Wytrzymać ciśnienie

Po spadku z ekstraklasy piłkarze z Niecieczy mieli natychmiast, po roku banicji, wrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej. Taki scenariusz kreślili właściciele klubu, w roli faworytów do awansu stawiali Bruk-Bet dziennikarze i fachowcy. I nie miał przeszkodzić w promocji nawet fakt, że po spadku apanaże zawodników zostały mocno okrojone, co naturalnie skisiło atmosferę w szatni. Tymczasem piłkarska rzeczywistość jest zgoła odmienna, bowiem po ośmiu kolejkach z jednym tylko zwycięstwem na koncie i aż pięcioma porażkami „Słoniki” meldują się na przedostatnim, spadkowym miejscu.

Bolesna porażka

Czary goryczy zdawał się przelać ostatni, przegrany mecz z beniaminkiem w Jastrzębiu, w którym goście prowadzili do przerwy, a nawet po godzinie gry 2:1.  – Mieliśmy mecz pod kontrolą do 65 minuty, ale to co się wydarzyło później, to rzeczywiście zagadka XXI wieku. Sami sobie strzeliliśmy dwa gole. Nie wykorzystaliśmy sytuacji. Ale tak to już jest, gdy się gra z nożem na gardle. Nie wychodzi to, co wychodzi na treningach – nie mógł się nadziwić po meczu trener Jacek Zieliński, który zdawał sobie sprawę, że jego godziny w Bruk-Becie mogą być policzone. – Bardzo szkoda tego meczu, bo liczyliśmy na przełamanie, tymczasem czekała na nas kolejna gorzka pigułka, a w związku z tym, że to ja jestem trenerem tej drużyny, to liczę się z wszelkimi reperkusjami tego przegranego meczu. Sytuacja i tak już była napięta, więc zobaczymy, co się wydarzy. W polskiej piłce, generalnie w piłce, ojców sukcesu jest wielu, winnym porażki jest trener, więc liczę się z tym, że może być różnie.

Nie ma lekko

W świat poszła wieść, że doświadczony szkoleniowiec pożegnał się meczem w Jastrzębiu z zespołem, ale po weekendzie trener Zieliński miał już bardziej wyważoną ocenę faktu, dlaczego jego podopiecznym idzie jak po grudzie w pierwszej lidze. – Nigdy spadkowiczom nie jest łatwo – podkreśla „Zielu”. – W pierwszej lidze inaczej się gra. Nie ma czasu na przyjęcie piłki, zespoły grają prostą piłkę. Nam zdecydowanie lepiej gra się z Rakowem, Tychami, Podbeskidziem, a więc zespołami, które chcą grać, a nie nastawiają się tylko na kontrę. My uczymy się tej ligi, nie da się przejść szybko z ekstraklasy na niższy poziom, ale uważam, że trzeba wytrzymać ciśnienie, choć robi się nerwowo. Owszem, przed sezonem mówiliśmy o awansie, ale teraz sprawa nie jest już taka prosta. Trzeba najpierw zacząć punktować, by odbić się od dna.

Wszystko się może zdarzyć

Co dalej będzie więc ze Słonikami? Nie jestem w piłce od wczoraj, więc wiem, że może być różnie – przypomina trener Zieliński. – Odejdzie od nas Śpiączka, który che grać gdzieś wyżej, dochodzi młodzieżowiec Dawid Kalisz z Rybnika i szukamy napastnika spoza Polski, ten transfer jest finalizowany. W sobotę gramy sparing z Legią w Warszawie. To mecz specjalny, który dać nam może wiele odpowiedzi. Przez dwa tygodnie do kolejnego meczu z Chojniczanką musimy odnaleźć już dobrą formę.