Wygrana po 35 dniach…

Sosnowiczanie po raz ostatni zainkasowali 3 punkty 30 sierpnia, kiedy wygrali w Olsztynie ze Stomilem 3:1. Później było już tylko gorzej, na koncie Zagłębie miało 2 remisy i 3 porażki, w tym jedna w Pucharze Polski. Powrót na stare śmieci Dariusza Dudka miał wstrząsnąć drużyną, która potrzebowała nowego przywództwa.

W pierwszym kwadransie najwięcej braw zebrał nowy szkoleniowiec, który stojąc przy linii bocznej, efektownie przyjął piłkę zmierzającą na aut. Później mieliśmy szansę golową Piotra Polczaka, który obsłużony prostopadłym podaniem nie dał rady oddać celnego strzału, trafiając w słupek. A w kolejnej akcji Patryk Małecki uderzał głową, jednak Daniel Bielica poradził sobie z uderzeniem „Małego”.

Prawdziwą radość sprawił kibicom Stanislav Bilenkyi, który w 17. minucie głową zaskoczył Bielicę. W I połowie sosnowiczanie nie wypracowali sobie zbyt wielu okazji golowych, nastawiającsię głównie na kontrataki. Jeden z nich zachwycił kibiców, gdy po dośrodkowaniu Małeckiego, stojący tyłem do bramki Bulenkyi piętą próbował zaskoczyć Bielicę. Gdyby piłka wpadła do siatki (ostatecznie ominęła słupek) mielibyśmy co najmniej bramkę kolejki…

Ekipa z Nowego Sącza nie zamierzała być tłem dla gospodarzy i w pierwszej odsłonie kilkakrotnie przyprawiła o mocniejsze bicie serca Perdijicia. Najczęściej czynili to Damian Chmiel i Mateusz Klichowicz, ponadto czujność Chorwata sprawdził Marcin Flis, który w 34. minucie odpalił prawdziwą petardę z rzutu wolnego (z odległości blisko 30 metrów), jednak bramkarz Zagłębia popisał się skuteczną paradą, ekspediując piłkę ponad poprzeczkę.

W II połowie inicjatywa należała do Sandecji, która za wszelką cenę chciała doprowadzić do wyrównania, szukając słabych punktów w defensywie Zagłębia. Pod bramką Perdijicia nie brakowało dramatycznych scen, Chorwat był ostrzeliwany raz po raz. W 65. minucie dał on próbkę swoich nietuzinkowych umiejętności, parując uderzenie Dominika Kuna, który chciał wkręcić piłkę w długi róg. Parada, jak i sam strzał było najwyższej próby. Po drugiej stronie równie efektowną interwencją popisał się Bielica, który w 76. minucie wybronił mocne uderzenie Patryka Mularczyka. Decydujący cios zadał Sandecji Fabian Piasecki, który perfekcyjnie wykorzystał rzut karny, podyktowany za faul na Patryku Mularczyku. To piąter trafienie „Piaska” w tym sezonie.

W nerwowej końcówce najpierw Szymon Pawłowski popisał się pięknym uderzeniem z dystansu, a chwilę później Kamil Ogorzały ustalił wynik spotkania.

Zagłębie Sosnowiec – Sandecja Nowy Sącz 3:1 (1:0)

1:0 Bilenkyi, 17 min, 2:0 Piasecki, 82 min (rzut karny), 3:0 Pawłowski, 90+1 min, 3:1 Ogorzały, 90+2 min.

ZAGŁĘBIE: Perdijić – Nawotka, Radkowski, Polczak, Grzelak (46. Seedorf) – Małecki, Hołota, Sinior, Pawłowski – Bilenkyi (67. Mularczyk), Piasecki (90+2 Karbowy). Trener: Dariusz DUDEK.

SANDECJA: Bielica – Piter-Bućko, Baran, Flis – Chmiel, Walski (67. Małkowski), Kanach, Thiago (84. Korzym), Kun – Klichowicz (75. Gabrych), Ogorzały. Trener: Tomasz KAFARSKI.

Sędziował: Kornel Paszkiewicz (Wrocław).

Żółte kartki: Grzelak, Sinior, Polczak – Klichowicz, Baran.

Widzów: 871. Piłkarz meczu: