Wygrani i przegrani 5. kolejki ekstraklasy!

5. kolejka ekstraklasy. Są tacy, którzy wygrali, bo pozytywnie zaskoczyli i zasłużyli na miano wygranych. Są też i tacy, którzy zawiedli. Na całej linii. Oni są przegrani. Redakcja „Sportu” tradycyjnie wskazuje, kto na jakie miano zasłużył.


WYGRANI

Schudł i się bawi

Maurides w poprzednim sezonie był piłkarzem, który miał dobre momenty, ale nie potrafił ustabilizować formy. Widać było, że nie jest odpowiednio przygotowany fizycznie do walki na najwyższym poziomie. Jednak trener Mariusz Lewandowski w letnim okresie przygotowawczym zmusił Brazylijczyka do zrzucenia kilku kilogramów i to, jak widać, przekłada się na grę. Radomski napastnik w spotkaniu z Lechią czarował na boisku i brał czynny udział przy dwóch golach Radomiaka.

Wymarzony powrót

Jorge Felix w najlepszy możliwy sposób zaznaczył swój powrót do Piasta po dwóch latach gry w Turcji. Hiszpan po raz pierwszy w tym sezonie pojawił się na boisku w meczu z Cracovią. Wszedł z ławki w drugiej połowie i po kilku minutach trafił do siatki. To trafienie było pierwszym golem Piasta w tym sezonie i przyniosło premierowe w tych rozgrywkach zwycięstwo gliwiczan, dzięki czemu nieco oddalili się od ostatniego miejsca w tabeli.

Wygrali we dwóch

Źle rozpoczął się mecz z Górnikiem dla Stali Mielec. Piłkarze Adama Majewskiego szybko stracili bramkę, ale podnieśli się i dzięki swoim możliwościom w ofensywie jeszcze w pierwszej połowie wyszli na prowadzenie. Spora zasługa w tym Saida Hamulicia oraz Macieja Domańskiego. Ten duet rozmontował defensywę z Zabrza i to mielczanie cieszyli się ze zdobycia trzech punktów.

PRZEGRANI…

Zemściło się

Dwie szybko zdobyte bramki nie wystarczyły Rakowowi do zwycięstwa. Jagiellonia walczyła do końca i w ostatnich minutach doprowadziła do remisu. Na częstochowianach zemściły się niewykorzystane sytuacje, których w ciągu całego meczu było mnóstwo. Sam Mateusz Wdowiak zmarnował trzy okazje do pokonania bramkarza.

Bez obrony i ataku

Mistrz Polski nie potrafi poradzić sobie z kryzysem. Tak jak w meczu pucharowym z Vikingurem, Lech w pojedynku ze Śląskiem miał mnóstwo okazji, ale brakowało mu skuteczności, a jeszcze poznaniacy borykają się z problemami w defensywie. Brak Szatki, Milicia czy Salamona był widoczny, gdy Petr Schwarz zdobywał gola, uprzednio bezproblemowo przedzierając się przez kolejnych piłkarzy „Kolejorza”.

Nie było niespodzianki

Prawie pełny stadion kibiców Widzewa chciał zobaczyć, jak beniaminek wygrywa w „klasyku” z Legią Warszawa. Zadanie już przed pierwszym gwizdkiem nie wydawało się proste i takie też było. Zespół Janusza Niedźwiedzia w pierwszej połowie praktycznie nie istniał, a jakiekolwiek próby ataku na bramkę Kacpra Tobiasza rozpoczął w ostatnim kwadransie. Sił i umiejętności Widzewowi wystarczyło tylko na bramkę kontaktową.


Fot. Norbert Barczyk / PressFocus