Wygrani i przegrani 5. kolejki ekstraklasy!

5. kolejka ekstraklasy. Są tacy, którzy wygrali, bo pozytywnie zaskoczyli i zasłużyli na miano wygranych. Są też i tacy, którzy zawiedli. Na całej linii. Oni są przegrani. Redakcja „Sportu” tradycyjnie wskazuje, kto na jakie miano zasłużył.


WYGRANY…

Przewrotka na wagę remisu

Wydawało się, że Piast Gliwice ma już zwycięstwo w kieszeni. Jednak Fabian Piasecki udowodnił, że jednobramkowa przewaga nie jest gwarancją punktów nawet w ostatnich minutach spotkania. Napastnik Śląska wszedł na boisko w drugiej połowie i odmienił losy meczu w doliczonym czasie gry. Otrzymał podanie ze skrzydła i pięknym strzałem przewrotką pokonał Frantiszka Placha.

Pierwsze 3 punkty

Cracovia w końcu się obudziła. Pożegnała się z mianem drużyny bez zwycięstwa i wygrała z Jagiellonią Białystok. Choć sami ich przeciwnicy w pewnym stopniu pomogli zespołowi Michała Probierza w zdobyciu 3 punktów. Najpierw podarowali „Pasom” rzut karny. Później w fantastycznej okazji do pustej bramki nie trafił Andrzej Trubeha. To Cracovia wykorzystała i strzelając 2 gole, zwyciężyła.

Rymaniak wkręcony w ziemię

Indywidualne, przebojowe akcje to coś, co przyciąga uwagę widzów. W polskiej ekstraklasie rzadko mamy do czynienia z tego rodzaju przebłyskami umiejętności technicznych, dlatego wyjątkowo cieszy oko akcja bramkowa Yawa Yeboaha. Ghańczyk samodzielnie poradził sobie najpierw z Bartoszem Rymaniakiem, a później z resztą defensorów Górnika Łęczna i jeszcze zdobył bramkę, dokładając cegiełkę do zwycięstwa Wisły Kraków.

PRZEGRANY…

Koledzy nie pomogli

Długo Rafał Strączek powstrzymywał graczy Pogoni Szczecin przed zdobyciem gola. Z interwencji na interwencję czuł się coraz pewniej w bramce i wydawało się, że samodzielnie zatrzyma rywali. Jednak jego koledzy z zespołu nie starali się pomóc w defensywie. Podarowali dwa rzuty karne i w zasadzie niezbyt skutecznie bronili dostępu do swojej „16”, dlatego 22-letni golkiper musiał wyciągać futbolówkę z siatki aż 4 razy.

Ulewa nie oszczędzała

Drugi mecz na wyjeździe i druga wysoka porażka. To jest bilans z tego sezonu Zagłębia Lubin. Piłkarze Dariusza Żurawia nie potrafili sobie poradzić z Wisłą Płock w dość specyficznych warunkach. Byli oczywiście zespołem słabszym, ale mieli również pecha. Przy golu na 2:0 piłka po podaniu Jewgienija Baszkirowa w normalnych okolicznościach dotarłaby do bramkarza. Jednak ulewa nad Płockiem spowodowała, że piłka zatrzymała się w polu karnym i dobiegł do niej Łukasz Sekulski, po czym padła bramka.

Miał być podział punktów

Długo, bo aż do doliczonego czasu gry drugiej połowy na boisku w Radomiu utrzymywał się bezbramkowy remis. Nawet rzut karny świetnie obronił bramkarz Warty, Adrian Lis. Wydawało się, że poznaniacy mają mecz pod kontrolą i wywiozą z Mazowsza punkt. Jednak kilkadziesiąt sekund przed ostatnim gwizdkiem sędziego piłkarze Warty zgubili krycie i ostatecznie stracili cenny remis.


Fot. Wojciech Szubartowski/PressFocus