Wydarzenie kolejki. Zarząd bez buforu bezpieczeństwa

Wisła od dwóch lat regularnie wstrząsana jest kolejnymi wybuchami. W 2016 roku Bogusław Cupiał sprzedał klub golasowi, Jakubowi Meresińskiemu. Rok temu krakowski klub próbowali bezskutecznie przejąć Niemcy z grupy Stechert. Tego lata klub najpierw stanął przed wizją pozbawienia stadionu, a potem cała Polska – dzięki magazynowi „Superwizjer” TVN – dowiedziała się o powiązaniach władz klubu z przestępczym półświatkiem.

Wiślacy rozszyfrowani

Część kibiców przyjęła te rewelacje łagodnie, bo… równocześnie widzieli Wisłę na pierwszym miejscu w tabeli ekstraklasy. Z jednej strony słyszeli o gangsterach, a z drugiej – patrzyli na boisko i widzieli jak zespół „Białej gwiazdy” rozbija Lechię Gdańsk 5:2. A i piłkarze szybko zrozumieli, że są dla zarządu klubu solidnym buforem bezpieczeństwa. W szatni zapanowało przekonanie, że to oni ratują zarząd klubu. Marzenę Sarapatę bronił wynik sportowy. Teraz sytuacja się zmienia, bo Wisła przegrała dwa mecze z rzędu i gołym okiem widać, że w sprawnie działającej maszynce Macieja Stolarczyka ewidentnie coś się zacięło.

A skoro już było o meczu z Lechią. Ten i drugi tegoroczny popisowy mecz „Białej gwiazdy” (5:2 z Lechem w Poznaniu) miały podobny przebieg. W obu przypadkach to rywale pierwsi wychodzili na prowadzenie i to oni mieli większe posiadanie piłki. Po meczach z Pogonią i Koroną można odnieść wrażenie, że sposób gry wiślaków został przez niektórych ligowych analityków rozszyfrowany. Element zaskoczenia prysnął i teraz trzeba umieć radzić sobie w nowej rzeczywistości.

Czas Halilovicia?

Receptą mogą być lekkie korekty w składzie, ale Stolarczyk pokazał już, że nie lubi dokonywać zmian. Do tej pory, jako trener Wisły, zdecydował się na jedną mini rewolucję, gdy przed spotkaniem z Lechem dokonał dwóch zmian w składzie – posadził wówczas na ławce Rafała Boguskiego i Patryka Małeckiego. Ten pierwszy szybko odzyskał miejsce w składzie, a Małeckiego w Krakowie już nie ma. Ta konsekwencja trenera dobrze wpływała na zespół. Po pierwsze – wybory broniły się na boisku. Po drugie – trener, który jest pewny swoich decyzji i jest gotów być konsekwentny – szybko zyskuje uznanie zespołu i tak jest w tym przypadku.

To nie znaczy jednak, że Stolarczyk przysypia, on widzi zapewne, że sytuacja dojrzała do tego, by trochę pogmerać w wiślackim mechanizmie. W dwóch ostatnich meczach ligowych bardzo dobrą zmianę dał Tibor Halilović i chyba czas, by dostał prawdziwą szansę. Na derby z Cracovią do składu wróci Vullnet Basha, a to ważna część tego zespołu. Zmiany nie będzie za to w bramce. Tu Stolarczyk ma zamiar nadal bronić swojego wyboru i konsekwentnie stawiać będzie na Mateusza Lisa. Wpisuje się tym w politykę klubu, bo jest pomysł, by możliwie jak najszybciej wypromować młodego bramkarza, a potem równie szybko spieniężyć. Pytanie, czy ten plan wypali. Bo bywa i tak, że dając komuś szansę zbyt wcześnie, po prostu robisz mu krzywdę. Lis pokazał już, że umie bronić, ale musi nabrać większej regularności. Przed nim dobry mecz, by zyskać sporą dawkę zaufania ze strony kibiców. W derbach Krakowa już nie raz rodzili się bohaterowie.