Wygrani i przegrani 5. kolejki ekstraklasy!

5. kolejka ekstraklasy. Są tacy, którzy wygrali, bo pozytywnie zaskoczyli i zasłużyli na miano wygranych. Są też i tacy, którzy zawiedli. Na całej linii. Oni są przegrani. Redakcja „Sportu” tradycyjnie wskazuje, kto na jakie miano zasłużył.


WYGRANY…

1. Dalej bez porażki

Cracovia wciąż, tak samo jak Górnik Zabrze, pozostaje zespołem, który nie przegrał jeszcze spotkania w bieżących rozgrywkach. A to za sprawą Ivana Fiolicia, który w doliczonym czasie gry meczu przeciwko Rakowowi Częstochowa zdobył bramkę na wagę remisu – przy okazji swoją premierową na polskich boiskach. Chorwat dopiero niecałe dwa tygodnie temu ponownie dołączył do zespołu Michała Probierza, a w rywalizacji przeciwko częstochowianom po raz pierwszy w tym sezonie wystąpił od pierwszej minuty.


2. W końcu strzelają

Przez cztery kolejki beniaminek z Poznania nie był w stanie zdobyć bramki. Ich niemoc ofensywna została nareszcie przełamana w Płocku, gdzie trzykrotnie pokonywali bramkarza Wisły. Jednak piłkarze Warty i ich sympatycy nie mogą być do końca zadowoleni, gdyż żadnego z goli nie zdobyli piłkarze formacji ofensywnej. Jednego z nich po ponad dwóch latach bez bramki w ekstraklasie zdobył Łukasz Trałka.


3. Zatrzymali zabrzańską lokomotywę

Wisła Kraków okazała się pierwszym zespołem, który wyrwał Górnikowi Zabrze punkty. Przed spotkaniem większość skazywała podopiecznych Artura Skowronka na pożarcie, a tymczasem postawili się zabrzanom i zostawili po sobie niezłe wrażenie. Choć spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, to krakowianie szczególnie w pierwszej połowie mieli sporo okazji do zdobycia gola. Na ich drodze stanął jednak słupek, poprzeczka i Martin Chudy.


PRZEGRANY…

1. Stracili już 16

Podbeskidzie Bielsko-Biała po raz trzeci w tym sezonie poniosło porażkę, tracąc aż 4 bramki. Bramkarz beniaminka, Martin Polaczek w każdym meczu aktualnych rozgrywek co najmniej dwa razy wyciąga piłkę z siatki. Tym samym bielszczanie stracili już dwucyfrową liczbę bramek w tym sezonie, jak na razie jako jedyny zespół.


2. Zabrakło kilku sekund

Od samego początku spotkania z Cracovią Raków Częstochowa miał wszystko pod kontrolą. Szybko zdobyte dwie bramki miały dać spokój zespołowi Marka Papszuna do ostatniego gwizdka sędziego. I pomimo straty jednego gola jeszcze przed przerwą, wszystko wskazywało na to, że częstochowianie wyjadą z Małopolski z trzema punktami. Tak jednak się nie stało, gdyż w 7 minucie doliczonego czasu gry „Pasy” wytargały zwycięstwo częstochowianom i od razu po tym sędzia zakończył mecz.


3. Niedziela inna niż wszystkie

Przez przesunięcie w czasie meczów Lecha Poznań z Pogonią Szczecin i Legii Warszawa ze Śląskiem Wrocław w niedzielne popołudnie nie odbył się ani jeden mecz ekstraklasy. Stąd weekendowa rutyna widzów ekstraklasy została naruszona i to oni są największymi przegranymi kolejki, gdyż nie mogli zebrać się przed telewizorami.


Fot. Krzysztof Porebski/PressFocus