Wydarzenie kolejki. Nowy mistrz Poznania

Ciężką pracą Warta zasłużyła na bycie numerem jeden w swoim mieście. Kilka miesięcy temu taki scenariusz byłby nie do pomyślenia.


Po ostatniej kolejce wiadomo już, że Warta na pewno zakończy sezon przed Lechem. Beniaminek ma 7 punktów przewagi nad derbowymi przeciwnikami, a do rozegrania zostały jeszcze dwie kolejki. W ten sposób ekipa Piotra Tworka przełamała wieloletnią hegemonię Lecha na poznańskim podwórku i wygrała nieoficjalną rywalizację o miano najlepszej drużyny ze stolicy Wielkopolski. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w sezonie 1970/1971, gdy lechici znajdowali się w niższej klasie rozgrywkowej niż Warta. Godny uwagi jest fakt, że obecnie „Zieloni” wyprzedzili Lecha od razu po awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej. Będąc beniaminkiem, skutecznie uprzykrzali życie tym, którzy na papierze byli lepsi.

Gra o puchary

W Warcie Poznań nie ma wielkich nazwisk, nie ma wielu piłkarzy, których gra zachwyca widownię, a przede wszystkim nie ma takich pieniędzy, jakie są w Lechu. Wszystko co do tej pory udało się osiągnąć „Zielonym” to zasługa wykonywanej regularnie ciężkiej pracy. Co mecz poznańscy piłkarze udowadniali, że chcą za wszelką cenę wygrać – nie finezją, nie gracją, ale skutecznością i pokazał to również mecz z Pogonią w ostatniej kolejce. Szczecinianie byli zespołem, który starał się konstruować akcje, atakować, ale poznaniacy mądrze się bronili. Potrafili wykorzystać jedyną okazję i pierwsi zdobyli gola, który był na wagę remisu. Właściwie każdy zdobyty w tym sezonie punkt został przez warciarzy wypracowany, a niekiedy nawet wyszarpany.

Początek sezonu w wykonaniu Warty wcale nie zapowiadał tego, że zakończy rozgrywki w górnej połowie tabeli. Po czterech pierwszych kolejkach zawodnicy z Poznania mieli na koncie punkt i niewiele wskazywało na to, że będą w stanie się podnieść. Tymczasem znajdujemy się w miejscu, gdy do rozegrania pozostają dwa mecze, a zespół Piotra Tworka, dzięki zwycięstwu Rakowa Częstochowa w Pucharze Polski, wciąż jest w grze o europejskie puchary. W trakcie sezonu nie przegrali żadnego spotkania z pozostałymi beniaminkami, a po drodze pokonali Piasta Gliwice czy Pogoń Szczecin.

Zwykli ligowcy

O takim scenariuszu – byciu w zasięgu awansu do eliminacji do Ligi Konferencji – mogą pomarzyć w Lechu. Z chwilą zakończenia rozgrywek na arenie międzynarodowej na początku sezonu „Kolejorz” przestał być drużyną wyróżniającą się w polskich realiach. W ekstraklasie stał się zespołem średnim, w ogóle nieprzypominającym tego, który rok temu wywalczył wicemistrzostwo kraju. Grali przeciętnie, a wyróżniający się młodzi zawodnicy, którzy byli już przygotowywani do zagranicznych transferów, stali się „zwykłymi ligowcami”. Lechitom co prawda dwukrotnie udało się pokonać Wartę, ale co z tego, skoro to tylko 25 procent ich zwycięstw w całym sezonie.

W kwietniu postanowiono zmienić trenera, ale niewiele to dało. Po odejściu Dariusza Żurawia Lech rozegrał 5 meczów, z których 3 zakończyły się przegranymi. Ostatnie spotkanie drużyny Macieja Skorży jest dobrym podsumowaniem całości sezonu. Dwie głupie bramki stracone po wrzutach z autu, dezorganizacja w obronie i ostatecznie porażka.

– Nasza sytuacja jest niewesoła i nie wyobrażam sobie, żeby tak dalej to wyglądało. Potrzebujemy zdecydowanie więcej dyscypliny, pazerności i odpowiedniego zachowania się na boisku – powiedział po meczu ze Stalą Mielec trener Lecha. Zmiany na tym etapie sezonu już nic nie dadzą, bo „Kolejorz” na pewno się utrzyma, a z walki o europejskie puchary jest już wykluczony.


Na zdjęciu: Bez Łukasza Trałki (z lewej) Warta prawdopodobnie nie miałaby tak udanego sezonu.
Fot. Paweł Jaskółka/Press Focus