Wytrwali zostali nagrodzeni

Krzysztof Brommer, Michał Zichlarz

Choć zgrupowanie biało-czerwonych oficjalnie rozpoczęło się wczoraj, to już w nocy Kamil Glik i Łukasz Skorupski stawili się w hotelu w stolicy Górnego Śląska. Ten pierwszy co prawda w niedzielę rozgrywał swój ligowy mecz, ale nie przeszkodziło to w błyskawicznym dotarciu do Katowic. Skorupski, z kolei nabawił się urazu nadgarstka, ale i tak „pokazał się” sztabowi szkoleniowemu i medycznemu.

Bednarek z rana

Najwierniejsi kibice i najwytrwalsi łowcy autografów przed wejściem do katowickiego hotelu pojawili się przed ósmą rano i… zostali wynagrodzeni, bo tak można nazwać zdjęcie i autograf od Jana Bendarka. Obrońca angielskiego Southampton niczym ranny ptaszek zameldował się na zgrupowaniu już o 7.45!

– Czekaliśmy od samego rana i nie byłyśmy same, bo jeszcze tak wcześnie pojawili się dwaj panowie – mówiły nam Angelika i Martyna, łowczynie autografów biało-czerwonym, które nie miały zamiaru „odpuszczać” żadnego z piłkarzy. Kilka godzin później grupa fanów znacznie się rozrosła i gdy po godzinie 12 pod hotel Monopol podjechał czarny maybach na niemieckich rejestracjach, fani od razu pobiegli pod boczne wejście. „To Lewy!” krzyczał rozentuzjazmowany tłum. Napastnik Bayernu Monachium chętnie jednak rozdawał autografy.

Znajomy Portugalczyków

W stolicy Górnego Śląska na piłkarzy czekali nie tylko polscy fani i kolekcjonerzy autografów. Przed hotelem spotkaliśmy trzech obcokrajowców, których spokojnie można nazwać piłkarskimi maniakami. Christophe to kibic reprezentacji Portugalii z… belgijskiej miejscowości Leuven. – Do Katowic wyruszyłem w podróż w niedzielę wieczorem z przyjaciółmi. Reprezentacji Portugalii kibicuję dlatego, że moja mama pochodzi z tego kraju. Liczę na dobry występ Portugalczyków – podkreślał fan.

Nie jest on zwykłym kibicem i łowcą autografów. Podróżuje z torbą z koszulkami reprezentantów. Piłkarzy prosi o podpisy właśnie na nich. W Katowicach jego głównym „celem” są Wojciech Szczęsny, Piotr Zieliński, Arkadiusz Milik, Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski.

– Jeżdżę tak z jednego miejsca Europy w drugie. Tydzień temu byłem na meczu Ligi Mistrzów pomiędzy zespołami PSV i Interem. Znam osobiście Radję Nainggolana. Dzięki temu zdobyłem podpisy zawodników z Mediolanu. W Katowicach zostaję do niedzieli. Potem jadę na mecze do Monako i Barcelony. To nie tylko hobby czy pasja. To mój styl życia – opowiada „Sportowi”.

Christophe zakwaterował się w tym samym katowickim hotelu, w którym od jutra będą przebywali mistrzowie Europy. Nic dziwnego, że tak jest, bo jak Nainggolana, zna ich osobiście. – Pepe, Bernardo Silva. To bardzo sympatyczni ludzie. Szkoda, że nie przyleciał Cristiano Ronaldo, według mnie najlepszy piłkarz na świecie, bo przed hotelem byłoby z 200 czy 300 osób non stop – śmieje się i pokazuje duży tatuaż z podobizną asa portugalskiej kadry.

Śląski w pamięci

Kadrowicze do Katowic zjeżdżali się do popołudnia, a jednym z ostatnich był Grzegorz Krychowiak. Cały zespół cieszy się, że znów zawitał na Górny Śląsk, z którymi ma tylko dobre wspomnienia.

– Wracamy na Stadion Śląski , który świetnie wspominam. W marcowym meczu z Koreą Południową strzeliłem gola, miałem asystę i nosiłem opaskę kapitana. Zawsze będę podkreślał, że moim ulubionym stadionem jest Stadion Narodowy w Warszawie, ale Śląski, choć grałem na nim tylko raz, już wskoczył na drugie miejsce – przyznał skrzydłowy biało-czerwonych Kamil Grosicki, który wraca do kadry po tym, gdy nie otrzymał od Jerzego Brzęczka powołania na wrześniowe zgrupowanie.

Wszyscy mają nadzieję, że atmosfera, ale także i wyniki w meczach z Portugalią oraz Włochami sprawią, że wspomnienia reprezentantów ze Stadionem Śląskim… w ogóle się nie zmienią.