Wygrani i przegrani 9. kolejki Lotto Ekstraklasy
Dziewiąta kolejka ekstraklasy. Są tacy, którzy wygrali, bo pozytywnie zaskoczyli i zasłużyli na miano wygranych. Są też i tacy, którzy zawiedli. Na całej linii. Oni są przegrani. Redakcja „Sportu” tradycyjnie wskazuje, kto na jakie miano zasłużył.
WYGRANI
1. Sobiech wjechał walcem
To nawet nie było „wejście smoka”. Zanim piłkarze z Lubina zorientowali się, jaki skrzydlaty stwór ich atakuje, przegrywali na obiekcie Lechii już 0:3. Na skompletowanie hat-tricka Artur Sobiech potrzebował ledwie 25 minut. Był to jego trzeci występ na ojczystej ziemi po powrocie do Polski, ale dopiero pierwszy w roli gospodarza. Z gdańską publicznością przywitał się zatem w najlepszy możliwy sposób. W jednym meczu rodzimej ekstraklasy nigdy wcześniej trzech goli nie strzelił. Ba, aż do soboty nigdy nie uczynił tego w rozgrywkach seniorskich. Poprzednim razem – w trampkarzach.
2. Przebudzenie mistrza
Dał słowo Ricardo Sa Pinto, że będzie dobrze. Prosił tylko o czas. I wydaje się, że mówił prawdę. Kiedy w poprzedniej kolejce Legia ograła poznańskiego Lecha, można było się zastanawiać, czy to nie efekt wyłącznie prestiżu spotkania. Teraz warszawianie udowodnili, że nie było to chwilowe przebudzenie. W Legnicy dali pokaz musztry i są już tylko o krok od szczytu tabeli.
3. Mobilizacja na nizinach
Jak czmychać z dna tabeli, to gromadnie. W tej kolejce po komplet punktów sięgnęły niespodziewanie ekipy Cracovii, Pogoni Szczecin i Śląska Wrocław. Dziś pora na Zagłębie Sosnowiec.