Wygrani i przegrani 30. kolejki ekstraklasy!

30. kolejka ekstraklasy. Są tacy, którzy wygrali, bo pozytywnie zaskoczyli i zasłużyli na miano wygranych. Są też i tacy, którzy zawiedli. Na całej linii. Oni są przegrani. Redakcja „Sportu” tradycyjnie wskazuje, kto na jakie miano zasłużył.


WYGRANY…

1. Mecz nr 400

Łukasz Trałka popisał się fenomenalną asystą przy golu Makany Baku. Było to wyjątkowej jakości podanie, w wyjątkowym dla niego spotkaniu. Dla piłkarza Warty było to 400. spotkanie w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Szkoda, że ta bramka nie dała awansu do europejskich pucharów. Byłoby to zwieńczenie historii beniaminka, który poradził sobie wśród lepszych od siebie. Było naprawdę blisko.


2. Jutro kontrakt?

Choć cały sezon w wykonaniu Wisły Płock nie był najlepszy, na zakończenie rozgrywek zdominowali Zagłębie Lubin. Przeciwnicy płocczan nie mieli na boisku zbyt wiele do powiedzenia. Mieli mecz pod kontrolą i zdobyli aż 4 bramki. Jedną z nich zdobył żegnający się po latach z Płockiem Alan Uryga. W ten sposób zespół z pewnością przekonał władze klubu do przedłużenia kontraktu z Maciejem Bartoszkiem.


3. Śląsk w Europie

Walka o 4. miejsce, dające możliwość gry w Lidze Konferencji, była bardzo emocjonująca. To udało się osiągnąć Śląskowi, choć – tak jak Piast, Lechia czy Zagłębie – nie wygrał. Gdy wrocławianie prowadzili ze Stalą, byli bardzo blisko celu. Jednak gdy w doliczonym czasie stracili bramkę, wszystko mogło się zmienić w ciągu chwili. Nic takiego się nie stało, bo ich przeciwnicy w walce o Europę okazali się nieskuteczni.

PRZEGRANY…

1. Przykry spadek

Największym przegranym ostatniej kolejki jest spadkowicz. Z ekstraklasą pożegnała się wczoraj ekipa Podbeskidzia Bielsko-Biała. Nie była w stanie strzelić gola Legii Warszawa. Mistrzowie Polski nie mieli zamiaru odpuszczać, pomimo tego, że już właściwie o nic nie walczyli. Ostatecznie nawet zwycięstwo Podbeskidzia niewiele by dało, bo Stal Mielec, z którą bielszczanie toczyli bój o utrzymanie, zremisowała.

2. Awans uciekł błyskawicznie

Niewiarygodnie blisko awansu do europejskich pucharów była drużyna Lechii Gdańsk. Poczuła już smak międzynarodowych zmagań, bo do siatki w doliczonym czasie gry trafił Flavio Paixao. Bramka ta dawała lechistom 4. miejsce w tabeli. Jednak radość nie trwała długo, bo okazało się, że Portugalczyk był na pozycji spalonej. Była to druga w tym meczu anulowana bramka najlepszego zagranicznego strzelca w historii ligi.

3. Co by było, gdyby trafił?

Jakub Świerczok w ogólnym rozrachunku zaliczył bardzo udany indywidualnie sezon. Napastnik zdobył wiele bramek i często samodzielnie rozstrzygał o wyniku spotkania. Ale po niedzielnym spotkaniu będzie mógł sobie pluć w brodę. Mógł w pierwszej połowie strzelić gola z rzutu karnego, ale bramkarz Wisły Kraków był lepszy od niego w tym pojedynku. Kto wie, jak potoczyłby się dalej ten mecz, gdyby były zawodnik Zagłębia Lubin wykorzystał tę sytuację i doprowadził do wyniku 2:2? Może to Piasta witalibyśmy w Europie?


Fot. Adam Starszyński/PressFocus