Wykorzystana szansa „górników”

Dzięki efektownemu zwycięstwu z outsiderem tabeli zabrzanie umocnili się na podium.


Godzinę przed pierwszym gwizdkiem do Zabrza dodała wiadomość o porażce Azotów z Wybrzeżem. Po pełnym zwrotów akcji spotkaniu i zwycięstwu wyrwanemu z ostatniej akcji spotkania ekipa Mariusza Jurkiewicza cieszyła się z drugiego w tym sezonie zwycięstwa z puławianami. Dzięki niemu gra o brązowy medal jeszcze bardziej nabierze rumieńców…

„Górnicy” poznali wynik najgroźniejszego przeciwnika i do meczu z Pogonią mogli podejść z większym spokojem. Nie mogli sobie jednak pozwolić na dekoncentrację, bo szczecinianie w poprzednich spotkaniach pokazywali, że grać potrafią i wielu rywalom napsuli sporo krwi. Różnica punktowa dzieląca oba zespoły mogła okazać się złudna i o jakimkolwiek rozluźnieniu ze strony gospodarzy nie mogło być mowy.
Górnik rozpoczął ten mecz w nieco zmienionym składzie. Przede wszystkim rzucał się w oczy brak Piotra Wyszomirskiego. Doświadczony golkiper wielokrotnie pokazywał się z najlepszej strony, notując wysokie procenty skuteczności. „Wyszu” jest jednak chory i od początku zastępował go Paweł Kazimier. Od razu trzeba podkreślić, że czynił to z powodzeniem, bo obronił 13 z 29 rzutów, co dało mu 45-procentową skuteczność. Bardzo dobrze prezentowali się też jego koledzy z pola, a miejscowym kibicom po blisko rocznej przerwie pokazał się Ljubomir Ivanytsia, asystujący ostatnio trenerowi Patrikowi Liljestrandowi w prowadzeniu zespołu.
W pierwszych minutach gości trzymał „pod tlenem” Maksym Wiunyk, naprawiający liczne błędy kolegów z defensywy, ale wszystkiego nie był w stanie obronić. Nic dziwnego, że po 12 minutach było 9:4, a po chwili błąd podczas przeprowadzania zmiany wykorzystał Dmytro Artmenko, rzucając do pustej bramki przez całe boisko. To właśnie ukraiński lewoskrzydłowy kolejnym pięknym rzutem zakończył pierwszą odsłonę.

Po zmianie stron obraz gry niewiele się zmienił, choć „portowcy” próbowali podjąć walkę. Zapału wystarczyło im jednak na krótko, bo po kolejnych minutach przegrywali 15:26 i już wiedzieli, że w Zabrzu wiele nie zdołają zwojować. Miejscowi korzystali w większości błędów rywali, a ich kontry okazywały się zabójcze. Wysokie prowadzenie pozwoliło szkoleniowcowi Górnika na roszadę między słupkami, a zastępujący Kazimiera (po meczu odebrał nagrodę MVP) Bartosz Szczepanik robił wszystko, aby stracić jak najmniej bramek, zatrzymując 3 z 10 rzutów.


Górnik Zabrze – Sandra Spa Pogoń Szczecin 36:24 (20:12)

GÓRNIK: Kazimier, Szczepanik – Mauer 6/3, Tokuda 4, Baczko 3, Ilczenko 4, Przytuła 3, Artemenko 6, Ivanović 3, Kaczor 3, Molski 3, Wąsowski, Krawczyk, Rutkowski, Ivanytsia 1. Kary: 6 min. Trener Patrik LILJESTRAND.

POGOŃ: Wiunyk, Jagodzinski – Krok 1, Wrzesiński 4, Zalewski, P. Krupa 2, Starcević 2, Wiśniewski 1, Czerkaszczenko 3, Krysiak 8, Polok 3, Kapela. Kary: 4 min. Trener Wojciech JEDZINIAK.


Fot. handballzabrze.pl