Wydarzenie kolejki. Debiuty na zero

Miniona kolejka stała pod znakiem rozdania nowych trenerów. Śląsk Wrocław przywitał Piotra Tworka, a Wisła Płock – Pavola Stano.


Obu panów kibicom ekstraklasy przedstawiać nie trzeba. Tworek przecież jeszcze w tym sezonie prowadził Wartę Poznań, z którą stoczył się do strefy spadkowej. „Zieloni” jednak długo będą go wspominać z rozrzewnieniem, ponieważ to właśnie ze szkoleniowcem z Piotrkowa Kujawskiego poznaniacy zaliczyli sensacyjny awans do elity i jeszcze bardziej sensacyjny wynik w kolejnym sezonie. Jako beniaminek zajęli 5. miejsce i poważnie otarli się o europejskie puchary.

Sprawdzian i okazja

Trafiając do Wrocławia, Tworek napotkał warunki niełatwe. Śląsk w ostatnich tygodniach czy wręcz miesiącach zanotował gigantyczny zjazd, co poskutkowało spodziewanym zwolnieniem trenera Jacka Magiery. Miast walki o europejskie puchary – nota bene Warta właśnie ze Śląskiem przegrała rok temu tę rywalizację – wrocławianie muszą drżeć o utrzymanie. Dla Tworka to z jednej strony sprawdzian, a z drugiej wspaniała okazja. W swojej trenerskiej karierze szkoleniowiec nie prowadził jeszcze klubu o takiej marce i takich możliwościach. Na pewno wolałby trafić do stolicy Śląska w innych okolicznościach, ale jak pokazuje przykład Dawida Szulczka, który… zastąpił go w Warcie – nawet w beznadziejnych okolicznościach da się zostawiać pozytywne wrażenie.

Co prawda na takowe we Wrocławiu jeszcze czekają. Śląsk zremisował po nudnym meczu 0:0 z Radomiakiem, co ze względu na sam wynik należy uznać za sukces. Radomianie, choć są beniaminkiem, to przecież solidna w tym sezonie ekipa.

– Czeka nas jeszcze wiele pracy – skwitował swój pierwszy mecz Piotr Tworek.

Rozpracował rywala

Szkoleniowiec WKS-u nastrój po debiucie miał nijaki, a już na pewno zdecydowanie gorszy niż drugi „nowy na ławce”. Pavol Stano jeszcze nie tak dawno królował w powietrzu jako stoper Korony Kielce czy Bruk-Betu. Teraz zaś zrobił z Wisłą Płock to, co do tej pory „Nafciarzom” udało się w tym sezonie tylko raz – wygrał na wyjeździe. Drużynie z Mazowsza uległa Jagiellonia, która na własnym terenie radzi sobie wyraźnie lepiej niż w delegacji. Mimo tego w spotkaniu z Wisłą wyglądała dużo, dużo gorzej, za co słowackiemu szkoleniowcowi należą się pochwały. Wygrana 1:0 to najniższy wynik, jaki powinni osiągnąć płocczanie.

– Byliśmy dobrze przygotowani na zespół Jagiellonii. Mieliśmy ich bardzo dobrze rozpracowanych. Wiedzieliśmy, gdzie i jak chcemy atakować, na co musimy uważać. Tak wyszło, ze chłopcy potrafili wykonać swoje zadania. Nie mówię, że na sto procent, bo mieli tam jakieś małe błędy, ale generalnie uważam, że zagrali bardzo dobre spotkanie. Mieliśmy dużo sytuacji na strzelenie bramki. Myślę, że rzadko kiedy stwarza się tyle okazji. Wielka szkoda, że nie wykorzystaliśmy więcej. Natomiast jestem bardzo zadowolony z postawy chłopaków, którzy musieli w tygodniu mocno trenować, bo już na start chciałem wprowadzić mikrocykl tak, jak sobie wyobrażam – mówił szczęśliwy po wygranej Stano, który w Płocku zastąpił niedawno Macieja Bartoszka.

Chichot losu

Jedna kolejka nie jest oczywiście odzwierciedleniem tego, czy działacze postąpili dobrze, zastępując swoich byłych szkoleniowców. Ale pewnym chichotem losu z pewnością można nazwać to, że już w najbliższy weekend… Wisła Płock podejmie właśnie Śląsk. Nie będzie to już pojedynek debiutantów, ale na pewno da odpowiedzi na kolejne pytania.


Na zdjęciu: Piotr Tworek na pewno zgodzi się z tym, że jego debiut w Śląsku mógł wyglądać lepiej.
Fot. Krzysztof Porebski / PressFocus