Wygrani i przegrani 24. kolejki ekstraklasy!

24. kolejka ekstraklasy. Są tacy, którzy wygrali, bo pozytywnie zaskoczyli i zasłużyli na miano wygranych. Są też i tacy, którzy zawiedli. Na całej linii. Oni są przegrani. Redakcja „Sportu” tradycyjnie wskazuje, kto na jakie miano zasłużył.


WYGRANI…
1. Szczęśliwy punkt

Stal Mielec nie zagrała złego spotkania przeciwko Warcie Poznań. Oba zespoły zaprezentowały podobny poziom i remis jest wynikiem, który nie krzywdzi nikogo. Jednak mielczanie pod koniec meczu mieli sporo szczęścia, a szczególnie Rafał Strączek. Najpierw źle wybił piłkę i tylko braki techniczne strzelającego zawodnika Warty uchroniły go od straty bramki. Później niepewnie obronił strzał Makany Baku – piłka po jego interwencji wylądowała na poprzeczce.

2. Młodzi w akcji

Pierwsza bramka w meczu Pogoni z Wisłą Płock była pokazem siły młodzieży ze Szczecina. Gola zdobył Adrian Benedyczak, dla którego sobotnie spotkanie było dopiero piątym występem w pierwszym składzie w tym sezonie. 20-latek zdobył tym samym swoją trzecią bramkę w ekstraklasie. W tej zdobyczy ogromną rolę odegrał 17-letni Kacper Kozłowski, który świetnie dośrodkował na głowę napastnika.

3. Oko na bramkę

Od 8 minuty spotkania Zagłębie Lubin przegrywało z Podbeskidziem. I przez długi czas, bo aż do 73 minuty nie potrafili doprowadzić do remisu. Wtedy na listę strzelców wpisał się Patryk Szysz. Dla 23-latka była to 5 bramka w 7 ostatnich meczach. Jednak nie był to najważniejszy gol w tym spotkaniu. W doliczonym czasie gry swoją premierową bramkę w ekstraklasie zdobył Damian Oko, czym zapewnił swojej drużynie 3 punkty.


PRZEGRANI…
1. Niepodobny do ojca

Zeszłotygodniowa wygrana z Lechem Poznań nie przebudziła zawodników Cracovii. Zespół Michała Probierza znowu przegrał, tym razem z Jagiellonią. Defensywie z Krakowa dwukrotnie nie udało się upilnować przeciwników przy dośrodkowaniach. Jednak nie tylko obrona zawaliła to spotkanie. Gdyby w 19 minucie zamiast Rivaldinho w polu karnym Jagiellonii pojawił się jego ojciec Rivaldo lub jakikolwiek inny, nieco lepszy napastnik, Cracovia z pewnością wygrywałaby 2:0 i wtedy spotkanie mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej.

2. Czy kiedyś trafi?

Choć Żan Medved jest w zespole Wisły Kraków zaledwie od zimy, już można ocenić jego przydatność dla „Białej Gwiazdy”. Słoweniec rozegrał w ekstraklasie 8 spotkań, 4 razy wyszedł w podstawowej „11” i nie ma ani jednej bramki na koncie. I nie jest to przypadek. 20-latek w meczu z Rakowem, pod koniec pierwszej części gry wychodził sam na sam z bramkarzem od połowy boiska. Robił to jednak tak wolno, że prawie dał się dogonić obrońcom, a jego strzał był tak słaby, że golkiper Rakowa mógłby go obronić nawet z zamkniętymi oczami.

3. Asystent wymarzony

Śląsk szybko strzelił gola Lechii Gdańsk i mógł spokojnie rozgrywać mecz po swojemu. Niestety dla wrocławian, Waldemar Sobota postanowił, że podzieli się z gdańszczanami punktami. Jego fatalne podanie w stronę formacji defensywnej zakończyło się asystą przy premierowym ligowym golu Tomasza Makowskiego. Śląsk nie zdobył już kolejnego gola, więc zamiast zrównać się punktami z sobotnimi oponentami, wciąż tracą do nich 3 „oczka”.

KJ


Fot. Szymon Górski / PressFocus