Wygrani i przegrani 10. kolejki ekstraklasy!

10. kolejka ekstraklasy. Są tacy, którzy wygrali, bo pozytywnie zaskoczyli i zasłużyli na miano wygranych. Są też i tacy, którzy zawiedli. Na całej linii. Oni są przegrani. Redakcja „Sportu” tradycyjnie wskazuje, kto na jakie miano zasłużył.


WYGRANY…
1. Raz i dwa

Już w swoim trzecim meczu w barwach Górnika Zabrze Kanji Okunaki dał się poznać kibicom klubu z bardzo dobrej strony. Spotkanie z Koroną nie najlepiej rozpoczęło się dla podopiecznych Bartoscha Gaula, bo od 16 minuty przegrywali. Jednak Japończyk nie pozwolił, żeby zabrzanie ponieśli klęskę. Dwukrotnie wpisał się na listę strzelców i dzięki niemu Górnik przerwał serię pięciu ligowych meczów bez zwycięstwa.

2. Specjalista?

Raków w rywalizacji z Radomiakiem zdobył aż 3 gole, ale najwięcej po meczu mówi się o jednym człowieku – Fabianie Piaseckim. Jego gol po uderzeniu przewrotką na długo pozostanie w pamięci polskich kibiców i już teraz można zaryzykować stwierdzenie, że będzie to główny kandydat do trafienia sezonu. Przypomnijmy, że to nie pierwsza bramka Piaseckiego w ekstraklasie z przewrotki – rok temu w sierpniu w taki sposób pokonał bramkarza Piasta Gliwice.

3. Magiczna odmiana

Piłkarze Widzewa Łódź zaprezentowali w minionej kolejce, jak podnieść się po nieudanej pierwszej połowie. Przez pierwsze 45 minut nie oddali ani jednego, choćby niecelnego, strzału. Stal Mielec miała widoczną przewagę i wydawało się, że gole na ich koncie muszą się pojawić. Jednak gdy łodzianie wyszli na boisko po przerwie, zupełnie odmienili swój sposób gry i zdążyli zdobyć aż trzy gole, pozostawiając mielczan bez jakichkolwiek szans.


PRZEGRANY…
1. Wciąż szukają

Pięknej urody bramka Aleksandra Pawlaka nie uchroniła Wisły Płock przed porażką. Sugerowano, że Zagłębie Lubin może być odpowiednią drużyną na przełamanie złej passy „Nafciarzy”, ale drużynie Pavola Stano nie udało się nawet zremisować. Wisła próbowała odrobić straty, widać było, że płocczanie mają jakość w ofensywie, ale w kilku sytuacjach zabrakło im zimnej krwi, żeby zdobyć chociaż punkt.

2. Mogło być pięknie

Miedź fantastycznie rozpoczęła spotkanie z Legią. Legniczanie zaskoczyli piłkarzy Kosty Runjaicia i bardzo szybko wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Po bardzo dobrym okresie gry przyszedł jednak kryzys i piłkarze z Dolnego Śląska nie wywieźli z Warszawy nawet punktu. „Miedzianka” musi żałować niewykorzystanych sytuacji – do 17 minuty powinna prowadzić nie 2:0, a 4:0. Kto wie, jak zakończyłby się mecz, gdyby Miedź wykorzystała wszystkie swoje okazje.

3. Punkt nie ratuje

Pomimo remisu w Gdańsku wciąż panuje grobowa atmosfera. 1 punkt nie pomaga im zupełnie w niczym. Dwa gole Flavio Paixao powinny cieszyć kibiców, ale tak naprawdę, nic nie zmieniają w Lechii sytuacji. Pomorski zespół jest na dnie tabeli i wciąż nie wygrał ani jednego spotkania na własnym stadionie w bieżących rozgrywkach. Jest to rozczarowujące, zważywszy na to, że jeszcze pod koniec lipca oglądaliśmy gdańszczan w grze o europejskie puchary.

KJ


Fot. Mateusz Porzucek/Pressfocus