Wygrani i przegrani 2. kolejki ekstraklasy!

2. kolejka ekstraklasy. Są tacy, którzy wygrali, bo pozytywnie zaskoczyli i zasłużyli na miano wygranych. Są też i tacy, którzy zawiedli. Na całej linii. Oni są przegrani. Redakcja „Sportu” tradycyjnie wskazuje, kto na jakie miano zasłużył.


Wygrani…
1. Bez kompleksów

Na starcie rozgrywek terminarz nie rozpieszczał beniaminka z Radomia, ponieważ ślepy los przydzielił mu na przywitanie z ekstraklasą renomowanych przeciwników – Lecha i Legię. Podopieczni trenera Dariusza Banasika nie wystraszyli się „wielkich” firm polskiego futbolu i pozbawili ich punktów. „Kolejorzowi” uszczknęli dwa na jego boisku, mistrza Polski z Radomia odesłali do stolicy z pustymi rękami.

2. Rehabilitacja „Lipy”

W poprzedniej kolejce pomocnik Piasta Patryk Lipski był jednym z antybohaterów. 27-letni piłkarz mógł załatwić zdobywcę Pucharu Polski, ale koncertowo zmarnował rzut karny, de facto podając piłkę bramkarzowi Rakowa. W Mielcu „Lipa” pokazał jednak, na co go stać i co jest jego „specialite de la maison”. Obsługa kolegów w jego wykonaniu była – jak nie przymierzając – w pięciogwiazdkowym hotelu. Idealne zagranie w tempo do Kristophera Vidy, który nie zmarnował sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali oraz wrzutka na głowę Arkadiusza Pyrki przy drugim golu gliwiczan były asystami ze znakiem najwyższej jakości. Oby tak dalej!

3. Nie miał litości

Patryk Szysz zapewne darzy sentymentem Górnika Łęczna, klub, w którym zdobywał piłkarskie ostrogi. Ale teraz zakłada koszulkę Zagłębia Lubin, które otworzyło przed nim bramy ekstraklasy. W piątkowym meczu swojej byłej i obecnej drużyny 23-letni napastnik pokazał, że nie ma litości dla boiskowego przeciwnika. Dwoma trafieniami pogrążył beniaminka z Łęcznej. Oba gole jego autorstwa padły po ładnych uderzeniach zza pola karnego, a poprzedził je pokaz technicznego kunsztu i odwagi Szysza.


Przegrani…

1. Twarde lądowanie

Jeżeli ktoś łudził się, że sama obecność w składzie Lukasa Podolskiego zapewni Górnikowi zwycięstwa, szybko został sprowadzony z obłoków na ziemię. Mecz z Lechem pokazał, że obrona zabrzan jest dziurawa jak szwajcarski ser (może jestem niesprawiedliwy dla… sera), a zawodnicy tworzący blok defensywny zagubieni jak dzieci we mgle. Na pewno przydałyby im się korepetycje, jak zachowywać się we własnym polu karnym.

2. Sparaliżowany mistrz

W meczu z Wisłą Płock Legia szczęśliwie uciekła spod topora (w 89 minucie strzał Radosława Cielemęckiego wylądował na poprzeczce bramki mistrza Polski), ale w Radomiu zespół Czesława Michniewicza już nie wykręcił się sianem. Beniaminek obnażył wszystkie mankamenty stołecznej jedenastki (oddała tylko dwa celne strzały na bramkę rywali) i pokazał, że za zasługi…

3. Precz z brutalami!

Mecz w Radomiu pokazał, że nie wszyscy piłkarze potrafią pogodzić się z porażką. Trzem puściły nerwy dokumentnie i sami próbowali wymierzyć rywalom sprawiedliwość. Mam nadzieję, że Komisja Ligi przykładnie ukarze Filipe Nascimento, Filipa Mladenovicia i Josue, by już więcej nie bawili się w samosądy. Dla takich brutali nie powinno być litości!


Fot. Rafal Rusek / PressFocus