Wydarzenie kolejki. Zmiany w Lechu, czyli poznańskie… legendy

Obowiązki szkoleniowca pierwszej drużyny przejął tymczasowo Dariusz Żuraw, który dotąd prowadził drugi zespół. Faworytem do przejęcia Kolejorza na stałe jest Adam Nawałka. Na liście kandydatów pojawiło się także nazwisko Ukraińca Romana Hryhorczuka, który ostatnio prowadził FK Astana.

Decyzję o zwolnieniu Djurdjevicia podjął – obecny w niedzielę na meczu w Poznaniu – właściciel klubu Jacek Rutkowski. Pod komunikatem Lecha podpisał się jednak dyrektor sportowy, Tomasz Rząsa. W składzie tymczasowego sztabu skompletowanego przez Żurawia znalazło się dwóch dotychczasowych asystentów: specjalista ds. przygotowania motorycznego Andrzej Kasprzak oraz trener bramkarzy Zbigniew Pleśnierowicz. W miejsce zwolnionych wraz z Djuką Marka Bajora oraz Macieja Stachowiaka, doraźny angaż dostał Karol Bartkowiak, który dotąd był II trenerem rezerw.

Największe serce to za mało

Wyniki i brak stylu Kolejorza nie broniły 41-letniego Serba, tyle że – jak się wydawało – w pierwszym półroczu pracy w roli głównego szkoleniowca nikt nie będzie wymagał od jednej z legend klubu z Bułgarskiej spektakularnych efektów.

Warto zresztą przypomnieć wypowiedź wiceprezesa klubu, syna jedynego akcjonariusza Lecha, Piotra, z 22 maja, gdy zatrudniano Djurjevicia: – Na pewno teraz się nie poddamy. Proszę wierzyć, z pełnym entuzjazmem patrzę w przyszłość, bo przyjdzie mi walczyć – ramię w ramię – z takim człowiekiem jak Ivan Djurdjević. Myśmy przygotowywali go do tej roli od lat – deklarował Rutkowski-junior i komplementował Serba:

– Na boisku legenda, wojownik, gościu, który nigdy się nie poddawał, nigdy nie odstawiał nogi. Może nie był najlepszym piłkarzem, ale zawsze miał największe serce. Od pięciu lat inwestowaliśmy w rozwój trenerski Ivana. Od trzech lat prowadził zespół rezerw, gdzie miał wolność szkoleniową i mógł przygotować swój warsztat na to, aby w tym trudnym momencie przejąć pierwszy zespół. Wiem, że swoją charyzmą i energią zarazi szatnię Lecha. I będzie miał moje stuprocentowe wparcie, aby dokonać zmian, które są w klubie konieczne.

Teraz pójdą na rekord?

Od niedzielnego wieczoru wiadomo, że było to wyłącznie PR-owe pustosłowie. Zresztą już przed meczem z Lechią – wedle źródeł „Sportu” – przystąpiono do konkretnych rozmów z Nawałką. Były selekcjoner jest drogi, oczekuje w Poznaniu – podobno – miesięcznej gaży w wysokości 150 tysięcy złotych (i po 50 tysięcy dla każdego ze swych trzech asystentów). Nie można jednak wykluczyć, iż to kwoty na otwarcie rozmów, czyli – do negocjacji.

W krajowych realiach przytoczone sumy są na pewno wysokie, ale trudno, aby były trener kadry narodowej, ćwierćfinalista Euro 2016, nie cenił się wysoko także na wewnętrznym rynku. Tym bardziej, że w Kolejorzu wysoki kontrakt pierwszego szkoleniowca nie byłby nowością. Nenad Bielica zarabiał przecież przy Bułgarskiej 30 tysięcy euro miesięcznie (przy obecnym przeliczniku – niemal 130 tysięcy złotych). A przywiózł do Polski także dwóch asystentów.

O ile decyzji w sprawie nowego szkoleniowca Lecha należy się spodziewać w najbliższych dniach, o tyle przejęcie zespołu przez docelowego pierwszego trenera może nastąpić nawet w zimowej przerwie (zwłaszcza w przypadku wyboru opcji z Nawałką). A warto również pamiętać, że pod naszą szerokością geograficzną najtrwalsze bywają… prowizorki.

 

Na zdjęciu: Ivan Djurdjević opuścił już ławkę trenera w Lechu Poznań.