Wydarzenie kolejki. Żuraw odleciał

Krążące doniesienia okazały się prawdą i Lech Poznań postanowił zwolnić trenera Dariusza Żurawa. Czarę goryczy przelała porażka z beznadziejną na ogół Cracovią.


– To nie będą wesołe Święta – mówił po sobotniej porażce trener Dariusz Żuraw, jakby spodziewając się tego, co nadejdzie. „Kolejorz” zwolnił go co prawda „dopiero” wczoraj, więc święconkę szkoleniowiec jadł jeszcze będąc trenerem Lecha, jednak rozstanie było tak naprawdę tylko kwestią czasu.

Wspomnienie Żurawball

W oświadczeniu klubu czytamy:

– Trener Żuraw przejął zespół w trudnym momencie, kiedy był zupełnie rozbity, a w perspektywie czekała go budowa niemal od zera i stworzył drużynę, której grą zachwycali się fachowcy w całym kraju. Prezentowaliśmy efektowny, ofensywny styl gry, „Żurawball”, który przypadł wszystkim do gustu. Ta odważna, bezkompromisowa gra zaprowadziła lechitów do Ligi Europy, w której jako klub nie byliśmy od pięciu lat. W lidze drużyna wpadła jednak w tarapaty, z których mimo wielu prób nie zdołała się wygrzebać. Dlatego trzeba było zareagować jeszcze przed zakończeniem sezonu i podjąć trudną decyzję o rozstaniu – tłumaczy Lech.

W ostatnich trzech kolejkach poznaniacy zdobyli tylko jeden punkt, remisując z Piastem Gliwice, a przegrywając z Jagiellonią oraz właśnie Cracovią. Po tymczasowej zwyżce formy „Kolejorza” ponownie dopadł kryzys i jak bumerang wróciły niedawne spekulacje o przyszłości Żurawia. Poza tym Lech mógł przegrać z wieloma zespołami, ale jak na złość porażka przytrafiła się właśnie z „Pasami”, które ostatni raz wygrały 12 grudnia w Zabrzu, notując potem passę 9 spotkań bez tryumfu, charakteryzującą się chaosem organizacyjnym i słabą grą.

Dwa lata pracy

– Po zmianie stron wyglądało to tak, jakbyśmy mentalnie po straconym golu nie bardzo wiedzieli, co chcemy na boisku zrobić, a szkoda, bo Cracovia nie grała jakiegoś wielkiego spotkania. Natomiast to jest któryś z kolei mecz, w którym rywal walką, krzykiem, zaangażowaniem wybija nas z rytmu i my sobie z tym nie potrafimy poradzić – zdiagnozował powtarzający się od jakiegoś czasu problem były już szkoleniowiec Lecha. Na razie nie wiadomo, kto zostanie jego następcą, ale ta informacja ma się pojawić w nadchodzących dniach. Tymczasowo z zespołem będą pracować dotychczasowi asystenci Żurawia.

48-latek w Poznaniu pracował od maja 2018 roku, początkowo odpowiadając za drużynę rezerw. Jesienią tamtego roku pojawił się co prawda na ławce pierwszego zespołu, ale tylko na dwa mecze ligowe, wypełniając lukę między zwolnieniem Ivana Djurdjevicia a zatrudnieniem Adama Nawałki. Były selekcjoner reprezentacji Polski długo jednak w Lechu nie zabawił, więc 31 marca 2019 roku już na stałe jego miejsce zajął Żuraw. Stanowisko to pełnił przez ponad dwa lata, 736 dni, rozgrywając 89 meczów na wszystkich frontach, także w fazie grupowej Ligi Europy, co zostanie mu chyba najbardziej zapamiętane. Lech pod jego wodzą wygrał 40 razy, przegrał 26 razy, a zremisował 23 razy, osiągając bilans bramek 161:111. Jak wylicza portal Transfermarkt, drużyna prowadzona przez Żurawia zdobywała średnio 1,61 punktu na mecz – ustępując w tym konkretnym względzie m.in. Nenadowi Bjelicy (który punktował najlepiej), Maciejowi Skorży czy Mariuszowi Rumakowi.

– Dziękujemy trenerowi za wielkie zaangażowanie i pracę jaką wykonał przez dwa lata, za piękną europejską przygodę, szczerze życzymy mu powodzenia w dalszej pracy szkoleniowej – kończył oświadczenie Lech.


Skorża za Żurawia?

Nowym-starym trenerem Lecha ma zostać Maciej Skorża, który prowadził już „Kolejorza” w sezonie 2014/15. Jeśli zdąży z wszystkimi formalnościami, to poprowadzi jedenastkę z Poznania w klasyku z Legią w najbliższej kolejce.


Na zdjęciu: Więcej już Dariusza Żurawia na ławce Lecha Poznań nie zobaczymy.
Fot. Paweł Jaskółka/Press Focus