Wygrani i przegrani 29. kolejki. Od duńskiego dynamitu po „Telemana”

WYGRANI

Duński dynamit

Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy, a nie jak zaczyna – Christian Gytkjaer tej wiosny wyraźnie wziął sobie do serca słowa byłego premiera RP. Długo nie mógł „odpalić” w tym roku, zmarnował nawet „jedenastkę”, kosztującą „Kolejorza” porażkę w Kielcach. Ale jak już zaczął trafiać… Cztery mecze z rzędu z jednym golem, a wczoraj – aż trzy przy Reymonta! To jego drugi hat trick w naszej lidze – wcześniejszy też ustrzelił kosztem zespołu z Małopolski (Termaliki). I coraz bliżej – pozycja lidera klasyfikacji ligowych snajperów.

„Figo” nader ułożony

Filip Starzyński tak skuteczny, jak Duńczyk nie jest, ale… ma swoje bezcenne atuty. A i bezcennego gola potrafi zdobyć. Niedawno ratował „miedziowym” remis w Zabrzu, w poniedziałek „trafił maksa” kosztem lidera ekstraklasy. Potwierdził też przy okazji – choć akurat nie w bramkowej sytuacji – że nogę ułożoną ma… niemal tak samo dobrze, jak Rafał Kurzawa. W każdym razie pajęczynkę z narożników bramek zdejmować potrafi!

Szymon, czyli opoka

Było słówko o piłkarzu Lecha, parę zdań o zawodniku Zagłębia, więc pora na człowieka, który lwią część swej przygody piłkarskiej spędził w tych właśnie klubach. Dziś próbuje ratować ekstraklasę dla „Słoników” i… jeśli będzie to czynić w takim stylu, jak w sobotnim spotkaniu z Cracovią, sztuka udać się może. Akcja poprzedzająca pierwszą bramkę – z kategorii „palce lizać”. Asysta przy drugiej – wynik boiskowego cwaniacta, nabywanego latami w Poznaniu i Lubinie. Szymon Pawłowski w tej lidze wciąż jest Panem Piłkarzem.

 

PRZEGRANI

Dwa razy – mało!

Tego się pewnie Goran Cvijanović nie spodziewał. 31-letni pomocnik na polskich boiskach na razie z dużą pewnością siebie egzekwował „jedenastki”. W Gdańsku też podszedł do piłki ustawionej na 11. metrze „na chłodno” – przynajmniej do momentu, w którym Duszan Kuciak jego strzału nie odbił. Słoweniec dostał szansę na powtórkę, bo Słowak rzeczywiście ruszył się do przodu z bramki jeszcze przed strzałem, ale i tym razem pojedynek nerwów przegrał. Jego szczęście w nieszczęściu, że owo pudło „z wapna” nie miało znaczenia dla ostatecznego wyniku!

Przegrali z grawitacją?

Owszem, Alan Uryga ma 191 cm wzrostu, więc jego gol zdobyty głową dziwić nie może. Przynajmniej do momentu, w którym nie zaznaczymy, że Urosz Korun ma tych centrymetrów 188, a Tomasz Jodłowiec – nawet 190. Żaden z nich jednak „nafciarza” nie „spacyfikował” w powietrzu. Wiadomość dla gliwiczan tym bardziej bolesna, że dla piłkarza Wisły był to pierwszy gol w ekstraklasie po – z górą – 9 tysiącach minut zaliczonych na jej boiskach!

„Teleman”

Szymon Marciniak na mundial pojedzie – od niedawna wiemy to ze stuprocentową pewnością. Wciąż jednak nie sposób uciec od wrażenia, że na rodzimych boiskach za dużo wokół niego kontrowersji. W sobotę w Zabrzu nie widział ani faulu Dawida Szufryna na Igorze Angulo w „szesnastce”, ani też zagrania ręką, dzięki któremu zabrzanin wpakował piłkę do siatki Sandecji. W tym drugim przypadku uratował arbitra VAR – ale samo skorzystanie z niego w oczywistych okolicznościach nie wystawia eksportowemu arbitrowi najlepszego świadectwa.