Wygrani i przegrani 21. kolejki ekstraklasy!

21. kolejka ekstraklasy. Są tacy, którzy wygrali, bo pozytywnie zaskoczyli i zasłużyli na miano wygranych. Są też i tacy, którzy zawiedli. Na całej linii. Oni są przegrani. Redakcja „Sportu” tradycyjnie wskazuje, kto na jakie miano zasłużył.


WYGRANI…

1. Wybrał dobry moment

Dobrze rozpoczęła się przygoda Fabiana Piaseckiego ze Śląskiem Wrocław. Po pięciu kolejkach aktualnych rozgrywek napastnik miał na swoim koncie 3 gole. Jednak na tym jego licznik się zatrzymał i aż do minionego weekendu, czyli do 21. kolejki, nie trafił do siatki ani razu. Obudził się w dobrym momencie, chwilę przed zakończeniem meczu z Cracovią, gdy wrocławianie byli blisko porażki. Jego gol dał Śląskowi ważny punkt.

2. Gol na osłodę

Żarko Udoviczić nie ma łatwego życia w Lechii Gdańsk. W sezonie 2019/2020 szybko został odsunięty od pierwszego składu i do teraz nie może zadomowić się w pierwszej „11” zespołu Piotra Stokowca. W sobotę otrzymał pierwszą od 28 października szansę na pokazanie się na boiskach ekstraklasy. Wszedł pod koniec drugiej połowy i w nieco ponad 10 minut udało mu się zdobyć bramkę. I choć nie zmieniła ona w znacznym stopniu przydziału punktów, to być może osłodzi Serbowi miesiące bez gry.

3. Właściwe wybory

Wiedział, na kogo postawić w meczu z Zagłębiem Lubin Marcin Brosz. Dał szansę od pierwszej minuty Michałowi Rostkowskiemu, który do tej pory zaliczył zaledwie kilka występów w ekstraklasie. 20-latek odwdzięczył się, gdy indywidualną akcją wypracował gola Piotra Krawczyka. Później, w drugiej połowie, szkoleniowiec Górnika wprowadził na boisko Alassanę Manneha, który po minucie cieszył się z bramki.


PRZEGRANI…

1. Niewiele zabrakło

Choć za styl i walkę punktów w ekstraklasie nie przyznają, warto pochwalić Wartę Poznań, której niewiele brakowało do zdobycia punktu w rywalizacji z Legią. Do soboty poznaniacy byli jedyną drużyną w ekstraklasie, która nie zdobyła gola z rzutu karnego. Teraz to się zmieniło, lecz wykorzystana przez Mateusza Kupczaka „11” niestety dla piłkarzy Warty zbyt wiele nie zmieniła i z Łazienkowskiej wyjechali bez punktów.

2. Tracą tylko po przerwie

Ostatnie tygodnie to nie najlepszy czas dla Jagiellonii Białystok. W ostatnich trzech meczach nie zdobyli ani jednego punktu oraz nie udało im się zdobyć choćby jednej bramki. Widać, że białostoczanie mają spore problemy. O ile potrafią oni do przerwy nie stracić gola, tracą koncentrację w drugich 45 minutach. W ten właśnie sposób – po golach w drugiej połowie – przegrali 3 spotkania z rzędu.

3. Jeden kosztowny błąd

Krzysztof Kamiński kojarzy się z solidnością. Golkiper Wisły Płock rzadko się myli, a często ratuje swój zespół przed utratą bramki. Jednak w sobotnie popołudnie z pewnością nie był bohaterem. Gdy płocczanie wygrywali 2:1 z Rakowem, bramkarz popełnił spory błąd. Niepotrzebnie wyszedł daleko poza swoją bramkę do niegroźnej piłki, przez co sfaulował piłkarza z Częstochowy. Podarował on drużynie przeciwnej rzut karny, którego zamienili na gola, odbierając zwycięstwo płocczanom.

KJ


Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus