Wysoka gdyńska fala zmyła tyszan z pokładu

Arka wygrała pierwszy mecz na swoim boisku w tym sezonie i to zwyciężyła w wielkim stylu aż 5:0 pokonując GKS Tychy.


Forma tyskiego zespołu w tym sezonie przed każdym meczem stanowi wielką zagadkę. Drużyna Dominika Nowaka potwierdziła to w Gdyni, gdzie trójkolorowi wyszli na murawę w mocno poprzestawianym składzie i pozwolili Arce swobodnie pływać w polu karnym Adriana Kostrzewskiego. Sygnał do wejścia na wysoką falę dał gdynianom Karol Czubak, który uderzeniem z 15. metra w 16. minucie jako pierwszy oddał celny strzał, po którym dobrze ustawiony bramkarz gości musiał interweniować.

Golkiper tyszan nic już nie był jednak w stanie zrobić w 20. minucie, kiedy to na kapitańskim moście pojawił się Omran Haydary. Reprezentant Afganistanu skorzystał z niefrasobliwego zachowania wszystkich stoperów GKS-u Tychy oraz podania Czubaka i płaskim uderzeniem z 12. metra otworzył ładownię z golami. 164 sekundy później było już 2:0, bo wychowanek MSP 03 Heerlen po długim podaniu Sebastiana Milewskiego uciekł Nemani Nediciowi i z 16. metra huknął nie do obrony, a w 27. minucie był bliski skompletowania hat-tricka. Znowu skorzystał z błędu Nedicia i przymierzył z 15. metra, ale tym razem Kostrzewski obronił.

Po drugiej stronie golem zapachniało tylko raz gdy Tomas Malec po prezencie od rywali stanął oko w oko z bramkarzem, ale strzelając z 8. metra nie zdołał zdobyć kontaktowej bramki i to się natychmiast zemściło. Haydary tym razem został asystentem, a Czubak uciekł Wiktorowi Żytkowi i z 6. metra ustalił wynik pierwszej połowy.

W przerwie sztab szkoleniowy tyszan dokonał jednej zmiany w składzie, ale obraz gry pozostał taki sam co potwierdził gol z 51. minuty. Składną akcję gdynian sfinalizował bowiem pozostawiony bez opieki Mateusz Stępień, który po zagraniu Haydarego uderzeniem z 7. metra rozwiał resztkę nadziei tyszan na odwrócenie losów meczu. Pieczęć na zwycięstwie w 59. minucie postawił Czubak. Snajper zespołu Ryszarda Tarasiewicza skorzystał z prostopadłego podania Michała Marcjanika, który przerywając budowaną przez Jana Biegańskiego akcję trochę przypadkowo, uprzedzając na środku boiska Malca, uruchomił kontrę, sfinalizowaną trafieniem z 10. metra. W ten sposób został ustalony wynik spotkania, po którym gdynianie dołączyli do ścisłej czołówki I-ligi, a tyszan czeka trudny tydzień „czyszczenia głowy”.

Na marginesie przypomnijmy tylko, że ostatni raz GKS Tychy pięć bramek stracił 7 marca 2020 roku, kiedy to w Głogowie uległ Chrobremu 1:5, a dzień później pracę stracił Ryszard Tarasiewicz.


Arka Gdynia – GKS Tychy 5:0 (3:0)

1:0 – Haydary, 20 min, 2:0 – Haydary, 23 min, 3:0 – Czubak, 33 min, 4:0 – Stępień, 51 min, 5:0 – Czubak, 59 min.

ARKA: Krzepisz – Rymaniak (72. Tomal), Marcjanik, Dobrotka, Stolc (84. Żebrowski) – Haydary, Gol, Milewski (72. Purzycki), Adamczyk, Stępień (84. Przyborowski) – Czubak (80. Kuzimski). Trener Ryszard TARASIEWICZ.

GKS: Kostrzewski – Buchta, Nedić, Żytek – Machowski (60. Kargulewicz), Czyżycki (46. Połap), Biegański, Wołkowicz – Kozina, Malec (60. Szymura), Mikita (68. Ploch). Trener Dominik NOWAK.

Sędziował Patryk Gryckiewicz (Toruń). Widzów 4000.

Żółte kartki: Rymaniak, Czubak – Wołkowicz, Biegański, Mikita, Połap.


Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus