komunikatu, co jednak nie zmienia faktu, że w Legii dzieje się bardzo źle.

Po meczu w Płocku do dymisji podał się Marek Gołębiewski, trener stołecznego zespołu. Trudno jest się mu dziwić, bo przecież mistrz Polski, po przegranym starciu z Wisłą, wylądował na ostatnim miejscu w tabeli ekstraklasy! Od dna odbił się bowiem Górnik Łęczna, który niespodziewanie wygrał na wyjeździe z Cracovią. Co teraz z Legią? Wszystko wskazuje na to, że szkoleniowcem warszawskiego zespołu, do końca sezonu, zostanie Leszek Ojrzyński. Trener znany z pracy m.in. w Koronie Kielce i Podbeskidziu Bielsko-Biała już jakiś czas temu wyraził chęć objęcia drużyny z Łazienkowskiej. Teraz jest praktycznie pewniakiem do objęcia sterów okrętu, który już nie tonie. Bo utonął.

Wiadomo, jakie emocje na Górnym Śląsku, wśród nas, budzi nazwa „Legia Warszawa”. Ale w tej sytuacji natrząsać się z klubu, który jest aktualnym mistrzem Polski i reprezentował nasz kraj w rozgrywkach europejskich pucharów, się nieco nie wypada. W poprzednim sezonie Legia sięgnęła po mistrzostwo kraju zasłużenie. Była najlepszym zespołem w ekstraklasie. Teraz przeżywa problemy, ale cokolwiek wydarzyło się w niedzielę wieczorem w Książenicach, nie powinno mieć miejsca. O „wychowawczych klapsach” nie może być we współczesności mowy.

– Potrzeba nieustannej odnowy umysłów i serc, aby przepełniała je miłość i sprawiedliwość, uczciwość i ofiarność, szacunek dla innych i troska o dobro wspólne – mówił nie kto inny, tylko ten największy. Papież, Polak.


Na zdjęciu: To, że Legia wylądowała na dnie, to nic najstraszniejszego. Od dna można się bowiem odbić. Ale z dna obyczajów już tak prędko nie da się wykaraskać.

Fot. Adam Starszyński/Pressfocus